Nie algorytm, ale człowiek dobiera trendy na Facebooku. Jak wpływa to na obiektywność treści?
Mark Zuckerberg robi co może aby przekonać opinię publiczną, że Facebook jest niezależną platformą. Dzisiaj odbędzie się jego spotkanie z przedstawicielami środowiska konserwatywnego, według których serwis ukrywał wśród popularnych tematów "prawicowe treści". Niezależnie od tego jakie faktycznie jest stanowisko Zuckerberga mleko zostało rozlane. Wiemy już, że za doborem „trending topics” stoją nie algorytmy, ale żywi moderatorzy.
Nakręcone trendy
Według oficjalnych informacji Facebooka, które możemy poznać chociażby z działu pomocy, sekcja "Najpopularniejsze" (z ang. "trending topics") powinna funkcjonować całkowicie automatycznie. W założeniu trafiają tam tematy, które cieszą się popularnością wśród użytkowników, a lista wyświetlana jest zgodnie z preferencjami (m.in. lokalizacją i polubieniami). Wszystko brzmi w porządku: każdy dostaje takie informacje, jakie chce poznać, a za wszystkim stoi obiektywny algorytm, który nie posiada własnych poglądów, które mogłyby wpływać na selekcję treści.
Fasadę tego idealnego świata kilka dni temu zburzył materiał opublikowany przez Gizmondo. Powołując się na byłego pracownika Facebooka, portal ujawnił, że w rzeczywistości trendom pomagała grupa moderatorów, którzy kierowali się m.in. konkretnymi instrukcjami od przełożonych.
Według anonimowego informatora nierzadko dochodziło do sztucznego „pompowania” newsów, które wcale nie cieszyły się dużą popularnością wśród użytkowników, a z różnych przyczyn firmie zależało, aby spontanicznie wskoczyły do trendów. Dużo więcej kontrowersji wzbudziły działania odwrotne, czyli ukrywanie materiałów, które nie były Facebookowi na rękę. Przede wszystkim miały to być treści na temat samego serwisu, które mogłyby wpływać na wizerunek marki.
Nie trudno domyślić się, że dysponując taką władzą, w grę szybko zaczęła wchodzić poglądy polityczne. Według rozmówcy Gizmondo sprawa była prosta: w zależności od tego, kto był na zmianie pewne treści trafiały do najpopularniejszych, lub przechodziły bez echa. To wszystko zależało od subiektywnej decyzji człowieka. W ten sposób Facebook „przegapił” zapowiedzi corocznej konferencji amerykańskich konserwatystów (Conservative Political Action Conference), doniesienia prasowe na temat Mitta Romneya, wpisy prawicowego agregatora newsów The Drudge Report, sprawę zamordowanego oficera Navy SEAL Chrisa Kyle'a i wiele innych.
Facebook: Moderatorzy istnieją, ale nie robią nic złego
Co ważne, manualne ustawianie trendów nie było wyłącznie inicjatywą pracowników. Aktywnie zachęcali ich do tego przełożeni. Mieli sugerować moderatorom podnoszenie wartości ważnych dla zarządu informacji, których użytkownicy nie czytali. Zdarzało się, że takie materiały sztucznie wypływały na sam szczyt.
Największym absurdem okazała się jednak... konieczność śledzenia witryn największych tytułów prasowych i tworzenie trendów na podstawie materiałów, które trafiały tam na strony główne. Jeżeli ważna wiadomość z ostatnie chwili (np. zaginięcie lotu Malaysia Airlines MH370, czy zamach w redakcji Charlie Hebdo) nie pozycjonowała się dostatecznie szybko wśród użytkowników, moderatorzy ręcznie podkręcali zainteresowanie.
Facebook odniósł się do sprawy zachowując bezpieczny dystans. Prasę poinformowano, że nie znaleziono dowodów potwierdzających doniesienia informatora Gizmondo. Z drugiej strony przedstawiciele niechętnie przyznali, że „trending topics” dobierane są przez algorytm, ale potem faktycznie przeglądane są przez pracowników serwisu. Oficjalnie służy to wykluczeniu niebezpiecznych linków czy kłamstw, ale z drugiej strony, wiedząc o tym, że najpopularniejsze newsy są moderowane bardzo łatwo wyobrazić sobie jak czynnik ludzki doprowadza do opisanych wyżej sytuacji.
Co ciekawe, anonimowi moderatorzy Facebooka, z którymi rozmawiał dziennikarz Gizmondo nie wspominają dobrze współpracy z serwisem. Rekrutowani spośród młodych dziennikarzy, w firmie czuli się raczej jako materiał edukacyjny dla algorytmów. Niezależnie od tego, Facebooka i prasę od dawna łączy odrobinę toksyczny związek. Według różnych badań serwis jest najważniejszym źródłem informacji dla od 44% do 61% dorosłych amerykanów.
Chociaż Mark Zuckerberg co jakiś czas stara się uspokajać media, przekonując, że nie chce ich zastąpić, to w świetle ujawnionych informacji praca nad „trending news” niewiele różni się od wydawania portalu z redakcyjną kontrolą treści. Krótko mówiąc, dla wielu osób świat wygląda tak, jak chce tego Facebook.
Komentarze
10Ale czemu się dziwicie? Po co FB ma iść pod prąd i ryzykować stratę popularności (a więc kasy) skoro może cenzurować opinie niewygodne dla establishmentu i dalej spokojnie trzepać kasę.
Zresztą mało tego syfu jest? Tumblr, TheYoungTurks, buzzfeed i masa pseudointeligenckich gazet, jak np. the Independent.