Być może na razie nie ma szczególnych powodów do obaw. Kluczowe są jednak słowa "na razie".
Prawie 9 na 10 spośród miliona najpopularniejszych stron internetowych przekazuje dane na temat swoich użytkowników firmom trzecim. Tak wynika z badania Tima Liberta, doktoranta z Annenberg School for Communication działającej w ramach University of Pennsylvania.
Dokładnie jest to 88 proc. stron. Według tego samego badania średnio przekazują one dane do dziewięciu różnych domen zewnętrznych To oznacza, że internetowa działalność jednego człowieka może być śledzona równocześnie przez wiele różnych podmiotów.
W rankingu najbardziej śledzących naszą działalność podmiotów liderem jest firma Google (aż 78 proc. stron przekazuje jej zgromadzone dane). Dalej mamy Facebooka (32 proc.), Akamai (23 proc.), Twittera (18 proc.) oraz ex aequo comScore, Amazon i Appnexus (po 12 proc.). Pełne zestawienie poniżej:
grafika: Tim Libert
Co z naszym bezpieczeństwem?
Samo monitorowanie naszej aktywności nie oznacza zbyt dużego zagrożenia dla naszego bezpieczeństwa – szczególnie, że, jak wiadomo, służy ono przede wszystkim personalizowaniu treści reklamowych. Niemniej pozostałe wnioski płynące z raportu mogą budzić pewne obawy.
„Jeśli dane są przesyłane do kilku firm, to tworzy nowe potencjalne punkty wycieku bądź cele cyberataków” – mówi Libert. Przypomina też, że według dokumentów NSA, które wykradł Edward Snowden co 5. strona internetowa może być monitorowana przez agencję, a to tylko zwiększa ryzyko dostania się naszych danych w niepowołane ręce.
…a jeśli powiemy przeglądarce „nie śledź mnie”?
Mogłoby się wydawać, że jest przecież rozwiązanie. Przeglądarki internetowe oferują opcję DNT („do not track” – „nie śledź”). Po wykonaniu badań Libert stwierdził jednak, że poza Twitterem firmy zupełnie ignorują wysyłane wnioski DNT.
Informacje przekazane przez Tima Liberta zdecydowanie więc nie napawają optymizmem. Czy coś jednak zmienią? Pozostaje już tylko żywić nadzieję, że tak.
Źródło: Kurzweil AI
Komentarze
14Więc myślę, że wiąże się to z obopólnymi korzyściami.
A haker jak będzie chciał konkretnie moich danych, to prędzej ukradnie je bezpośrednio ode mnie, niż z baz Googla.
Benchmark też wymienia się danymi o newsach.
- Ghostery
i żyje się spokojniej