Japonia jest jednym z tych krajów, którym zawdzięczamy szybki rozwój technologiczny. Niemniej sama pod pewnymi względami pozostała daleko w tyle. Tamtejszy minister cyfryzacji chce to zmienić.
Dyskietki muszą zginąć
Taro Kono niedawno został mianowany japońskim ministrem cyfryzacji. Jedną z pierwszych decyzji, jakie podjął na nowym stanowisku, było wypowiedzenie wojny… dyskietkom. Jak napisał na Twitterze, te przestarzałe nośniki (obok płyt CD i MiniDisc) są obecnie nadal wymagane w około 1900 procedurach rządowych w Kraju Kwitnącej Wiśni.
To nie pierwszy raz, kiedy Taro Kono zwraca uwagę na wykorzystywanie przestarzałych rozwiązań w procedurach rządowych. Wcześniej próbował walki między innymi z faksami oraz ręcznie tworzonymi stemplami hanko. Zresztą walczy z tym nadal. Teraz na nowym stanowisku może mu się to wreszcie udać, a przy okazji wyeliminować dyskietki i płyty. Jak przyznał, ma tu poparcie premiera, Fumio Kishidy.
Dlaczego korzystanie z dyskietek to problem?
Poza tym, że są wolne i niezbyt pojemne, dyskietki przede wszystkim są technologią, która nie jest już rozwijana ani obsługiwana. Japońska firma Sony, która swego czasu była jednym z najważniejszych producentów tych nośników, zaprzestała ich tworzenia ponad dekadę temu. Współczesne komputery ponadto nie mają już napędów umożliwiających odczyt danych z dyskietek. Utrudniona staje się więc modernizacja administracyjnych systemów.
Nie tylko Japonia
Co ciekawe, uznawana za jedną z najnowocześniejszych na świecie, amerykańska administracja wycofała dyskietki dopiero w 2019 roku. Ogólnie jednak takie dane nie są ujawniane, więc trudno powiedzieć, jaki jest zakres wykorzystania tych nośników w skali globalnej.
Pozostaje żywić nadzieję, że z kluczowych systemów dyskietki zostaną wyeliminowane tak szybko, jak to możliwe i pozostaną z nami tylko w formie ikonki oznaczającej zapis pliku.
Źródło: Gizmodo, Science101
Komentarze
4Japonia zrzuca bombę atomową na dyskietki! ?
Wojciech Kulik musi się lepiej starać.