Drogi, które naprawiają się same (a przy okazji ładują elektryczne auta)
Samonaprawiający się asfalt może być najlepszym lekarstwem na niekończące się roboty drogowe. Niestety wciąż jest wiele do zrobienia…
Choć jest to wizja wcale nie najbliższej przyszłości – dni niekończących się robót drogowych mogą wreszcie dotrzeć do swego kresu. Wszystko to dzięki holenderskim naukowcom, którzy opracowują nawierzchnię, która mogłaby naprawiać się sama. Co więcej, ma jeszcze inne zalety.
Dziury w drogach – mogą uszkodzić nasze samochody i doprowadzić do niebezpiecznych sytuacji. Liczymy więc na to, że zostaną załatane, ale to znów oznacza roboty drogowe i (nierzadko) wyłączenie pasa ruchu, a przez to mogą tworzyć się korki. Tak źle i tak niedobrze, ale…
Holenderscy naukowcy z Delft University pracują nad samonaprawiającym się asfaltem. W jego skład wchodzą przewodzące stalowe włókna i bakterie, które są w stanie „załatać” niewielkie pęknięcia w jezdni. Nie wiadomo, czym dokładnie są „niewielkie” pęknięcia, ale duża dziura najczęściej powstaje z małej dziury.
Na razie jest pomysł i pierwsze pomysły na realizację, ale są też wyzwania, którym trzeba sprostać. Choćby sposób na generowanie wystarczającej ilości ciepła, by proces naprawiania został uruchomiony. Naukowcy wierzą jednak, że to faktycznie może się udać.
Holendrzy nie obiecują, że będzie taniej. Wręcz przeciwnie – już teraz zapowiadają, że ułożenie takiej drogi będzie kosztowało o około 25 proc. więcej niż w przypadku konwencjonalnej nawierzchni. Inwestycja może się jednak zwrócić już po kilku automatycznych naprawach.
To nie wszystko – naukowcy twierdzą, że możliwe jest takie zaprojektowanie drogi z samonaprawiającego się asfaltu, by ta mogła też służyć do bezprzewodowego ładowania samochodów elektrycznych. Konkretnie ładowanie miałoby się aktywować podczas postoju pojazdu na czerwonym świetle.
Źródło: Engadget, Inhabitat. Foto: odejacob/Pixabay
Komentarze
6Gdyby nie dziury i celowo slaby asfalt firmy rodzin wójtów dawno by poszly z torbami.