Ładniejsza i wydajniejsza - taka, według zapowiedzi twórców, jest Rebecca.
Jedną z największych zalet systemów Linux jest to, że istnieje naprawdę wiele dystrybucji i właściwie każdy może znaleźć coś dla siebie. Jeśli nie podoba wam się to, w jakim kierunku zmierza chociażby Ubuntu (ale też Mac czy Windows) i ich środowisko graficzne, dobrym wyborem może być Linux Mint, w którym podstawą niezmiennie pozostaje pasek startu. Tym bardziej, że właśnie udostępniona została jego najnowsza wersja – 17.1 „Rebecca”.
Linux Mint 17.1 „Rebecca” został standardowo udostępniony w dwóch wersjach różniących się środowiskiem graficznym – Cinnamon (2.4) oraz MATE (1.8). I jeśli chodzi o wygląd, co nieco się pozmieniało. Przede wszystkim nową czcionką domyślną jest Noto. Domyślny motyw – Mint-X – jest też teraz dostępny w 9 różnych kolorach.
Przejdźmy teraz do pozostałych nowości. Przede wszystkim warto zwrócić uwagę na nowy Menedżer aktualizacji – aplikacja grupuje teraz pakiety na podstawie źródła, co zwiększa czytelność. Użytkownicy otrzymują też możliwość zmiany kolorów poszczególnych folderów. Usprawniony został także moduł Ustawień języka. Naprawiono oczywiście wykryte błędy oraz dodano kilka ulepszeń, które pozytywnie mają wpłynąć na wydajność.
Tak wygląda pulpit w wersji Cinnamon (1) oraz MATE (2):
Najważniejszą nowością w edycji MATE jest domyślnie zainstalowany menedżer okien Compiz. Wersja Cinnamon natomiast to lepsze wygładzanie krawędzi, nieco zmodyfikowane paski oraz większe możliwości personalizacji. Poniżej możecie zobaczyć 10-minutową prezentację najważniejszych nowości:
Pobierz Linux Mint 17.1 „Rebecca”
Źródło: WebUpd8, Linux Mint
Komentarze
44Mało tego: Gdy masz laptopa z jakąś integrą głównie ati to masz przechlapane, pozostaje ci jechanie na systemowym sterowniku do grafiki i rozdziałce 1024 - powodzenia.
Dość często linux sypie błędami error classs key. Czasem jest wymagana aktualizacja przez internet, gdy się nie powiedzie, okno komunikatu o aktualizację będzie się pojawiać cały czas, mało tego cały czas pojawiać się będzie okno o wysłanie problemu do suportu choć wysyłałeś go już nie 10 czy 20 raz nawet odruchowo.
Gdy jesteś zirytowany takim funkcjonowaniem szukasz porad. Ludzie radzą ci inne odmiany jeszcze bardziej egzotyczne tych systemów za free i wpadasz jeszcze w większe bagno. Niektóre instalki systemów wyświetlają zamiast czcionek - kwadraciki. Czasem instalacja niby przebiegła z sukcesem. Jak się później okazuje czcionki są jakieś wyblakłe. Przeinstalowywujesz stery do grafiki. Czcionka jest w normie ale jest inny mankament - ekran się trzepocze gdy np. najeżdżasz kursorem myszki na jakieś pole wyboru. I potem znowu to samo i działa ale popatrz się co cię czeka gdy chcesz system który jest robiony przez wielu ludzi na świecie. A tak to kupujesz windowsa i jesteś zadowolony. Wyrwie ci pół wypłaty biedny Polaku z chudego portfela ale masz coś co jest - pyk i już i sie cieszysz a tam tracisz nerwy, zdrowie i czas by banan mógł chociaż być przez chwilę na twarzy.
Czasami jak jest szczęście, to w necie znajdziesz te komendy, które wystarczy wpisać wpisać w terminalu i program można zainstalować.
Gorzej jak nie ma takich komend, albo są przestarzałe i system ich nie akceptuje. Wtedy pozostaje instalacja z pliku tar!
To już czarna magia zarezerwowana tylko dla speców, którzy linuksem żyją od dzieciństwa! Miałem parę razy takich sytuacji, że chciałem taki program zainstalować i nigdy mi się to nie udało, a siedziałem po parę godzin, grzebiąc i wpisując różne komendy w terminalu i nic nie pomagało.
I nie jest tak że linuks, to system który nie błędów bo ma!
Jak kolega wyżej pisał. Jak nie uda się aktualizacja, to codziennie będzie wyskakiwał komunikat że aktualizację są, ale nie będzie się ich dało zainstalować i można sobie wysyłać raporty do Canonical o błędach, które nigdy nie zostaną naprawione!
Dlatego ja skończyłem z linuksem i nie zamierzam wracać, bo nie jest to system dla laików, a nawet dla średnio zaawansowanych w obsłudze kompa, tylko speców!
Problemy się zaczęły, kiedy do Ubuntu weszło Unity zamiast Gnome. Największym problemem był sterownik do karty graficznej (ten wolny). Na nim system chodził bardzo wolno i potrafił się ekran zamarznąć tak, że nawet kursorem myszy nie dało się poruszać. Jedynym ratunkiem okazało się zaraz po zrestartowaniu lapka wejście na Internet i poszukać tych komend do instalacji zamkniętych sterowników Nvidia i po tym system zaczął działać normalnie.
Ten sposób działał do wersji 13.10. Po instalacji 14.10 już nawet zamknięty sterownik nie pomagał i system po prostu zamarzał po wykonaniu kilku ruchów myszką, że tylko restart pomagał, a po restarcie znowu to samo.
Dlatego pożegnałem się z Ubuntu i wróciłem do Visty i lapek hula jak trzeba.