Niecodziennie zdarza się, że wydawca gry w raz z jej producentem informując o nowej jakości zabezpieczeń antypirackich w swoich nadchodzących tytułach, z rozbrajającą szczerością przyznają, iż mogą one utrudnić życie legalnym posiadaczom oryginałów. Wczoraj na taki krok zdecydował się Electronic Arts wraz z Bioware ogłaszając plany umieszczenia nowego zabezpieczenia SecuROM w Mass Effect (PC) i Spore (PC).
Na czym miałoby ono polegać? Już wyjaśniam. Otóż okazuje się, że każda z gier będzie wymagała potwierdzania jej autentyczności za pośrednictwem internetu i to nie jednorazowo, ale CO KA¯DE 10 DNI!! Proces jest w całości automatyczny, ale jest niezbędny, aby wogóle mieć możliwość zagrania w grę. W tym przypadku, jeśli nie nie korzystaliśmy z gry przez 11 dni, a chcemy znów zagrać MUSIMY uzyskać potwierdzenie posiadania oryginalnej kopii gry. W tym też czasie módlmy się, aby nasz klucz nie został np. w jakis sposób sztucznie wygenerowany i nie pojawił sie na serwerach EA. Najciekawsze jednak w tym wszystkim jest to, że nie ma określonej granicy, po której gra przestanie łączyć się z serwerem weryfikującym jej autentyczność. Mamy więc liczyć na wieczne działanie tej usługi?:)
Celem wprowadzenia nowego zabezpieczenia ma być szybka eliminacja pirackich egzemplarzy, które napewno pojawią się w sieciach p2p. W tym momencie mogę zrozumieć, że firmy bronią swoich praw autorskich. Czy muszą jednak robić to za wszelką cenę i to kosztem legalnych użytkowników?
Komentarze
0Nie dodano jeszcze komentarzy. Bądź pierwszy!