Pamiętacie naszego ostatniego newsa o nowych zabezpieczeniach Ubisoftu? Firma nie ma teraz lekkiego życia, zaś jej serwery przypominają bardziej twierdzę, która raz za razem musi odpierać szturmy wrogich armii.
W niedzielę i poniedziałek dla wielu użytkowników skorzystanie z usług skupionych w ramach Ubi.com było niemożliwe. Wszystko za sprawą złośliwych hackerów, których ataki skutecznie "zamulały" pracę dysków twardych, na których zlokalizowana jest elektroniczna infrastruktura wydawcy. Ubisoft zapewnia jednak, że problemy dotknęły nie więcej niż 5% wszystkich aktywnych wówczas graczy, bowiem atakowano tylko niektóre z serwerów.
Dlaczego taki atak i czemu w ogóle został on uznany za problematyczny? Wszystko przez innowacyjny system zabezpieczeń Ubisoftu, wykorzystany między innymi w Silent Hunter 5 oraz Assassin's Creed 2. W trakcie rozgrywki cały czas musimy być podłączeni do sieci, która sprawdza legalność oprogramowania. Rozłączenie wiąże się z przerwaniem zabawy. W przypadku braku dostępności Ubi.com wielu graczy... po prostu nie mogło przemierzać mórz i oceanów tudzież renesansowych Włoch.
To pewnego rodzaju forma kary. Piraci już od pewnego czasu pracowali nad złamaniem nowych zabezpieczeń, pochwalili się nawet swoim sukcesem, lecz wiadomości te szybko zdementował sam wydawca. Z pewnością poprzez tego typu ataki hackerzy chcą przekazać Ubisoftowi swoje racje i rzeczywistą siłę. Pytanie tylko czy w tym konkretnym wypadku sami gracze, którzy już zdecydowali się na zakup oryginalnych egzemplarzy bardziej piratów polubią czy też może raczej się do nich zniechęcą.
Źródło: GamesIndustry.biz
Komentarze
87czy po prostu zbyt duża liczba graczy wykończyła ich system
sam kupuje tylko oryginały ale na gry ubisoftu połozyłem już kreskę - kupię je dopiero w tanich seriach po 19 zł i bez zabezpieczeń :))
Normalnie sie rozpisałem jak nigdy :) Ale cóż. Taki jest mój pogląd na te sprawy (nie to żebym kogos pouczał :) )
Imo te zabezpieczenia to jakaś kpina bo i tak wiadomo że zabezpieczenia zostana złamane niedlugo, wiec na dobra sprawe piraci beda mieli wiekszy komfort gry- nie beda musieli byc online
Tzw. "straty" spowodowane piractwem są tak naprawdę wyłącznie brakiem zysku, a to wbrew pozorom ogromna różnica. Pirat to człowiek, który po pierwsze nigdy nie planował kupić ich produktu, więc to, że gra w nielegalną kopię, nie może powodować strat, ponieważ na żadnym etapie nie można go uwzględniać w wyliczeniach dotyczących wielkości sprzedaży. Jeśli pirat, nagle się nawróci i kupi oryginał, można mówić co najwyżej o nadplanowym zysku, kropka.
Ktoś, kto ma w zwyczaju korzystać za darmo z czyjejś twórczości, nigdy nie zostanie płacącym klientem, jeśli jedyną dla niego "zachętą" ze strony producenta, będą idiotyczne zabezpieczenia. Po prostu ściągnie złamaną wersję i w duchu będzie się śmiał z baranów, którzy za własne pieniądze kupili wybrakowany (tak, wybrakowany) produkt.
Niech więc producenci przestaną obciążać legalnych użytkowników kosztami, których tak naprawdę nie ponoszą, a pieniądze potrzebne na opracowanie bezużytecznych zabezpieczeń przeznaczą na wyższe pensje dla artystów, programistów i testerów.
"Kochane" Ubi i spółko: przestańcie w końcu traktować piratów jak klientów, a klientów jak piratów i ekonomicznych idiotów. Inaczej czeka was przebudzenie z ręką w nocniku.
O
Nie wierzę, że panowie z Ubisoft mają tak mało w głowie, że nie przewidzieli takiego rozwoju sytuacji. Jeśli tak było faktycznie, to gratuluję fachowców :)