Aplikacja mObywatel 2.0 uruchomiła w Polsce nowy etap cyfryzacji. Niemniej jednak jej debiut nie obył się bez pewnych komplikacji. Z czego wynikały te problemy?
14 lipca na telefony z Androidem i iOS-em trafiła aplikacja mObywatel 2.0. Wraz z nią zadebiutował mDowód – cyfrowy dowód osobisty o takiej samej mocy prawnej, co fizyczny dokument. Wielka rzecz i wielu było zainteresowanych. Dla wielu z nich próba wygenerowania mDowodu zakończyła się jednak porażką.
Skąd problemy mObywatela 2.0?
Z wpisu ministra cyfryzacji, Janusza Cieszyńskiego, dowiadujemy się, dlaczego tak się stało. Otóż problemem nie był brak testów – te zostały przeprowadzone i to na dużą skalę. Naprawdę kłopotliwa okazała się dużą popularność.
Masowy napływ wniosków o wygenerowanie cyfrowego dokumentu spowodował powstanie kolejki. To jest normalne, ale czas oczekiwania okazał się dłuższy, niż przewidywali twórcy aplikacji, co skutkowało pojawieniem się błędu.
Jednak to nie koniec problemów. Użytkownicy, widząc błąd, próbowali ponownie, co skutkowało jeszcze większym zapychaniem serwerów. W rezultacie system padł i musiało minąć kilka godzin, zanim sytuacja wróciła do normy.
mObywatel 2.0 działa już jak należy
Na szczęście, podobne problemy nie powtórzyły się i obecnie generowanie mDowodu w aplikacji mObywatel 2.0 przebiega bez najmniejszych problemów u większości użytkowników. Z takiej możliwości już w pierwszym tygodniu skorzystało zresztą ponad milion Polaków.
Taka popularność nie powinna dziwić, jako że mDowód może być używany zamiennie z tradycyjnym dowodem osobistym. Podobnie działa to w przypadku legitymacji szkolnej, prawa jazdy czy dowodu rejestracyjnego.
Aplikacja mObywatel 2.0 może również służyć do logowania się do e-Urzędu Skarbowego, realizowania e-Recept bez konieczności podawania numeru PESEL czy potwierdzania zniżek na przejazdy komunikacją zbiorową. To swoisty „cyfrowy portfel Polaka”.
Źródło: Janusz Cieszyński na LinkedIn
Komentarze
1