Przynajmniej tak uważają eksperci z instytutu MIT po dogłębnej analizie założeń całego projektu Mars One.
Wizualizacja misji Mars One – w oddali namioty, w których mieliby mieszkać kolonizatorzy.
Już na początku przyszłego dziesięciolecia rozpocząć ma się eksperyment Mars One – amatorzy mają zostać wysłani na Czerwoną Planetę, aby założyć na jej powierzchni kolonię. Naukowcy z instytutu MIT (Massachusetts Institute of Technology) dokładnie przeanalizowali plan tej misji i stwierdzili, że jest ona z góry skazana na porażkę. Według ich obliczeń, pierwsza osoba zginie już po 68 dniach. Przyczyna zgonu? Uduszenie. Kolejni kolonizatorzy zginą niewiele później – z głodu, odwodnienia lub zatrucia.
Od momentu ogłoszenia misji w 2012 roku zarejestrowało się już łącznie około 200 tysięcy osób. Obecnie liczba zainteresowanych stopniała już do nieco ponad 700 kandydatów – są to mniej więcej po równo mężczyźni i kobiety; w rankingu narodowości liderem jest jednak – bez zaskoczenia – USA. W ciągu kilku najbliższych tygodni (ewentualnie miesięcy) organizatorzy „powołają” kilka czteroosobowych drużyn (2 kobiety, 2 mężczyzn) – te przejdą następnie obowiązkowe szkolenie.
Pierwsza czwórka rozpocząć swoją międzyplanetarną podróż ma już w 2022 roku, na pokładzie kapsuły SpaceX Falcon Heavy. Całość będzie transmitowana w telewizji, w formie reality show. W ciągu tych ośmiu lat organizatorzy dostarczą na Marsa akcesoria podtrzymujące życie kolonizatorów oraz wszelkie wymagane urządzenia i materiały – można domyślać się, że dostaw będzie co najmniej kilka. Jeśli wszystko pójdzie zgodnie z planem, kolejni astronauci-amatorzy wylądują na Czerwonej Planecie niedługo po pierwszej załodze, a do 2033 roku po Marsie stąpać ma już co najmniej 20 ludzi.
Pomysł wydaje się naprawdę szalony – szczególnie jeśli weźmiemy pod uwagę fakt, że największym agencjom kosmicznym dotąd nie udało się wysłać człowieka na Marsa. To, w jaki sposób organizatorzy Mars One chcą utrzymać ludzi przy życiu też nie jest do końca jasne. Instytut MIT przeanalizował jednak wstępne plany i jednoznacznie stwierdził, że proponowane rozwiązania mogą prowadzić do katastrofalnych w skutkach błędów.
Prezentacja wideo podstawowych założeń misji Mars One.
Ogólnie mamy różnego rodzaju technologie potrzebne do utworzenia kolonii na Marsie – większość z nich jednak to prototypowe, nietestowane rozwiązania – nie tylko na Czerwonej Planecie, ale nawet na Ziemi, w laboratoriach odwzorowujących tamtejsze warunki.
Misja Mars One w dużej mierze opiera się na technologiach podtrzymywania życia oraz wykorzystywaniu naturalnych zasobów – wydobywania wody z marsjańskiej gleby i tlenu z atmosfery. Rozwiązania te jednak obecnie nie są gotowe do tego, by korzystać z nich na dużą skalę – a tego właśnie trzeba wymagać od misji kolonizacyjnej. Agencja NASA planuje wprawdzie wyposażyć swojego nowego łazika w aparaturę do uzyskiwania tlenu z bogatej w CO2 marsjańskiej atmosfery – jego misja nie rozpocznie się jednak przed 2020 rokiem, a to zaledwie dwa lata przed planowanym startem Mars One.
Organizatorzy Mars One wymyślili, że aby zapewnić tlen, koloniści hodować będą roślinki. W zamkniętych pomieszczeniach wytworzonego tlenu może być jednak za dużo – a to bardzo źle wpływa nie tylko na ludzki organizm, ale i otoczenie (mowa tu między innymi o spontanicznych eksplozjach). Tymczasem wciąż nie znaleźliśmy sposobu na odpowietrzenie tlenu bez jednoczesnej utraty azotu. W rezultacie więc ciśnienie może w którymś momencie stać się tak niskie, że koloniści nie będą w stanie oddychać. Pierwsze ofiary zginąć mogą już po 68 dniach.
Po 68 dniach poziom tlenu może przekroczyć granicę bezpieczeństwa.
A to tylko jedna z potencjalnych przyczyn zgonu. Jedna z wielu – dodajmy. Kolejne bowiem to wygłodzenie (plantacje w obecnym planie dostarczają zbyt małej ilości kalorii), odwodnienie (niedoskonała technologia uzyskiwania wody z gleby), zatrucie tlenkiem węgla (IV) (który wypełnia marsjańską atmosferę) czy też śmierć poniesiona w wyniku wybuchu z powodu zbyt dużego natężenia tlenu.
Eksperci z instytutu MIT odradzają także planowanie z góry wysyłania kolejnych czteroosobowych załóg po tej pierwszej. Dlaczego? A no dlatego, że każdy, nawet najmniejszy problem techniczny, zostanie powiększony. Po drugie – im więcej kolonistów, tym większe zapotrzebowanie na zasoby, takie jak żywność i woda. Do tego dochodzi wymóg dodatkowych dostaw, który pochłonie dziesiątki miliardów dolarów.
Każda kolejna załoga to drastyczne zwiększenie zapotrzebowania na wszelkie zasoby.
W skrócie więc, naukowcy z MIT znaleźli wiele niepokojących problemów. Holenderski przedsiębiorca i dyrektor zarządzający Mars One – Bas Lansdorp – kwestionuje jednak treść tego raportu. Według niego odpowiednie technologie „koncentratorów tlenu” już istnieją i zapewniają stabilny poziom tlenu i azotu oraz właściwie ciśnienie. Co za tym idzie – inne potencjalne problemy, takie jak odwodnienie czy głód, również są dyskusyjne.
Tak czy inaczej jednak, według instytutu MIT organizatorzy projektu Mars One są zdecydowanie zbyt optymistyczni. Nawet jeżeli uda się zlikwidować co najmniej część problemów, jakość życia pierwszych kolonizatorów może być naprawdę niska. Oczywiście – odpowiednie sumy pieniędzy i chętni do współpracy naukowcy mogą stworzyć w ciągu najbliższych kilku lat odpowiednie rozwiązania. Czy rozpoczęcie misji już w 2022 roku ma jednak sens? Cóż, na to pytanie jest już znacznie trudniej odpowiedzieć.
Źródło: ExtremeTech, MIT, Mars One, inf. własna
Komentarze
55Na Marsie wieją silne wiatry, można to wykorzystać do produkcji energii elektrycznej.
Na biegunach jest lód, o ile wiem to jest to suchy lód, więc jeżeli istnieje już maszyna która na większa skalę odseparuje tlenek węgle od wody, a następnie wodę na wodór to mamy trzy w jednym. Paliwo wodorowe (drugie źródło energii elektrycznej, można by zbudować generator energii elektrycznej zasilany wodorem), wodę (do picia a także do podlewania roślinek) i tlen. Mając to wszystko można by zbudować osobny kompleks w którym rosłyby rośliny dostarczające owoców, warzywa itp, wewnątrz byłoby pompowane CO2 (roślinki je sobie pochłaniają) a gdy mamy także energię elektryczną to nad wszystkim wisiałyby lampy UV potrzebne do fotosyntezy.
Baza blisko bieguna północnego, stacja na orbicie lub jakakolwiek satelita umożliwiająca łączność, i gotowe. Przynajmniej taka jest moja wizja, nie ukończyłem MIT czy innej prestiżowej szkoły więc to nie ma na celu wymądrzania się ale ukazuje moją wizję gdyby to ode mnie zależało skolonizowanie Marsa i miałbym ku temu technologię którą opisałem powyżej.
PS. Gdybym mógł wybrać to chciałbym być turianinem bo są super i wyglądają zarąbiście ale z charakterkiem wrexa
Szukają pieniędzy, aby się nachapać jak najwięcej. A jak dojdzie co do czego, to zwiną interes i szukaj wiatru w polu!
Dać kopa z zad zielonym i odkopać Projekt Orion...
http://en.wikipedia.org/wiki/Project_Orion_(nuclear_propulsion)
http://pl.wikipedia.org/wiki/Program_Orion
Banalnie prosty do zbudowania, z ogromnym udźwigiem, super tani. Nuklearny ;)
Miasto na Marsa? Nie ma problemu w przyszły czwartek.
Na inne planety, też nie problem.
"masa "8.000.000 ton (wersja międzygwiezdna napędzana ładunkami termojądrowymi – mogąca osiągnąć 10% prędkości światła"