Dla Activison zdecydowanie najważniejsze jest to, co o grze myślą jej fani.
Seria Call of Duty to swojego rodzaju fenomen. Jej nowe odsłony krytykowane są przez naprawdę wielu graczy, ale pomimo tego zawsze znajdują się na szczytach list sprzedaży. Wszystko dzięki zwolennikom tego cyklu, których nadal wydaje się być zdecydowanie więcej niż krytyków.
Właśnie przez to kolejne części cyklu pojawiają się co roku i nic nie wskazuje na to, by taki stan rzeczy mógł się w najbliższym czasie zmienić. Nikt nie zechce bowiem zrezygnować z czegoś, co daje ogromne zyski i wydaje się, że dawać będzie jeszcze przez długie lata.
W jednym z ostatnich wywiadów potwierdził to zresztą (chociaż naturalnie bez wzmianki o zyskach) Eric Hirshberg, szef Activison. Podkreślił, że jego studio zdaje sobie sprawę z opinii krytyków, ale nie mogą mieć one wpływu na to, czy nowe odsłony serii wydawane będą co roku, a już na pewno nie na to, co będą one oferowały.
"Jest dla mnie jasne, że krytyczne reakcje nie zawsze odzwierciedlają uznanie fanów serii. Czytamy komentarze krytyków i staramy się brać je pod uwagę w trakcie naszego procesu twórczego, ale nie może robić wszystkiego pod ich dyktando. Naszą najważniejszą publicznością są fani serii, a więc koncentrujemy się na tworzeniu gier, które właśnie oni kochają. Jeśli spojrzeć na to, że Ghosts jest najczęściej zamawianą w przedsprzedaży grą tego roku, jest już najpopularniejszą grą na Xbox Live jesteśmy pewni, że kierujemy się dobrymi kryteriami, które mają największe znaczenie."
Problem w tym, że pomimo dobrych statystyk, najnowsza odsłona serii zaliczyła nieco słabszy start niż jej poprzedniczki. Wygląda jednak na to, że nie był on na tyle zły, by zmusić Activison do zmiany swojej polityki.
Źródło: gamespot, vg247
Komentarze
63MW2 - genialny klimat i super grywalność
BO1 - prawdziwy skillowy COD robiony pod graczy, a nie konsolowych casualów
Potem to już tylko no-skillowe części dla mięcha armatniego, nie dla graczy.
Bo nie ważne czy się mówi dobrze czy źle. Najważniejsze że się mówi.
Anty-reklama jest też reklamą, i do tego darmową.
Dla mnie to świadczy o marnej sprzedaży tytułu na PC.
A jeżeli chodzi o sprzedaż na konsole to ciekawe ilu ludzi, którzy zamówili w przedsprzedaży dostało Ghosts, pograło kilka, może kilkanaście godzin i odstawiło grę na półkę albo po prostu sprzedało.
- Twórcy, "nie przejmujemy się krytyką"...
http://www.youtube.com/watch?v=ubpKUvd8NXM
i podziwiać jakimi niedoróbkami nas ta gra tak naprawdę straszy. Takie rozwiązania przeszły by może 10 lat temu, pod warunkiem że by się nikt do produkcji nie przykładał. Ale w ostatnim bioshoku podobne nam rozwiązania za serwowano.
W MW1 multi chodziło o zabawę i tyle, a teraz rzygać mi się chce jak jadę tramwajem i słyszę dwóch gimbusów przechwalających się jaki odznaczenia zdobyli na swojej konsoli w CoD:Ghost. I tu chyba jest pies pogrzebany.
Starsi gracze nie odnajdą się w masowej sieczce dla gimbusów. To samo jest w grach, to samo jest w kinie i dokładnie to samo jest w programach telewizyjnych.
Jestem zagorzalym fanem RPG(okolo 150gier na Steam+pudelkowych z 30),ale to nie znaczy,ze mam nienawidzic CoD 'bo tak mowia inni'. Gry sa dla ludzi,a skoro ludziki kupuja kolejne klony,znaczy,ze im sie podoba. A zawsze znajdzie sie garstka hejterow.
Powiedzenie 'nie zmienia sie rzeczy dobrych' mozna by tu przytoczyc. Ewentualnie jeszcze 'jak kopiowac to tylko od najlepszych',temu i kazdy kolejny CoD wyglada podobnie:)
Pamietam w BO 1 licznik na dole w dniu premiery pokazywal cos kolo 100 tys. Graczy online , w BO 2 juz bylo cos kolo 40 tys. Ghosta nie kupilem , ale wpadlem do znajomego jakos 2 dni po premierze, a tam na liczniku 19 tysi. A jak zobaczylem te niedorobione scierwo to moja radosc z zaoszczedzonych pieniedzy nie znala granic, bo osobiscie wolalbym zjesc ta kwote w bilonie bez popity , niz wydac hajs na ta gierke.
Ten fragment artykułu to kliniczny przykład tworzenia bezwartościowych informacji. Choć jak pokazuje życie gładko przyswajanych przez rzesze ludzi.
Co im po krytyce, skoro debile (mam na myśli takich, którzy grali w poprzednie części i znowu kupili następne dlc w cenie nowej gry) dalej kupują tę grę i zarobili grube miliony...
Gdybym na jakimś biznesie zarabiał taką kasę, to też nie bardzo by mnie obchodziła krytyka, że nie dorobiłem produktu, sprzedaję ciągle to samo tylko z kosmetycznymi zmianami itp.