Nie napiszę, że Mass Effect 2 jest najlepszą grą, której akcję umiejscowiono w kosmosie. Nie napiszę też, że jest najlepszym RPGiem BioWare'u. A wszystko przez pierwszą część Knights of the Old Republic. Kto raz zagrał w tamtą pozycję ten wie, że jej nie da się tak po prostu pobić.
Gdyby jednak klimaty Gwiezdnych Wojen odrzucić na bok, zapomnieć o największej atrakcji w postaci przerośniętych latarek do krojenia facetów ubranych w śmieszne garnki i pelerynki, no i przede wszystkim o mistrzowskiej fabule KotORa (od której moc biła aż na kilometr)... Taaak, wtedy Mass Effect 2 ma spore szanse na miano "numeru jeden". Zwłaszcza, że to zupełnie nowy świat, nowy system i nowi nietuzinkowi bohaterowie.
Choć pierwsza część kosmicznego RPG'a od BioWare'u specjalnie nie przypadła mi do gustu (była fajna, ale żeby zaraz wpadać w zachwyt?), nie będę ukrywał, że trailer z targów E3 wywarł na mnie piorunujące wrażenie. Głównie za sprawą fantastycznej oprawy dźwiękowej i swoistej "filmowości". W finalnej wersji gry ostała się masa tego iście kinematograficznego uroku, zarówno akcja, jak i wtrącane pomiędzy wątki fabularne animacje są tak doskonałe jakby nad reżyserią czuwał sam James Cameron.
Być może to magia efektów, a może po prostu efektowna fabuła. W Mass Effect 2 jest jak u Hitchcocka, zaczyna się porządnym trzęsieniem... przestrzeni kosmicznej (tak, tak, wiem, że to chyba nie jest możliwe), aby potem napięcie stopnio rosło. Do tego w trakcie zabawy spotykamy starych znajomych z pierwszej części gry. Nie jest tajemnicą, że głównym bohaterem pozostał dzielny komandor Jack Shepard. Chyba wszyscy fani wiedzą też już, że akcja sequela rozpoczyna się od sceny śmierci naszego bohatera. Jednak nie z takimi problemami już sobie radził! Chciałoby się powiedzieć, że BioWare zaczyna "z grubej rury", ale jak to zwykle z fabularnymi wskrzeszeniami bywa (może poza kultowym Planescape: Torment), trochę trąci to banałem.
Pamiętajcie, że póki co to tylko pierwsze wrażenia, a więcej refleksji znajdziecie w przyszłym artykule redakcyjnym, niemniej jednak już teraz mogę powiedzieć, że fabuła jest lepsza niż w "jedynce". Mniej banalna, trochę więcej się dzieje, w powietrzu wisi spisek, intryga polityczna, perspektywa zagłady (to akurat żadna nowość) oraz kilka wątków osobistych Sheparda. Pojawią się także romanse, o których swego czasu było tak głośno, a które tak bardzo raziły niektórych "recenzentów" głoszących ideę "czystości rasowej".
Najważniejsze jest chyba to, że Mass Effect 2 to już raczej nie gra RPG, a shooter z bonusowymi opcjami. Przyznam szczerze, że akurat po BioWare tego bym się nie spodziewał. Wszystkie atrakcje typu różnorodne zbroje, poziomy doświadczenia, specjalne umiejętności, itepe, itede, spłycono do minimum. Aktualnie liczy się przede wszystkim umiejętne strzelanie do przeciwników.
Od typowego FPS'a Mass Effect 2 odróżnia jednak fakt, że strzelanie nie jest tu celem samym w sobie. Dodaje jedynie dynamizmu i autentyczności całej rozgrywce. Oczywiście ten element gry musiał zostać w pewien sposób podrasowany wprowadzeniem strefowego modelu obrażeń i powrotem do klasycznego systemu amunicji zamiast dziwacznego przegrzewania się broni. I chociaż ja osobiście po nowej grze BioWare spodziewałem się troszkę więcej oldskulowego RPG'a, to jednak taka strzelanka nie jest niczym złym. Najważniejsze, że przyjemność z gry została zachowana. Może już tak jest, że role play'e muszą mieć smoki, krasnoludy i ostre miecze, a kosmos zostanie domeną strzelanek?
Z ciekawostek wartych odnotowania, tradycyjnie należy wspomnieć o systemie wyboru opcji dialogowych, także uzależnionych od mniej lub bardziej rozwiniętej moralności. Nasze decyzje odnoszą skutki w przyszłości, a przede wszystkim - co osobiście dało mi olbrzymią frajdę (choć liczyłem na jeszcze więcej) - na własnej skórze odczuwamy to, że w pierwszym Mass Effekcie strzeliliśmy do kogoś raz za dużo albo raz za mało.
Oprawa graficzna i dźwiękowa gry jest znakomita. Mass Effect 2 nadaje Wszechświatowi nowej jakości, dzięki czemu jest on naprawdę piękny i intrygujący. A warto dodać, że gra ma w sumie - jak na oferowaną jakość - dość rozsądne wymagania sprzętowe. Co do polskiej wersji językowej mam natomiast mieszane uczucia. Z jednej strony wydaje mi się ona być lepsza niż w "jedynce", z drugiej - wolalbym chyba grać w wersję oryginalną, ewentualnie z napisami.
Po kilku pierwszych kilku godzinach obcowania z Mass Effect 2 mogę powiedzieć jedno - gra jest naprawdę udana i jeśli tylko zachowa taki poziom do końca zabawy to będzie to jedna z najlepszych produkcji studia BioWare. I choć pierwsza część nie zrobiła na mnie wielkiego wrażenia, druga odsłona serii wydaje się znacznie ciekawsza, dynamiczniejsza, mniej monotonna (twórcy darowali sobie bzdurne misje poboczne w starej formule) i z całą pewnością prezentuje najwyższą możliwą jakość na rynku gier komputerowych. Tylko, że z rasowym RPG, na który liczyłem nie ma niestety za wiele wspólnego.
Wrażenia spisali:
Komentarze
40mialem dokladnie takie same wrazenia po pierwszych dwoch godzinach panowie ... po ukonczeniu gry skladam poklon panom Z Bioware
,,druga polowa,, gry rozkreca akcje na maxa
po ukonczeniu gry odrazu kupilem oryginal przez steama co raczej nie zdarza mi sie za czesto bo 90% gier na rynku to poprostu klops...
ale nie MASS EFFECT 2!!!
przez dwojke wracam do jedynki ,ktora mi sie wogole nie podobala :-)
jest wiele Filmow o podobnejh tematyce ,ktore do piet nie dorastają tej GRZE!!!
pozdro :-)
Gra jest swietna :-)
dobra sie rozpisalem ;-)
pozdro :-)
No tak nie zapominajmy to przecież Mass Effect 2
Przy tym Dark Void to beznadziejna strzelanka.
True, true.
2) Możliwość budowania drużyny i interakcji z bohaterami - CHECK
3) Zakończenia gry zależne od decyzji - CHECK
I to wystarczy by grę uznać za RPG, to, czy ma opcje ekwipunku, czy nie to rzecz drugorzędna. To tak samo, jak można grać w ten sam system RPG przy pomocy kości i z kartami postaci, albo skoncentrować się tylko na storytellingu :) Nawet da się to zrobić w Kryształach Czasu ^_^
A to, że wycięto ekwipunek rodem z pierwszej części to tylko lepiej - tamten system był całkowicie bez sensu, miliardy ulepszeń, których nigdy się nie wkładało, 99% znalezionych rzeczy to tzw. "vendor trash"
Natomiast co do gry, to Martin Sheen i Carrie Ann Moss są rewelacyjni. Angielska wersja to prawdziwy popis i porównując ją z polskawą, to dziwię się ludziom, któzy bronią spolszczeń, wersja nasza gubi klimat, aktorzy są fatalni, a teksty tak sobie przetłumaczone. Zwłaszcza te rusycyzmy "wy komandorze Shepard" - to odzywki rodem z rosyjskiej armii, oficerowie innych flot tak do siebie nie mówią :)
Gra, ktora rozwoj postaci i ekwipunek posiada na poziomie mniejszym niz niektore FPSy, gdzie wydobywanie surowcow z planet zajmuje chyba polowe czasu rozgrywki. Gra w ktorej wybor opcji dialogowych ogranicza sie do: pierwsza z prawej od gory jestes dobry, srodkowa jestes srednio zly i najnizsza jestes bardzo zly. Wiele by o tej grze pisac i choc jest to gra dobra/bardzo dobra nie zasluguje na takie oceny jakie dostaje.
w ME 2 wersja pl wypada kiepsko na tle oryginalu ,ktory jest rewelacyjny.
Aczkolwiek na tle innych spolszczen nie jest tak zle ...
Ogolnie wystarczylo by przetlumaczyc teksty i bylby git...po co odrazu za Martina Sheena dawac Zbrojewicza ;-) kiepskie porownanie ;-)
pozdro 4 all
Chyba tak....
Model rozgrywki maksymalnie uproszczony, a cała gra sprowadza się do rozwalenia milionów wrogów atakujących falami. Po pierwszych 30 min. gra jest tak przewidywalna, że boli. Gdyby nie to maksymalne uproszczenie, grałoby się doskonale, ale tak to - moim zdaniem - porażka.
5/10, ale tylko za możliwość zwerbowania niektórych członków starej gwardii i fabułę.
"Nie napiszę, że Mass Effect 2 jest najlepszą grą, której akcję umiejscowiono w kosmosie.(...) A wszystko przez pierwszą część Knights of the Old Republic "
Potem zas jednak:
"Gdyby jednak klimaty Gwiezdnych Wojen odrzucić na bok (...)."
Tak sie nie pisze. Poza tym nie da nonszalancko przejsc obok KotORa w zaden sposob, nawet hipotetycznie.
Nie gralem w jedynke. W dwojke tez pewnie nie zagram, nie mam az tyle czasu. Nie mam poniewaz przechodze Torchlight. Swoja droga, kiedy recenzja tej gry?
Poza tym nie podoba mi sie koncepcja gry. To cale strzelanie zza skrzyn jakos mnie odpycha.
Na ochłonięcie i ewentualną, pisaną 'na chłodno', recenzję przyjdzie może jeszcze czas?
Swoją drogą, to podoba mi się ten patent z możliwością zachowania paragon/renegade w przerywnikach filmowych. Gra też stała się trochę bardziej mroczna, w końcu pracujemy dla tych złych, przez co mało kto ze starej załogi i kumpli jak Anderson, chce z nami gadać :)
odnośnie Bugów. Kilka razy zdarzyło mi się wejść w miejsca z których za żadne skarby nie dało się wyjść. Jak się spojrzało Shepardowi pod nogi to wiało czeluścią (statek kosmiczny na krawędzi). Kilka razy gdy chowałem się przed ostrzałem za jakimś załomem ni z tego ni z owego Shepard nagle lądował o 2m wyżej i znów nie szło nic zrobić - kaczka na polowaniu.
Jeszcze mam pretensje do zakańczania wątków. Gram na zasadzie obejścia wszystkiego co tylko możliwe zebrania również wszystkich możliwych artefaktów ale jak się człowiek zapomni podniesie DataPada, odpali jakiegoś kompa a tu koniec misji, podliczanie kredytów, znalezisk, doświadczenia A TAM JESZCZE Z DWA KORYTARZE DO OBEJŚCIA!!! A nie do wszystkich lokacji można wrócić po zakończeniu misji.
Gra ma fantastyczny klimat! Niech szybko wydadzą patcha z poprawkami i pewnie będzie dobrze.
Gra warta polecenia.