Bywają miesiące, że na swoje miejsce nie wraca nawet ćwierć tysiąca rowerów, które są oddawane do dyspozycji pracowników (ale nie tylko).
Giganci technologiczni często chwalą się tym, że zamiast zwykłych siedzib mają całe „miasteczka”, czasem też stanowiące integralną część rzeczywistej miejscowości. Tak jest na przykład z firmą Google i kalifornijskim Mountain View. Okazuje się, że takie miasta mają też bardzo standardowe problemy, takie jak brak szacunku dla tego, co wspólne.
Co jest wspólne, to jest niczyje? Być może z takiego założenia wychodzą niektórzy mieszkańcy Mountain View, przez których regularnie giną rowery udostępniane przez Google (tak zwane Gbikes), które mają ułatwiać przemieszczanie się po mieście, ale też promować „zielony” transport.
Skala problemu jest dosłownie kosmiczna. Jak pokazuje raport, każdego tygodnia na swoje miejsce nie wraca od 100 do nawet 250 rowerów. Na szczęście nie wszystkie są tracone na zawsze – ochroniarzom udaje się odzyskiwać od 70 do 190 z nich.
Dlaczego w ogóle pojawił się taki problem? Można powiedzieć, że firma Google jest sama sobie winna, bo przymykała (i przymyka) oko na to, że rowery, które miały służyć wyłącznie jej pracownikom, „pożyczają” sobie także pozostali mieszkańcy Mountain View i turyści.
Teraz gigant wdraża jednak program, który ma zmniejszyć skalę problemu. Mianowicie instaluje na rowerach lokalizatory GPS. Dzięki temu udało się ustalić, że średnio każdy dwukołowiec przejeżdża dziennie niespełna 10 km, ale też, że jeden z rowerów dotarł do Meksyku, a inny aż na Alaskę.
Źródło: Digital Trends, SiliconBeat. Foto: Free-Photos/Pixabay (CC0)
Komentarze
7Poważnie - google i ginące rowery? jaki problem dla google'a wsadzić tam nadajniki z gps'em......