Z Airfix Dogfighter spędziłem wiele godzin i chyba dopiero teraz zrozumiałem, w czym tkwiła cała gamingowa magia tej produkcji. Bo raczej zgodzimy się, że omawiany tytuł to absolutny klasyk, prawda?
Kolejna publikacja z serii “kiedyś to były gry, a teraz nie ma gier”. Po Gorky 17, które w mojej ocenie zasługuje na remake lub remaster (nie obraziłbym się też za skromny reboot serii) nadszedł czas na Airfix Dogfighter – zręcznościową grę autorstwa Unique Development Studios oraz Paradox Entertainment, wydaną przez EON Digital Entertainment w 2000 r.
Chyba każdy słyszał o tej grze
To właśnie ta gra sprawiła, że zacząłem interesować się modelarstwem. Dlaczego? W ramach czystej formalności – bo zakładam, że większość graczy doskonale zna Airfix Dogfighter – przypomnijmy, jak wyglądała rozgrywka. Sterujemy samolotami z okresu drugiej wojny światowej i walczymy z wrogimi siłami (do wyboru są dwie frakcje: siły Osi oraz Alianci). Brzmi niezbyt spektakularnie, ale głównym atutem Airfix Dogfighter była cała otoczka.
Otóż teatrem działań wojennych jest duży dom. Po prostu – dom. Z racji tego, że sterujemy małymi modelami samolotów, gracz absolutnie nie odczuwał, że brakuje przestrzeni. Misje realizowaliśmy w takich miejscach jak kuchnia, łazienka, ogród, salon. Całość skrzętnie wyposażona, ba, część z drobniejszych elementów mogliśmy zniszczyć mając nadzieję, że znajdziemy tam cenne zaopatrzenie w postaci paliwa, amunicji, czy kleju.
Największy atut Airfix Dogfighter
Podstawowe uzbrojenie w grze to karabin maszynowy i chociaż był przydatny (zwłaszcza po ulepszeniu) to na prawdziwą sieczkę pozwalała broń dodatkowa: bomby, rakiety, miny na spadochronach, bomby atomowe, lasery – było tego całkiem sporo i na uwagę zasługuje fakt, że działanie niektórych broni dodatkowych zmieniała się wraz z kolejnymi poziomami, na które gracz awansował po zdobyciu wymaganej liczby specjalnych odznak.
Chociaż fundamentem rozgrywki były modele samolotów, tak w Airfix Dogfighter występowała cała masa rozmaitych pojazdów, fortyfikacji, znalazło się miejsce dla łodzi podwodnych (w wannie) a nawet lotniskowców (w basenie). Brzmi kuriozalnie, prawda?
Ale w tym szaleństwie była metoda. Największym atutem Airfix Dogfighter było to, że ta gra pobudzała wyobraźnie. Jako dziecko puszczałem wodze fantazji przy Airfix Dogfighter i niejednokrotnie wizualizowałem w swojej głowie podobne scenariusze bitew, tylko że w moim domu. Słowem: gra działała jak książka, która stymuluje naszą wyobraźnię.
Gry są "gorsze" czy może ja się zestarzałem?
I tego właśnie brakuje mi we współczesnych grach. Zaawansowana grafika i szczegółowe modele sprawiają, że w rozbudowanych tytułach jest dosłownie wszystko – brakuje tylko miejsca na tajemnice, niedopowiedzenia i najogólniej mówiąc te elementy, które sprawiają, że gra działa na twoją wyobraźnię.
Albo po prostu jestem już za stary i szara, niemalże rutynowa codzienność zabija we mnie dziecięcą ciekawość. Poczułem się teraz zupełnie jak w tym memie:
Komentarze
6https://www.youtube.com/watch?v=jXnbLqzRlGY