Filozofia praktyczna – oto, czego potrzeba dużym i małym firmom technologicznym (i nie tylko). To bowiem zmiana sposobu myślenia.
Wśród kierunków studiów, po których niełatwo o (dobrze płatną) pracę często wymieniana jest filozofia. Wygląda jednak na to, że ci, którzy na nią postawili, wcale nie są na straconej pozycji. Dlaczego? Ponieważ Dolina Krzemowa i ogół gigantów technologicznych ma obsesję na punkcie szczęśliwości.
Właśnie ze względu na pogoń za dobrym życiem zarówno pojedyncze osoby, jak i całe firmy korzystają z usług tzw. coachów. Ci jednak często nie mają odpowiednich kompetencji. Co innego filozofowie.
Andrew Taggart jest doktorem filozofii, z którego usług korzystają firmy technologiczne. Jego działalność jest konkretnie określana mianem doradztwa filozoficznego, a jej założeniem jest sprawienie, by ludzie lepiej zrozumieli siebie i swoje życie, a wszystko to na podstawie filozoficznych myśli właśnie.
Filozofowie mogą być nowymi, lepszymi coachami i w Stanach Zjednoczonych już się nimi stają. Jak sami mówią, zamiast podchodzić do problemów psychologicznie (czyli: co mogę zrobić, by osiągnąć cel?), proponują podejście filozoficzne (czyli: dlaczego warto ten cel osiągnąć?).
Tacy doradcy starają się pokazać, że filozofia może być praktyczna w biznesie. Dzięki wyciąganiu mądrości ze słów myślicieli na przestrzeni wieków można wyrobić w sobie filozoficzny sposób myślenia, polegający na zadawaniu pytań i kwestionowaniu najprostszych odpowiedzi.
Taggart zdradził, że to kwestionowanie jednym z podstawowych narzędzi. Przedsiębiorca zamknięty na swoją wizję może częściej popełniać błędy, bo działa w wąskiej perspektywie i ma pewne „uprzedzenia”. Z tego względu nie jest też w stanie trafnie przeanalizować problem.
We wspomnianej już Dolinie Krzemowej firmy coraz częściej decydują się na pomoc ze strony doradców filozoficznych. Zapotrzebowanie jest ogromne, a lukę tę wypełnić mogą tylko filozofowie. Biorąc pod uwagę popularność coachów w naszym kraju, także polscy filozofowie powinni znaleźć coś dla siebie.
Źródło: Quartz. Foto: TeroVesalainen/Pixabay
Komentarze
4...To chyba jak sprawić żeby szczęście konsumentów wzrastało proporcjonalnie do ilości wydawanych pieniędzy.
W przeciwnym razie koncerny nie byłyby szczęśliwe, a taka opcja NIE ISTNIEJE.