Choć mało zaskakujący, fakt ten pozwala dostrzec jak bardzo ewoluuje przemysł muzyczny.
Nie jest żadną tajemnicą, że same płyty nie przynoszą zbyt dużych zysków muzykom. Największe pieniądze pochodzą z koncertów oraz ze sprzedaży gadżetów, takich jak koszulki, kubki czy naszywki. Mimo to sporym zaskoczeniem może być dla wielu ogłoszony przez Bobby’ego Kotticka z Activision fakt, że gra Guitar Hero: Aerosmith przyniosła tejże legendzie rocka większe przychody niż którykolwiek z wydanych przez zespół albumów. Ba, produkcja ta znalazła już ponad cztery miliony nabywców – a naprawdę niewiele płyt muzycznych może pochwalić się dziś podobnym wynikiem.
Warto także w tym miejscu wtrącić porównanie – w ciągu pierwszego tygodnia dostępności poświęcona zespołowi Stevena Tylera gra została zakupiona przez niemal 600 tysięcy osób – album Honkin’ on Bobo natomiast przez około 160 tysięcy i tym samym wygenerowała 12-krotnie mniejszy przychód.
Ta ciekawostka pokazuje jak ewoluuje przemysł muzyczny. Nie ma jednak co ukrywać – gry takie jak Guitar Hero mają jedną ogromną przewagę nad zwykłymi albumami: pozwalają – jeśli tylko ma się wystarczająco dobrą wyobraźnię – poczuć się jak członek swojego ulubionego zespołu – nie tylko słuchasz piosenki, ale wręcz odgrywasz ją (i wcale nie musisz umieć grać na gitarze).
Źródło: Engadget, Vox
Komentarze
16