Według prof. Sophie Scott emotikony powstały i są wykorzystywane z potrzeby zawarcia mimiki w przekazie. Jest to zupełnie naturalne i zdrowe.
Być może spotkaliście się już, że stwierdzeniem, że przez to, że tak chętnie wykorzystujemy w Internecie emotikony, jako społeczeństwo wracamy się praktycznie do czasów pisma obrazkowego. Z tym stwierdzeniem nie zgadza się prof. Sophie Scott z Royal Institution, która uważa, że moda na emoji nie tylko nie jest głupia, ale wręcz jest pożądaną ewolucją języka, która prowadzi do wzmocnienia ludzkich interakcji.
Według prof. Scott, ludzie z biegiem lat i wraz z popularyzacją pisma (do komunikacji), pozbyli się czegoś, co ma istotny wpływ na przekaz informacji, czyli mimikę i inne formy ekspresji. Emotikony zaś są pewną próbą przywrócenia tego elementu. Tyle tylko, że nie jest to regres, lecz wzbogacenie języka pisanego, jakim się dziś posługujemy.
„Ludzie patrzą na emotikony czy GIF-y i myślą: »są głupie«, ale one są próbą wyrażenia emocji” – stwierdziła prof. Scott. Uważa ona, że te elementy wcale nie stwarzają, lecz eliminują problemy. – „Emotikony są po prostu próbą dodania do treści tego, co jest naturalną częścią rozmowy twarzą w twarz”.
Prof. Scott twierdzi, że przez lata zaniedbywano niewerbalną formę komunikacji, a rozwój Internetu sprawił, że problem, będący tego wynikiem stał się jeszcze większy. Zwraca jednocześnie uwagę na to, że podczas gdy w lewej półkuli mózgu przetwarzane są informacje językowe, w prawej dokonuje się analiza mimiki, pantomimiki itd. – „Mózg zbiera i dekoduje wszystkie te niewerbalne informacje”, do których – według prof. Scott – dodać trzeba także emotikony.
Źródło: The Guardian. Ilustracja: TeroVesalainen/Pixabay (CC0)
Komentarze
8