San Francisco jest pierwszym miastem, w którym zdecydowano się na wprowadzenie zakazu wykorzystywania technologii automatycznego rozpoznawania twarzy w systemach monitoringowych.
Coraz częściej mówi się o tym, że Wielki Brat patrzy, ale w San Francisco oczy ma zamknięte. To pierwsze miasto, w którym przyjęto prawo zakazujące policji i innym służbom miejskim wykorzystywania technologii rozpoznawania twarzy w celach takich jak monitoring i lokalizacja mieszkańców. Podstawowym powodem jest troska o prywatność.
Technologia automatycznego rozpoznawania twarzy w połączeniu z systemem miejskiego monitoringu sprawia, że nie jest większym problemem określenie, kto, gdzie i kiedy przebywał. Według władz miasta San Francisco jest to jednak działanie zbyt szkodliwe dla swobód obywatelskich.
„Inwigilacyjne technologie tego typu stanowią dziś ogromne zagrożenie dla wolności i cechują się wysokim poziomem błędu. Będzie jeszcze gorzej, gdy staną się dokładnym narzędziem masowego nadzoru, który śledzi nas na co dzień” – powiedział Brian Hofer z grupy Secure Justice popierającej prawo wprowadzone w San Francisco.
San Francisco to pierwsze miasto, w którym wprowadzono taki zakaz, ale najprawdopodobniej wiele innych miejscowości pójdzie w jego ślady. O ile bowiem są rozsądnie wykorzystywane w mniejszych zastosowaniach (takich jak potwierdzanie tożsamości na lotniskach), takie technologie mogą być przydatne i akceptowane, to brak odpowiednich regulacji stwarza olbrzymie pole do nadużyć.
A co na to wszystko sama policja, która najbardziej odczuje wprowadzenie takiego zakazu? Tony Montoya, prezes SFPOA (San Francisco Police Officers Association), powiedział, że popiera to prawo, choć „mogą wystąpić niezamierzone konsekwencje, które zatrzymają dochodzenia w sprawach działalności przestępczej”.
Faktem jest jednak, że nie może dziwić sceptyczne czy nawet wrogie podejście społeczeństwa do takich technologii, szczególnie gdy słyszy się o systemach kontrolowania (i punktowania) mieszkańców, na czele z tym w Chinach.
A co wy o tym sądzicie? Ważniejsze jest bezpieczeństwo czy jednak prywatność?
Źródło: CNET, CNN, TechCrunch. Foto: NEC
Komentarze
12Jestem zdecydowanym przeciwnikiem identyfikowania ludzi tylko dlatego, że technologia na to pozwala.
Jakie konsekwencje może mieć sprzedawanie lub publikowanie informacji o tym, że przykładowy Jan Nowak odbywa terapie małżeńskie? Że bywa u psychoterapeuty? Lub kupuje prywatnie telefon Xiaomi pracując Huaweia? Publikowanie pewnych informacji może mieć stragiczne skutki społecze. Sprzedaż danych marketingowych to tylko wierzchołek góry lodowej.
Moim zdaniem jest to skandaliczna decyzja wladz San Francisko i przyczyni sie ona do wzrozstu przestepczosci w miescie.
Uczciwi obywatele nie musza sie niczego obawiac a przestepcow, zlodzieji, mordercow, pedofilow, terrorystow, psychopatow mozna byloby lapac znacznie szybciej i stawiac przed sadem i odizolowywac od spoleczenstwa.
Nie rozumiem obaw o prywatnosc poniewaz takie nowe technologie sa tworzone dla naszego dobra ogolnego i jak napisalem wczesniej uczciwi obywatele nie musza sie niczego obawiac.