Druga odsłona przygód agenta Rico Rodrigeza raczej nie przejdzie do historii elektronicznej rozrywki, ale z pewnością przysporzy ogromnej frajdy każdemu miłośnikowi dynamicznej i bezstresowej demolki.
Już dziś swoją polską premierę ma kontynuacja hitu z 2006 roku - Just Cause 2. Ta rewelacyjnie zapowiadająca się produkcja od pewnego czasu wzbudzała coraz większe emocje wśród graczy. Wszystko dzięki jej sprawnej promocji przez samych twórców gry – Avalanche Studios, którzy udostępniali kolejne widowiskowe zwiastuny z szybkością karabinu maszynowego. Czy było warto? Jak najbardziej tak.
Egzotyczna intryga
Fabuła Just Cause 2 kręci się wokół znanego z poprzedniej części gry byłego agenta CIA - Toma Sheldona, który nie wiedzieć czemu nagle przeszedł na „drugą stronę barykady”. Wszyscy wiemy, że agencja nie wybacza zdrajcom i dlatego w pogoń za Tomem, który zaszył się na egzotycznej wyspie wysyła jego byłego przyjaciela Rico Rodrigeza. Cel jest prosty – wyeliminować za wszelką cenę. Niestety zadanie zaczyna się komplikować , gdy podczas misji dochodzi na wyspie do zamachu stanu i przejęcia władzy przez dyktatora. Nie trudno domyślić się, że wszystko to jest tylko początkiem większej intrygi.
Wyspa Panau, na której przyjdzie nam tropić Toma Sheldona zajmuje obszar niemalże 1000 kilometrów kwadratowych. Znajdziemy tu miasta, wioski, dżungle, pola, rzeki, a nawet pokryte śniegiem góry. Całość przedstawia się naprawdę imponująco, szczególnie z lotu ptaka. Dzięki dostępnym w grze samolotom i śmigłowcom dość często będziemy mogli podziwiać ogrom wyspy właśnie z tej perspektywy.
Jak przystało na grę sanboxową cały teren wyspy oraz spora część oceanu jest dla nas otwarta. Oznacza to jednak, że odległości pomiędzy miejscami rozpoczęcia misji potrafią przyprawić o zawrót głowy. Już na początku gry doświadczyłem tego na własnej skórze, gdy musiałem dostać się do bazy jednego z występujących w grze gangów, które tutaj nazywane są frakcjami. Przelot śmigłowcem 8 kilometrów ponad górami zajął mi niemal 10 min. Nie wyobrażam sobie ile czasu musiałbym poświęcić, aby tę trasę pokonać samochodem, motocyklem lub co gorsza – piechotą.:)
Realizm? A na co komu realizm?
Just Cause 2 nie byłoby tak fascynujące gdyby nie zwariowane pomysły jego twórców. Uznali oni bowiem, że nie zawsze warto stawiać na rozdmuchany realizm. Dzięki temu rozgrywka zyskała na grywalności i widowiskowości. Wyskakiwanie w locie z samolotu odrzutowego na jego kadłub, chwytanie za pomocą linki z hakiem przelatującego śmigłowca czy przyczepianie nią pędzących samochodów do podłoża to tylko część z niesamowitych rzeczy, które możemy zrobić w czasie gry.
Schemat rozgrywki w Just Cause 2 podobny jest do tego co już widzieliśmy w poprzedniej odsłonie serii czy innych grach sandboxowych pokroju Mercenaries. Mamy tu więc 3 frakcje rywalizujące ze sobą o strefy wpływów nazywające się odpowiednio Karaluchy, Ularzy i Żniwiarze. To dla nich wykonujemy znaczną część dostępnych w grze misji. Nasze postępy i zdobywane podczas demolki punkty chaosu odblokowują kolejne wyzwania na mapie. Wśród nich po pewnym czasie pojawiają się także zadania przydzielane nam przez agencję.
Większość misji polega na zniszczeniu konkretnego obiektu wojskowego. Czasami jednak zdarzają dużo ciekawsze zlecenia takie jak np. uwalnianie zakładnika z konwoju czy porwanie nie dającego się skorumpować polityka. Mnie osobiście olbrzymią frajdę sprawiało po prostu zwiedzanie wyspy i obracanie w perzynę wszystkiego co się tylko da. Niestety zniszczyć można właściwie tylko ściśle określone budynki oznaczone godłem dyktatora. A szkoda, bo rozwałka bywa naprawdę widowiska i jest szalenie przyjemna Za to możliwości eksterminacji przeciwników są oszałamiające. Szczególnie przy pomocy nieocenionej linki z hakiem, której rola w Just Cause 2 znacznie wzrosła.
Oczywiście w ferworze walki z większą grupą żołnierzy trudno wymyślać jakieś skomplikowane sposoby na widowiskową ich likwidacje. Nie zmienia to jednak faktu, że sam patent potrafi zapewnić spory ubaw.
Pięknie jak w raju
Oprawa graficzna Just Cause 2 stoi na bardzo wysokim poziomie. Twórcy gry posłużyli się tu swoim autorskim silnikiem Avalanche Engine 2.0. Dzięki niemu możemy podziwiać nie tylko ogrom wyspy, ale także płynną zmianę cyklu dnia i nocy, dynamicznie generowane chmury i mgłę oraz rewelacyjne efekty pogodowe. Wszystko razem sprawia, że świat gry prezentuje się naprawdę oszałamiająco.
Niestety, świetna oprawa graficzna pociąga za sobą całkiem spore wymagania sprzętowe. Na moim sprzęcie opartym o Core i7 nie mogłem pozwolić sobie na maksymalną orgie wizualną i niektóre fajerwerki musiały zostać poświęcone dla poprawienia płynności rozgrywki.
Niewielką rysą na tym diamenciku jest "drewniana" animacja postaci, włączając w to naszego bohatera. Nie wiedzieć czemu twórcy nie przyłożyli się do tego elementu gry traktując go nieco po macoszemu. Nie jest to jednak jakaś super poważna wada i można przymknąć na to oko.
Just Cause 2 ma tyle smaczków, że naprawdę chce się grać i grać. Dociekliwi gracze donieśli wczoraj na przykład o zaskakującej lokacji, która do złudzenia przypomina wyspę znaną z serialu Lost (Zagubieni). Znajdziemy na niej zarówno rozbity samolot jak i kultowy już właz do bunkra. Zagraniczne serwisy podają nawet, że w lesie otaczającym to miejsce słychać porykiwania tajemniczego potwora.
Najnowsza produkcja Avalanche Studios z pewnością zasługuje na Wasze zainteresowanie, o ile oczywiście nie liczycie na porywającą fabułę czy rewelacyjne dialogi Jeśli tak to lepiej odpuście sobie Just Cause 2, bo po prostu tutaj tego nie znajdziecie. Jeśli jednak liczy się dla Was przede wszystkim frajda i jak największa rozwałka to ten tytuł będzie dla Was po prostu wymarzony. Gorąco polecam!
Już niebawem autorskie filmy z rozgrywki i werdykt końcowy!
Komentarze
35hehe dobre zdanie ;p do poprawy ; )
moje pierwsze wrazenie tez jest bardzo pozytywne, fajna grafika i widoki, ale najlepszy jest ten grapling i patenty typu: jedną stroną liny strzelasz w gościa, drugą w butle z gazem, po czym strzelasz w butle z guna i patrzysz jak gościu zostaje porwany przez butle w kosmos hehe, albo mozna samemu sie przywiazac i poleciec do góry po czym spokojnie otworzyc spadochron. swoboda poruszania prawie jak w prototype.
jesli odrzucic te elementy to just couse 2 jest przeciętną strzelanką, potrzeba tu troche kreatywniejszego podejscia i pewnie z tym mają problem przedmówcy komentatorzy...
Balon:
X: 7397
Y: 16150
Pistolet na bańki mydlane :P:
X: 4247
Y: 25959
Waleń (mozna go rozwalić ładunkiem wybuchowym):
X: 29658
Y: 31349
Rekin (a raczej atrapa):
X: 12665
Y: 22595
Statek w środku lądu:
X: 10437
Y: 23499
The Mile High Club (klub nocny nad chmurami):
X: 29584
Y: 11435
Wyspa podobna do tej z LOST (uwaga, bo przelatując można zostac zestrzelonym):
X: 1743
Y: 4363
Miłego przeglądania :D
Ja np. lubię tego typu gry oraz otaczającą mnie w nich dowolność :]
Mogę wszystko kiedy chcę i jak chcę i o to przecież właśnie tu chodzi :)
Mega dynamiczna była sytuacja gdy helikopterem wyleciałem tak wysoko jak się da i skoczyłem. Otworzyłem spadochron i zaczekałem aż helikopter zacznie spadać. Spadochron zamknięty i zanurkuję tak by zrównać się ze spadającym żelastwem. I weź teraz tak spadając traf w śmigłowiec liną i wskocz do środka ;) Dynamika, dynamika i raz jeszcze dynamika. CoD MW2 może się przy tym schować ale tylko odnośnie szybkości akcji i możliwości ruchu niemal nieograniczonego
Co do optymalizacji. Nie jest źle. Na moim ostro podkręconym ale starym już GF 8800GT przy maksymalnych możliwych detalach w Full HD 4xA 16xAF miałem średnio 18-21 klatek. (da się grać ale nie jest to już takie przyjemne) Gdy zmieniłem rozdzielczość do 1680x1050 i przy AAx2 średnio mam 25-30 klatek. Jest dobrze, szczególnie jak na kartę w obecnej chwili za jakieś 300zł. Ważne że nie ma sytuacji gdy przy wielkiej demolce nagle FPS spadałby do 5. Tu kilkanaście jest nawet w największej masakrze.
Szkoda że grafika nie jest chociaż odrobinę lepsza. Jednak przy tak świetnej dynamice nie zwraca się uwagi na tekstury i to w grze mi się podoba. Czerpię przyjemność z gry, z robienia tych wszystkich zwariowanych akrobacji do jakich jest zdolna postać a nie z mega, super grafiki która jest ale kosztem wszystkiego innego. Tak trzymać.