Ciekawy gadżet, a przy okazji sposób na obejście regulacji prawnych.
FAA (w Stanach Zjednoczonych), CAA (w Wielkiej Brytanii), a ostatnio nawet nasz polski Urząd Lotnictwa Cywilnego – wszyscy chcą wprowadzenia zmian prawnych ograniczających swobodę korzystania z dronów. Powodów jest co najmniej kilka, ale obawy dotyczą głownie tego, że „bezzałogowiec” w rękach amatora może stanowić zagrożenie, na przykład poprzez lot w przestrzeń i upadek w najmniej odpowiednim miejscu. Producenci, tacy jak DJI czy 3DR, są niezadowoleni, ale i bezsilni. W tym wszystkim odnalazła się jednak firma Perspective Robotics z siedziba w Zurychu.
Inżynierowie z firmy Perspective Robotics zaprojektowali coś, co nazywa się Fotokite. Choć wygląda jak dron, nie jest nim, przynajmniej od strony prawnej. Tym co wyróżnia go na tle konkurencji (i uwalnia od regulacji prawnych) jest fakt, że nie wykorzystuje on żadnej formy łączności bezprzewodowej, a co za tym idzie nie jest urządzeniem swobodnie latającym. Zamiast tego, Fotokite jest wyposażony w przewód, który zapewnia zasilanie jak i komunikację z modułem sterującym.
„Latająca kamera”, jak nazywają ją panowie z Perspective Robotics, jest gorsza od drona z GoPro pod względem zasięgu. Z drugiej jednak strony Fotokite może pozostawać w powietrzu przez długie godziny i jest jeszcze łatwiejsza w obsłudze niż typowy bezzałogowiec. Na rynku jest już dostępna profesjonalna wersja tego fotodrona „na smyczy”: Fotokite Pro. W sierpniu ruszy natomiast zbiórka na platformie IndieGoGo na Fotokite Phi – model przeznaczony dla hobbystów i amatorów.
Źródło: DIYPhotography, Fotokite
Komentarze
7