Thrustmaster T248 - recenzja kierownicy. Tylko lamy ścigają się na padzie.
Zgodnie z zasadą „kto się nie idzie do przodu, ten się cofa” kierownica Thrustmaster T248 serwuje nam sporo nowości – od nowego panelu pedałów T3PM i wbudowanego wyświetlacza, po magnetyczne łopatki i napęd hybrydowy. Postanowiliśmy przetestować ją w większym, redakcyjnym gronie.
Wszystkie ręce na Thrustmaster T248
Jak w prosty sposób wywołać ekscytację na twarzy każdego gracza? Dać mu pobawić się nową świetną konsolą, zbajerowaną myszką, fenomenalnie wyglądającą klawiaturą albo… jeszcze pachnącą świeżością kierownicą z potężnym feedbackiem. Wiem coś o tym – wszak sam to przerabiałem i wciąż przerabiam testując dla Was najróżniejsze gadżety. W tym ostatnim przypadku zawsze jednak mam w redakcji sporą konkurencję.
Co tu dużo pisać – kierownice cieszą się u nas niezłym powodzeniem. Tak było kilka lat temu w przypadku super wypasionego zestawu Thrustmaster TS-XW Racer Sparco P310 i niesamowicie wyglądającej propozycji dla maniaków Gran Turismo – Thrustmaster T-GT, tak było i teraz, z najnowszym dzieckiem tego producenta – Thrustmaster T248. Dość powiedzieć, że aby ukrócić kłótnie w redakcji o to kto będzie testować pierwszy postanowiłem skrzyknąć wszystkich zainteresowanych, dać im zagrać pod okiem kamery i zebrać wrażenia na gorąco. No, skoro to nowy flagowy produkt Thrustmastera, a do tego jeszcze przygotowany z myślą o next genowym PlayStation 5, to niech T248 samo się obroni. Czy dało radę? Tego dowiecie się z naszego filmu.
Nowa generacja kierownic już się zaczęła – test Thrustmaster T248
Wraz z nadejściem nowej generacji konsol Thrustmaster zaczął powolne odświeżanie swoich flagowych produktów. W czerwcu tego roku na rynek trafiła ich pierwsza oficjalnie licencjonowana kierownica dla PlayStation 5 – Thrustmaster T-GT II, czyli następca wspomnianego już wyżej modelu dla fanów Gran Turismo. Drugą okazał się Thrustmaster T248, który choć nie ma nazwy tak jednoznacznie sugerującej kolejną odsłonę którejś ze znanych i lubianych kierownic tego producenta ma być sukcesorem wyjątkowo popularnej T150 Pro.
Podobnie bowiem jak tam także i tutaj otrzymujemy hybrydowy układ (Hybrid Drive) łączący w sobie zarówno mechanizm pasowy, jak i zębaty. Thrustmaster T248 wykorzystuje jednak nową jego wersje – o 70% mocniejszą i z trzema predefiniowanymi ustawieniami Force Feedbacku, które można zmieniać „w locie”.
Niewątpliwie najbardziej rzucającą się w oczy nowością, prócz całej masy przycisków widocznych na froncie kierownicy (aż 25, z dwoma koderami), jest wbudowany w kierownicę wyświetlacz. Thrustmaster Race Dashboard Display, bo tak ten patent nazwał producent, przypomina nieco opisywany przez nas jakiś czas temu Thrustmaster BT LED Display. Tam to był gadżet dla największych wyścigowych pasjonatów, tu dostajemy niemal to samo w od razu w zestawie.
„Niemal”, bo jednak możliwości tego rozwiązania są w przypadku T248 nieco większe. Owszem, wciąż możemy ustawić sobie wyświetlanie różnego rodzaju danych telemetrycznych – od prędkości, poprzez przełożenie i obroty silnika, aż po liczbę okrążeń, najlepszy czas czy aktualną pozycje w wyścigu (zależy to oczywiście od tego czy dany tytuł znajduje się na liście wspieranych produkcji). Ale Race Dashboard Display pozwala także żonglować ustawieniami urządzenia w czasie rzeczywistym. Wreszcie nic nie stoi na przeszkodzie, by w prosty, intuicyjny sposób, kilkoma kliknięciami zmienić sobie zakres obrotu kierownicy (max to 900 stopni) czy wybrać poziom siłowego sprzężenia zwrotnego (z trzech dostępnych opcji). Łącznie dla tego niewielkiego ekraniku dostępnych jest ponad 20 różnych widoków.
Producent chwali się też nowymi, bardzo wytrzymałymi, magnetycznymi łopatkami zmiany biegów, w których zastosowano opatentowaną, bezstykową technologię magnetyczną H.E.A.R.T. Dzięki temu czas reakcji do och aktywacji nie przekracza ponoć 30 milisekund. To rozwiązanie ma jednak pewne wady, ale o tym za chwilę.
Podobną technologię co w łopatkach zastosowano też w zupełnie nowym panelu pedałów T3PM, z metalowymi nakładkami, wymienną sprężyną hamulca i 4 trybami nacisku. Co więcej, Thrustmaster informuje, że maksymalny opór nowego pedału hamulca wynosi aż 200 kg, co jest dwukrotną wartością tego co oferował panel T3PA.
Niezłe wrażenie robi też bardzo dobrze przemyślany system łączenia całego zestawu w całość. Na spodzie kierownicy znalazły się specjalne prowadnice do kabli (i spinający wszystko rzep) tak aby z tyłu wychodziła jedna ich wiązka, a poszczególne przewody nie majtały nam po stole. Oczywiście, w Thrustmaster T248 nie zapomniano o dodatkowym gnieździe na opcjonalną, manualną skrzynię biegów albo hamulec ręczny, dla tych którzy nie wyobrażają sobie grania w wyścigi bez takich dodatków.
A, i jeszcze jedno - kierownice łączymy z blatem stołu klasycznie, za pomocą załączonej do zestawu śruby z plastikowym zaciskiem. Patent ten trzyma całość całkiem nieźle, choć z pewnością lepszym rozwiązaniem jest skorzystanie ze specjalnego stelaża. Fani wyścigów z pewnością wiedzą o czym mowa.
By poczuć różnice
Po to kupujemy kierownice, czyż nie? A jak najmocniej poczujemy tę różnicę? Dzięki sprzężeniu zwrotnemu oczywiście. I tu Thrustmaster T248 całkiem nieźle daje radę. Mamy tu trzy ustawienia – FFB 1 z liniowym Force Feedbackiem, gdzie siła odczuwalna jest w 100 procentach proporcjonalna do danych z gry, FFB 2, gdzie Feedback jest wzmocniony co ułatwia kontrolę poślizgu oraz FFB 3, gdzie czujemy już wszystko – od nawierzchni, po krawężniki i nawet delikatne przytarcia o przeciwników.
Mam jednak wrażenie, że nawet na owym trzecim, najmocniejszym ustawieniu kierownica nie byłaby w stanie zaskoczyć mnie czymś naprawdę gwałtownym. Pamiętam pierwsze chwilę z Thrustmaster T-GT – tam faktycznie można było potężnie się zdziwić czując jak wielka jest siła tej kierownicy. W T248 tego raczej nie uświadczycie.
Drobne zastrzeżenia mam też do samego wyglądu tego produktu. Jak na tę cenę, a nie jest ona niska, brakuje tu trochę poczucia jakości Premium. Owszem, standardowej wielkości koło kierownicy (o średnicy 28 cm i, niestety, zamontowane „na sztywno”) obleczono tutaj specjalną pianką, co ma ponoć jak najwierniej oddawać dotyk prawdziwej kierownicy. Poza tym jednak cała reszta wydaje się aż nadto plastikowa.
Granie na Thrustmaster T248 dostarcza jednak sporo emocji, a przecież o to właśnie chodzi. Zresztą możecie to zobaczyć na naszym filmie. Co prawda, można przyczepić się do sensowności samego wyświetlacza, na który podczas zabawy raczej nie zwraca się uwagi, ale może to wynikać z takiego a nie innego jego ustawienia oraz wielkości ekranu. Gdy podepniemy kierownicę do stołu czy biurka bądź zamontujemy ją na stelażu ekran powinien znaleźć się na odpowiedniej wysokości. Zresztą to niuans, do którego idzie się przyzwyczaić.
Dużo gorzej może być z magnetycznymi łopatkami. Owszem, działają one błyskawicznie, ale generują przy tym naprawdę głośny, z czasem coraz bardziej irytujący klik. By ograniczyć ów hałas producent radzi by po wciśnięciu manetki od razu gwałtownie jej nie puszczać, a zamiast tego lekko, na chwilę ją przytrzymać i pozwolić samemu wrócić do pierwotnej pozycji. I faktycznie jest to jakieś rozwiązanie, bo odgłos wyraźnie zmniejsza swoją intensywność, ale wymaga to zmiany nawyków, a co za tym idzie – czasu.
A skoro już o irytujących rozwiązaniach mowa nie sposób nie wspomnieć o jeszcze jednym minusie Thrustmaster T248. Niby nowy panel pedałów T3PM jest cięższy od poprzednika, a o niezamierzone przesunięcie go po podłodze wcale nie tak trudno. I to nie tylko na wykładzinie, ale też na twardej powierzchni, na której zdawałoby się całość powinny zatrzymać gumowe podkładki.
Niestety, nie zatrzymują. No skoro sam producent chwali się tak mocnym oporem hamulca to mogło to być do przewidzenia. Oczywiście, tego problemu nie uświadczycie w przypadku zamontowania kierownicy i pedałów na stelażu.
Na takiej wykładzinie czasami trzeba było przytrzymywać sobie panel pedałów:)
Thrustmaster T248 – czy warto kupić?
O ile nnie przeraża Cię dość wygórowana cena (przynajmniej w stosunku do poprzednich modeli Thrustmastera) to jasne – warto pomyśleć o zakupie tej kierownicy. Oczywiście, nie jest to produkt pozbawiony wad. Do części z nich można jednak się przyzwyczaić, a na inne przymknąć oko. Najważniejsze są bowiem możliwości Thrustmaster T248 i oferowany przezeń Force Feedback, a to wszystko wypadło w tej kierownicy naprawdę nieźle. Zadowoleni powinni więc być zarówno Ci początkujący amatorzy wirtualnych wyścigów, jak i najtrwardsi weterani tej zabawy. Przypuszczam jednak, że Ci drudzy poczekają na kolejne asy, które Thrustmaster trzyma jeszcze w rękawie.
Opinia o Thrustmaster T248
- mocny, wyczuwalny feedback z 3 ustawieniami,
- konfigurowalny wyświetlacz Race Dash Display,
- możliwość zmiany ustawień „w locie”, nawet podczas gry,
- magnetyczne łopatki, które umożliwiają jeszcze szybszą zmianę biegów,
- zupełnie nowy panel pedałów T3PM z 4 różnymi konfiguracjami sprężyn,
- aż 25 przycisków, z dwoma koderami włącznie,
- pełna kompatybilność z PS4/PS5 i PC,
- niezła jakość wykonania,
- słaba przyczepność podstawy panel pedałów Thrustmaster T3PM,
- „twardość” działania i trochę zbyt duża głośność magnetycznych łopatek,
- dość wysoka cena
Ocena końcowa
- Thrustmaster TS-XW Racer Sparco P310 Competition Mod – i Ty możesz zostać fanem wyścigów
- Thrustmaster T-GT – kierownica skrojona na miarę rajdowej elity
- Jaka kierownica do PC? Wybieramy najlepszą kierownicę do wyścigów i rajdów
- Microsoft Flight Simulator na sprzęcie za 25 tysięcy złotych – jak się latało?
Komentarze
19