Może i glony nie wyglądają na najpyszniejsze jedzenie, ale z powodzeniem mogłyby rozwiązać problem z niedostatkiem żywności, a ten będzie tylko narastać.
ONZ ostrzega, że grozi nam głód
Rosnąca populacja, postępujące zmiany klimatyczne, galopująca inflacja, ale też rosyjsko-ukraińska wojna, a wcześniej COVID-19… – to tylko niektóre z powodów, przez które – jak podaje ONZ – światu grozi kryzys żywnościowy. Cytowany przez WP tygodnik The Economist podaje, że na terenie Somalii, Erytrei czy Etiopii panuje największa susza od lat, a tymczasem Rosja i Ukraina odpowiadają wspólnie za produkcję 12 proc. żywności spożywanej w skali globalnej. A to tylko obecne problemy…
Szacuje się, że w ciągu najbliższych trzydziestu pięciu lat liczba ludności świata przekroczy 10 miliardów. Równocześnie zmieniający się klimat sprawia, że rolnictwo stoi przed olbrzymimi wyzwaniami. To wszystko razem składa się na to, że całkowicie realny wydaje się globalny kryzys żywnościowy. Dobra wiadomość jest taka, że podobnie wielkie jak potencjalne problemy, są również projekty, mogące stanowić dobrą odpowiedź i rozwiązanie. Z pomocą mogą nam przyjść na przykład… glony.
Jak glony mogą rozwiązać problem z niedostatkiem żywności?
W czasopiśmie Oceanography opublikowany został artykuł, który – bazując na symulacjach modelowych – wskazuje, że przybrzeżne hodowle glonów mogłyby do 2050 roku zaspokoić 100% globalnego zapotrzebowania na białko. Chodzi tu konkretnie o jednokomórkowe mikroalgi morskie o wysokiej zawartości protein i kwasów tłuszczowych omega-3 – idealnym środowiskiem dla nich byłyby wybrzeża północnej Australii, wschodniej Afryki oraz północno-zachodniej części Ameryki.
„Nie jesteśmy w stanie osiągnąć celów przy obecnym sposobie produkcji żywności i naszym uzależnieniu od rolnictwa lądowego – powiedział Charles Greene z Cornell University. – Mamy [za to] możliwość uprawy żywności, która jest bardzo pożywna i szybko wzrasta, a do tego żyje w środowiskach, w których nie ma konkurencji”.
Przykładowa uprawa mikroalg (Cyanotech Corporation)
W dalszej części swojej wypowiedzi Greene dodaje także, że mikroalgi hodowane są w mocno zamkniętych obiektach, co ogranicza ich wpływ na środowisko. Nie wymagają także stosowania nawozów, a do tego ograniczyłyby wylesianie. Efektywność produkcji byłaby olbrzymia, a ślad środowiskowy – minimalny.
Na śniadanie algi, na obiad algi, na kolację… też algi?
„W wąskim pasie ziemi możemy wyprodukować więcej białka niż świat będzie potrzebował” – dodał Charles Greene. I choć rzeczywiście pod względem proteinowym mikroalgi hipotetycznie mogłyby wyżywić 10 miliardów ludzi, trudno oczekiwać, by miały zastąpić inną żywność.
Niemniej jednak eksperyment zasugerowany na łamach Oceanography pokazuje, że glony mogą stanowić sensowne rozwiązanie na wypadek globalnego kryzysu – to niedrogi, nieinwazyjny i efektywny sposób na minimalizację problemu.
Jedynym problemem może być tak naprawdę przekonanie ludzi do jedzenia glonów. Rozwiązaniem mogą okazać się „algowe substytuty” innych rodzajów żywności. Nie takim małym sukcesem zakończyły się eksperymenty związane z produkcją opartych na glonach odpowiednikach bekonu czy wędzonego łososia.
50 twarzy glonów – mają potencjał, którego nie można zlekceważyć
Glony mogą wyżywić nie tylko nas, ludzi. Jules Siedenburg z University of East Anglia w artykule w The Conversation zwraca uwagę na fakt, że mogą być również wykorzystywane do karmienia zwierząt gospodarskich. A nawet jeśli nie staną się naszym (ludzkim czy zwierzęcym) produktem żywnościowym numer jeden, to algi mogą także posłużyć jako rodzaj nawozu do uprawy roślin.
„Wczesne badania bionawozów i biostymulantów na bazie mikroalg wskazują na to, że mogą one zwiększać efektywność, przy jednoczesnym zwiększaniu odporności upraw na zmiany klimatyczne, takie jak podwyższone temperatury, niedobór wody czy zasolenie gleby” – tłumaczył Jules Siedenburg.
Jeszcze jednym dużym atutem glonów jest to, że wyśmienicie sprawdzają się w zadaniu, jakim jest pochłanianie dwutlenku węgla. Właśnie dlatego zresztą coraz częściej stosowane są choćby przy produkcji materiałów budowlanych. Mówiąc krótko: mogą rozwiązać niejeden z naszych współczesnych problemów.
Źródło: New Atlas, Oceanography, The Conversation, Cornell University, The Economist
Komentarze
17Co dalej?
A to pseudo pandemie dzikich świń czy inne badziewie...
A to modyfikacje genetyczne...
A to miliony zakazów i nakazów...
Ale najważniejsze że nadal można do jedzenia dodawać rakotwórczą chemię...
Ale do dziś w Polsce można używać rakotwórczego Roundup...