Tym razem sprawdzam możliwości najlepszego ultrabooka firmy Huawei, który przy okazji jest jednym z najlepszych laptopów w ogóle. Przesada? Tylko jeśli nie miało okazji popracować na nim przez dłuższy czas. Ja nie chciałem się z nim rozstawać.
doskonała jakość wykonania; przepiękny ekran o wysokiej jasności; bardzo wygodna klawiatura i touchpad; szybki czytnik linii papilarnych; poprawiony czas pracy na baterii; szybkie przesyłanie plików ze smartfona za pomocą OneHop...
Minusy...ale działające wyłącznie ze smartfonami Huawei; niewiele zmian w stosunku do poprzedniej generacji; mało użyteczna kamerka internetowa
Firma Huawei od jakiegoś czasu musi na nowo definiować swoje miejsce na rynku. Ma to oczywiście związek z amerykańskim embargiem, uniemożliwiającym wielu firmom współpracę z chińskim producentem (głównie chodzi o Google). Przez krótki czas dotknęło to również sekcji laptopowej, a konkretnie współpracy z Intelem i Microsoftem.
Na szczęście etap ten mamy już za sobą, dzięki czemu na rynek trafiają takie urządzenia jak Huawei MateBook X Pro (2019). Naprawdę byłoby wielką szkodą dla wszystkich, gdyby nie były one dostępne dla klientów, gdyż są to po prostu fantastyczne laptopy. Mam przyjemność testować kolejną już generację i za każdym razem utwierdzam się w swojej ocenie.
Laptop, o którym dziś będę pisał, jest w znacznej mierze subtelną ewolucją tego, co już wcześniej zdołano osiągnąć w poprzedniej generacji (odsyłam do recenzji). Zmian na pierwszy rzut oka nie ma zbyt wiele (chociaż zapewniam już teraz, że są), dlatego zdecydowałem się na nieco inną formę artykułu, odbiegającą od klasycznego testu. Omówię jednak wszystkie najważniejsze kwestie, więc jestem przekonany, że nikt nie będzie zawiedziony. Do dzieła więc.
Witaj ponownie, czyli kolejne pierwsze wrażenie
Pod względem wizualnym nie zmieniło się absolutnie nic. Jest to dokładnie ta sama bryła aluminium, co ostatnim razem. Niech nikogo jednak nie zwiedzie to zdanie, bowiem w przypadku tego laptopa, naprawdę nie ma czego zmieniać. To wciąż jeden z najładniejszych laptopów, jakie można kupić.
Tutaj biję się w pierś. Jest jedna zmiana. Logo producenta na pokrywie ekranu zostało zastąpione napisem Huawei. Jest to jednak na tyle kosmetyczna modyfikacja, że w moim odczuciu nie wpływa w żaden sposób na ogólną ocenę wyglądu.
Minimalistyczna stylistyka, matowa powierzchnia w szarym kolorze wygląda bardzo "premium". Podobnie jak jakość wykonania, której pozazdrościć może cała konkurencja. Zarówno pokrywa ekranu, jak i panel roboczy są sztywne i solidne. Nic się nie ugina, nic nie trzeszczy.
Za każdym razem, gdy otwieram MateBooka i zaczynam na nim pracować, czuję, że każdy element jest na swoim miejscu i działa dokładnie tak, jak od niego oczekuję. Począwszy od płynnie działających zawiasów (laptop można otworzyć jedną ręką), po szeroką przestrzeń na nadgarstki, aż po wygodną klawiaturę.
Nieswojo się czuję, pisząc w tak jednoznacznie pozytywny sposób (co pewnie znajdzie swoje odzwierciedlenie w komentarzach), ale nic nie poradzę, że taka jest moja subiektywna ocena. Zresztą nie jestem w niej odosobniony, bo podziela ją każda z osób, której pokazywałem tego laptopa, więc coś musi być na rzeczy.
Spojrzenie drugie, czyli jaki ten ekran jest piękny
A co z tego wszystkiego robi największe wrażenie? Nie ma co do tego chyba żadnych wątpliwości. Jest to oczywiście ekran. Ponownie mamy tu do czynienia z matrycą o przekątnej 13,9 cala i proporcjach 3:2. To tylko pozornie niewielka różnica w stosunku do innych laptopów, ale gwarantuję, że raz spróbowawszy pracy na takim ekranie, powrót do klasycznego 16:9 jest trudny i nieprzyjemny.
W MateBooku mamy wrażenie, że ekran jest wprost olbrzymi, co pogłębione jest przez bardzo cienkie ramki. Dodatkowa przestrzeń robocza w pionie okazuje się zaś nieoceniona. Pisanie dłuższych tekstów, praca na edytorze zdjęć, czy programie do montowania wideo staje się nagle o wiele wygodniejsza i efektywna. Zewnętrzny monitor okazuje się nie tak potrzebny, jak do tej pory.
Sprawdziłem przy okazji jakość wyświetlacza i tutaj także jest dobrze, zatem nie tylko rozmiar okazuje się ważny. Matryca pokrywa 98 procent palety sRGB, zmierzony kontrast to 1650:1, a wskaźnik Delta E (informujący o błędnie wyświetlanych kolorach) wynosi 1,2, co jest naprawdę dobrym wynikiem.
Najbardziej imponująca jest jednak jasność maksymalna. Kolorymetr pokazał aż 525 cd/m2, gdzie laptopową normą jest wartość 300 cd/m2. To po prostu jeden z najjaśniejszych ekranów, jakie znaleźć można w notebooku. Ma to oczywistą zaletę - czytelność obrazu w każdych okolicznościach. Jest to o tyle istotne, że mamy tutaj błyszczącą powierzchnię matrycy, a to jak wiadomo, oznacza refleksy i odbicia.
Tak wysoka luminancja jest w stanie poradzić sobie z tym niepożądanym efektem, więc nie trzeba chować się z laptopem w cieniu, jeśli chcemy na nim pracować. To spory plus zważywszy, że mamy do czynienia z typowo mobilnym sprzętem.
Oprócz wyświetlacza najbardziej doceniam wygodną klawiaturę i touchpad. Te dwa elementy są dla mnie absolutnie kluczowe w przypadku każdego laptopa, gdyż decydują, czy mogę wykonywać swoją pracę szybko i efektywnie, niezależnie od tego, gdzie akurat się znajduję.
Na MateBooku mogę swobodnie i bezwzrokowo pisać przez długie godziny, bez poczucia zmęczenia i dyskomfortu. Podobnie ma się sprawa z touchpadem. Jak na 14-calowego laptopa jest naprawdę sporych rozmiarów, co przekłada się na wygodę korzystania z niego. Nie mam żadnych zastrzeżeń odnośnie do jego precyzji. Często w trakcie pracy podłączam myszkę, aby przyspieszyć pracę, a tutaj praktycznie nie miałem takiej potrzeby.
Na bocznych krawędziach znalazło się miejsce dla kilku portów. Mamy tutaj pełnowymiarowe USB 3.1, USB typu C i Thunderbolt 3 oraz gniazdo słuchawkowe. Można by się pokusić jeszcze o czytnik kart pamięci, ale da się bez niego żyć.
Podobnie jak bez kamerki internetowej. Tak, zdaję sobie sprawę, że MateBook X Pro takową posiada, ale umówmy się - jej użyteczność jest mocno dyskusyjna. Ukrycie jej w klawiaturze, a konkretnie pomiędzy klawiszami F6 i F7 skutkuje zwiększeniem prywatności użytkownika, to fakt.
Jednak kiedy już zdecydujemy się z niej skorzystać, to kadr, jaki ona oferuje, jest mocno niekorzystny, a nasz rozmówca będzie widzieć przede wszystkim nasze palce na klawiaturze i podbródek. Te same zastrzeżenia miałem w recenzji poprzedniej wersji MateBooka i zdania nie zmieniam. Może lepiej byłoby pozbyć się tej kamerki w ogóle?
Skoro już dwa pierwsze wrażenia mamy za sobą, pora na szybki rzut okiem na parametry techniczne tego laptopa.
Specyfikacja techniczna Huawei MateBook X Pro 2019
Model | Huawei MateBook X Pro (2019) |
Cena w dniu testu | 6699 zł |
Gwarancja | 2 lata |
System operacyjny | Windows 10 |
Klawiatura | wyspowa |
Touchpad | matowy, gładki |
Ekran | » 13,9", 3000x2000 » IPS, błyszczący, dotykowy » maksymalny kąt odchylenia ekranu - 145 stopni |
Procesor | » Intel Core i7-8565U » 4 rdzenie / 8 wątków » 1,8 GHz (4,6 GHz w trybie Turbo) 8 MB cache » technologia 14 nm, TDP 15W |
Pamięć | » RAM: 8 GB, DDR3, 2133 MHz » brak możliwości rozbudowy |
Karta graficzna | » Intel HD Graphics 620 » Nvidia Geforce MX250, 2 GB GDDR5 |
Dysk twardy | » 512 GB SSD M.2 |
Napęd optyczny | brak |
Bateria | 57,5 Wh |
Wymiary | 30 cm x 22 cm x 1.47 cm |
Waga | 1,34 kg |
Materiały pokrycia obudowy | » pokrywa - matowa, aluminium » ramka ekranu - matowa, aluminium » panel roboczy - matowy, aluminium » spód i boki - matowe, aluminium |
Komunikacja bezprzewodowa | » Wi-Fi 5 802.11 a/b/g/n/ac » Bluetooth 5.0 » NFC |
Złącza | » 1x USB 3.1 » 1x USB 3.1 typu C » 1x USB typu C / Thunderbolt » gniazdo audio/mikrofonowe |
Dodatkowe funkcje i oprogramowanie | » kamerka internetowa 1 Mpix ukryta w klawiaturze » czytnik linii papilarnych zintegrowany z przyciskiem zasilania » głośniki Dolby Atmos Sound System » oprogramowanie: Dolby Access, Huawei PC Manager, Huawei Share OneHop |
Ewolucyjne zmiany, czyli lepsza bateria i Huawei Share OneHop
Skoro wszystko wygląda tak samo, jak ostatnio, to czy wprowadzenie nowego modelu na rynek, jest w ogóle uzasadnione? Jak już wcześniej sugerowałem, rewolucji nie należy w tym przypadku oczekiwać, ale pewne zmiany zostały wprowadzone.
Najważniejszą z nich jest dodanie funkcji Huawei Share OneHop. Pozwala ona na szybkie i wygodne połączenie laptopa ze smartfonem (pod warunkiem, że jest to telefon Huawei). My testowaliśmy tę funkcję z Huawei P30 Pro.
Wszystko, co trzeba zrobić, to przyłożyć smartfon do ikonki Huawei Share na panelu roboczym i gotowe. Można przesyłać zdjęcia, filmy, pliki pomiędzy urządzeniami.
Szybkie połączenie laptopa Huawei z telefonem
Można też wyświetlić ekran smartfona na laptopie i obsługiwać go w ten sposób. Przydaje się to np. do szybkiego odpisywania na wiadomości, czy sporządzania notatek (nawet opcja kopiuj-wklej działa bezproblemowo).
Fajnym i przydatnym dodatkiem jest możliwość wykorzystania smartfona jako skanera dokumentów. W tym celu wystarczy zrobić zdjęcie tekstu, przesłać je laptopa i skorzystać z funkcji rozpoznawania tekstu. To naprawdę działa i pozwala oszczędzić sporo czasu.
Ogólnie rzecz biorąc, OneHop to całkiem przydatne rozwiązanie, z którym szybko się oswoiłem i zacząłem regularnie korzystać. Jego jedyną wadą jest to, że działa wyłącznie ze smartfonami tego producenta, ale rozumiem ideę za tym idącą - budowa własnego ekosystemu.
Drugą zmianą, jaką zauważyłem w nowej wersji MateBooka, jest wyraźnie lepszy czas pracy na baterii. Obecnie da się z niego wyciągnąć nawet 10 godzin (test ciągłego odtwarzania wideo), co jest wynikiem lepszym o 2,5 godziny w porównaniu do poprzedniej generacji. To zaś oznacza, że zapominając zasilacza z domu, nie trzeba będzie się martwić, że laptop bez ostrzeżenia się rozładuje.
Sprawdziłem też szybko wydajność Huawei MateBook X Pro 2019 w kilku benchmarkach:
- PC Mark 10 Extended: 3463 pkt.
- 3D Mark FireStrike: 2653 pkt.
- 3D Mark Sky Diver: 8215 pkt.
- 3D Mark Night Raid: 9176 pkt.
Są to wyniki o kilka procent lepsze od poprzedniej generacji MateBooka X Pro.
Renderowanie dwuminutowego filmiku w rozdzielczości 4K zajęło laptopowi 4 minuty, a na przygotowanie pięciominutowego filmu w rozdzielczości Full HD i 60 fps potrzebne było 5 minut 47 sekund.
Jeśli chodzi o gry, to wyniki prezentują się następująco:
- Dirt Rally, Full HD, średnie - 52 kl./s.
- Dirt Rally, natywna rozdzielczość 3000:2000, niskie - 27 kl./s.
- BioShock Infinite, Full HD, bardzo wysokie - 40 kl./s.
- Rise of the Tomb Raider, Full HD, niskie - 27 kl./s.
Widać więc, że da się grać, ale trzeba się liczyć z tym, że do dyspozycji będziemy mieć raczej starsze tytuły z obniżoną szczegółowością grafiki.
Czemu tydzień jest tak krótki?
Siedem dni minęło, a to oznacza, że mój czas z Huawei MateBookiem X Pro w wersji na 2019 rok dobiega powoli końca. Przeciągam go, jak długo mogę, bowiem z trudem przychodzi mi się z nim rozstawać. Przez ostatnie dni MateBook był moim podstawowym narzędziem pracy i w tej roli sprawdził się doskonale, spełniając moje oczekiwania.
W tym czasie napisałem kilka długich tekstów, edytowałem zdjęcia, zmontowałem wideo, a nawet znalazłem czas na to, aby obejrzeć kilka odcinków "The Good Place" na Netflixie (swoją drogą gorąco polecam ten serial, jest fenomenalny!).
W każdym scenariuszu laptop spełnił moje oczekiwaniam, a przy okazji sprawił, że mój prywatny laptop zaczął wyglądać jak sprzęt z innej epoki (chociaż zdecydowanie nim nie jest).
Czy coś zatem mogę jeszcze dodać na koniec? Cóż, poza tym, że jest to jeden z lepszych laptopów, jakie miałem okazję testować, to chyba już niewiele pozostało. Szczerze polecam.
Może Cię zainteresować:
- Targów MWC 2020 nie będzie, ale odświeżony Huawei MateBook X Pro nadchodzi
- Huawei Mate Xs - chciałbym by ten smartfon był sukcesem, nawet jeśli go nie kupię
- Nowe laptopy Huawei Matebook D14 i D15 lepiej zintegrowane ze smartfonami i z chowaną kamerą
Komentarze
5