Na razie jedynie w Finlandii. Od wczoraj mieszkańcy tego skandynawskiego kraju mają prawnie zagwarantowany dostęp do internetu. Jak uznął tamtejszy rząd - to im się należy.
Zrównanie prawa do internetu z resztą podstawowych praw obywatelskich jest niewąpliwie sytuacją precedensową, ale oczywiście wartą do naśladowania. Każdy obywatel ojczyzny Nokii czy Jane Ahonena od wczoraj posiada stały dostęp do sieci - na pewno w teorii, wkrótce zapewne także w praktyce.
Operatorzy zostali zmuszeni do udostępniania Finlandczykom łącz o przepustowości 1 Mb/s. I jest to dopiero początek, ponieważ do roku 2015 standardem w takiej sytuacji ma być prędkość wysyłania dochodząca do 100 Mb/s. Operatorzy, którzy odmówią tego typu usługi zostaną pozbawieni licencji na świadczenie usług.
Co ciekawe postulat ma czysto ideologiczne podłoże, ponieważ w tym i tak niezbyt gęsto zaludnionym kraju, ledwie 4000 gospodarstw domowych zdaniem statystyk dostępu do internetu nie posiada i to oni będą głównymi wygranymi w tej sprawie, nie gwarantując przy tym istotnego poparcia wyborczego. Szacuje się, że 96% obywateli Finlandii już przed stosownymi zmianami w prawie było "online".
Skandynawski precedens wbrew pozorom jest istotny z punktu widzenia całego świata - i globalne media doskonale o tym wiedzą, traktując informację jako temat z okładek gazet - bowiem niemal pewne jest, że w ślady Finlandii prędzej czy później pójdą także inne kraje. Ciekawe, kiedy podobne ustawodawstwo przeforsuje Polska. Już jakiś czas temu politycy o podobnych unormowaniach przebąkiwali, ale dobrze wiemy jak to jest z tymi obietnicami...
Źródło: ReadWriteWeb
Komentarze
21Zresztą, im mniej rzeczy robią politycy tym lepiej. Wystarczy, żeby zrezygnowali z koncesji, pozwoleń i obniżyli podatki, a nie trzeba będzie prawa, by każdy miał w domu sieć.
Ale cóż, tak to jest w socjaliźmie... to, co załatwia konkurencja, trzeba wprowadzić ustawą.
No nic, w tym roku 400 tys ludzi poparło Korwina, w samorzadowych pobijemy ten rekord... a potem będzie coraz lepiej.
Precz z socjalizmem!
Ciekawe jest to, że jedynie 4000 osób dostępu do netu nie ma. Ciekawe jak to liczą? Wszyscy samotni 90 latkowie mają i korzystają? Wesoły kraj. ;)
1) "Prognozuje się, że 96% Finów już było "online"." - prognozować można stany przyszłe, nie obecne/przeszłe ;)
2) 4000 mieszkańców Finlandii stanowi znacznie poniżej 1% tego ponad pięciomilionowego państwa :) A z kontekstu wypowiedzi wynika, że 4% ;)
Jest taka teoria, że wystarczy aby rząd nie kładł łąpy na wszystkim, a już biznes dostanie wiatru w żagle ;) bez ich "fenomenalnej" pomocy.
Nie wiem czy u nas by to się sprawdziło. Po co komu prawnie zagwarantowany dostęp jak nie stać go na płacenie rachunków?