
Chcą kupić przeglądarkę Google Chrome. Położyli na stole 35 miliardów dolarów
To może być jeden z najgłośniejszych transferów w historii branży technologicznej. O ile do niego dojdzie, bo póki co nic nie jest przesądzone.
Firma Perplexity, odpowiedzialna za odpowiadarkę AI o tej samej nazwie, złożyła Google’owi ofertę kupna przeglądarki Chrome. Jak donosi Reuters, startup położył na stół 34,5 mld dol. uzyskanych od zewnętrznych inwestorów.
Jest tylko jeden problem. Google tak naprawdę w ogóle nie jest zainteresowany sprzedażą.
Sprzedaż przeglądarki Chrome. Amerykański rząd jest za, ale Google niekoniecznie
Wspomniana oferta to pokłosie postępowania antymonopolowego, które toczy się przeciwko Google’owi w Stanach Zjednoczonych. Jednym z postulatów Departamentu Sprawiedliwości USA jest przymusowa sprzedaż przeglądarki Chrome, co miałoby zwiększyć konkurencyjność na rynku wyszukiwarek i reklamy internetowej.
Jak wynika z danych StatCountera, w lipcu 2025 Chrome kontrolował blisko 70 proc. rynku przeglądarek desktopowych oraz przeszło 67 proc. mobilnych. Liczba użytkowników szacowana jest na 3,5 mld.
Perplexity deklaruje, że po ewentualnym przejęciu zainwestuje w Chrome’a 3 mld dol. w ciągu pierwszych dwóch lat, będzie dalej rozwijać otwartoźródłowy projekt Chromium, nie zmieni domyślnej wyszukiwarki oraz zaoferuje pracę “znacznej części” zespołu odpowiedzialnego za rozwój przeglądarki.
Warto odnotować, że w lipcu Perplexity wypuściło własną przeglądarkę o nazwie Comet. Ta bazuje na Chromium, ale została ściśle zintegrowana ze sztuczną inteligencją, która odpowiada za automatyczne nawigowanie po stronach internetowych i wypełnianie formularzy.
Perplexity nie jest jedynym podmiotem zainteresowanym przejęciem, bo wcześniej w kolejce ustawiły się już OpenAI czy Yahoo. Dlaczego firmy gotowe są wydać miliardy na darmową aplikację? "Baza użytkowników Google Chrome jest warta swojej ceny i dodałaby ogromnego impetu każdemu startupowi z branży konwersacyjnej AI. Jego domyślna wyszukiwarka to główny powód, dla którego użytkownicy systemów Windows i Android korzystają z Wyszukiwarki Google zamiast lepszych alternatyw" - stwierdził Tim Sweeney, szef studia Epic Games w poście na platformie X.
Trzeba jednak podkreślić, że opiewająca na 34,5 miliarda dolarów propozycja jest póki co jedynie próbą wykorzystania presji regulacyjnej, pod jaką znalazł się gigant z Mountain View. Google otwarcie sprzeciwia się pomysłowi zbycia Chrome’a, zapowiada odwołanie się od wyroku i proponuje w zamian mniej drastyczne rozwiązania, takie jak modyfikacja umów dotyczących domyślnej wyszukiwarki z partnerami. Mowa m.in. o porozumieniu z Apple’em, w ramach którego Google płaci 20 mld rocznie za bycie domyślną wyszukiwarką na iPhone’ach, iPadach i Macach.
Komentarze
17jeśli chodzi o inne przeglądarki, jest to zazwyczaj świadomy wybór użytkownika, więc tutaj wpływ reklamy jest już niewielki. no poza jednym wyjątkiem. tzw. 'installer helpers' czy 'download helpers', czyli taki koń trojański (ja to tak kwalifikuję) który ułatwia pobranie i zainstalowanie jakiejś aplikacji, często też podrzuca do systemu inne rzeczy. kiedyś to były jakieś dodatkowe paski funkcjonalne do Internet Explorera. ale Edge na takie coś jest odporniejszy. W przypadku Firefox, jak jest podrzutek to użytkownik jest pytany o akceptację czy dany dodatek w ogóle aktywować. No ale często te 'helpery' dodają takie aplikację jak przeglądarka Opera (ja nie rozumiem fenomenu jej popularności), czy antywirus McAfee który uważam za jeden z najgorszych. Często nawet nie ma pytania o żadną zgodę, jedynie wyświetla się pierwszy UAC, a potem 'helper' robi co chce.