Bono może zapisać się na kartach historii jako kolejny muzyk, który chce zdecydowanej walki z piractwem – nie tylko muzycznym. Wcześniej z piratami, z dużym powodzeniem, walczył Lars Ullrich z zespołu Metallica.
Bono wierzy, że podobnie jak w przypadku filtrowania treści w chińskiej Sieci, można filtrować Sieć eliminując treści pirackie i tym samym piratów internetowych. Takie porównanie, zwłaszcza w ustach Bono, wydaje się dość zaskakujące ale trudno ukryć, że chiński model działa bardzo „sprawnie” przynosząc oczekiwany rezultat.
Irlandzki muzyk uważa, że w przeciągu ostatnich 10 lat branża muzyczna bardzo ucierpiała na wszechobecnym piractwie internetowym, którego pierwszym nośnikiem na dużą skalę był Napster. Program do wymiany plików w technologii peer-2-peer został unicestwiony w swej pierwotnej formie dzięki kampanii Larsa Ullricha z zespołu Metallica.
Znany perkusista bardzo negatywnie wypowiadał się na temat osób udostępniających jak i pobierających nielegalne pliki MP3 z sieci. Przypomnijmy, że w czasach świetności Napstera, piractwo internetowe miało znacznie mniejszy zakres niż dzisiaj – głównie ze względu na mniejszą popularność łączy szerokopasmowych.
Bono z U2 twierdzi, że piraci, serwisy takie jak The Pirate Bay, działają na niekorzyść nie tylko gigantów branży muzycznej, ale również szkodzą młodym muzykom, którym ostatecznie pozostaje zarabianie na koncertach, czy gadżetach, takich jak koszulki. Muzyk na stronach nowojorskiego dziennika The New York Times pisze, że już niebawem podobny los spotka twórców z branży filmowej i telewizyjnej. To wyłącznie kwestia czasu gdy pobranie filmu z sieci będzie równie szybkie, co pobranie albumu z plikami MP3.
Bono twierdzi, że na piractwie internetowym nie tylko korzystają osoby pobierające za darmo muzykę i filmy. Dostawcy internetowi sprzedając coraz szybsze łącza zarabiają gigantyczne sumy, m.in. dzięki rozwojowi piractwa. ‘Cenzura’ sieci mająca na celu ograniczenie piractwa, powinna mieć swój początek w zmianach po stronie dostawców Internetu, tego jak świadczą oni swoje usługi.
Noworoczne życzenie Bono nie przypadło wszystkim do gustu. Na stronach serwisu TorrentFreak pojawił się komentarz do artykułu Bono, w którym muzykowi zarzuca się próbę ścisłego kontrolowania sieci. Rozwiązaniem piractwa internetowego powinno być rywalizowanie z nim, a nie odbieranie internautom wolnej sieci. Rywalizacja powinna mieć taką formę, aby odciągała użytkowników od ściągania nielegalnych treści.
Źródło: swedishwire.com, NY Times, Cnet
Komentarze
45żenada
Intellectual Property Developers
Caution! The only thing protecting the movie and TV industries from the fate that has befallen music and indeed the newspaper business is the size of s ps movie moguls will sc, film, TV and video games help to account for nearly 4 percent of gross domestic product. Note to self: Don’t get over-rewarded rock stars on this bully pulpi itp co znaczy:
Traca najbardziej young, fledgling songwriters a zyskuja grube ryby (tz wytwornie i firmy telekomunikacyjne - jakos tak) wiec idz zaplac czlowieku kase dla malo znanego artysty bo nie moze on wyzyc ze sprzedazy koszulek i biletow. Potem pisze o tym ze w usa rozrywka to 4% dochodu USA (niemalo) wiec sugeruje zeby poszukac nastepnej Cole Porter i placic za jej muzyke zanim jeszcze nie zaczela nagrywac dla kasy (muzyki reklamowej = chaltury).
Artykul jest dluzszy i przypomina mi sie jak jezusa powiesili za to ze podburzal tlum i mowil ze zburzy swiatynie i odbuduje w 3 dni.
To jeszcze cos gdzies chlapnal czy tylko to co w takim artykule jak dla wysokich obcasow - bo jak tylko to to znaczy ze ci dziennikaze co powtarzaja ta plotke to jakies teppe ch u je.
Wyobraźmy sobie bowiem, że komponuję genialną muzę (hipotetycznie), wykorzystuję wszystkie kanały "dystrybucji internetowej" do rozreklamowania mojego produktu. I jaki jest efekt?
Cała moja kampania promocyjna wzmacnia seederów w bit-torrent. :D
Jest anarchia.
Podobnie było w przypadku "Live Aid" gdzie parę baniek w tą czy w tamtą nie miało żadnego znaczenia [!] i jak się okazało na koniec kilka poszło się (cenzura)...czy stał za tym sam Bob Geldof ?!...nie sądzę ale już tak jest że wielkie czyny przyciągają krętaczy i szumowiny a ich celem jest żerowanie.
U2 wcale biedny taki nie jest, kasy ma. A czy faktycznie przejmuje się młodymi muzykami, wątpię. Robi to pod szopkę pewnie by zdobyć popularność jak wcześniej gdy jego album który był okryty tajemnicą wyciekł do sieci. Ściema i tyle