Wiemy już, jakie były najlepiej sprzedające się samochody 2018 roku w Europie. Znamy też najpopularniejszy model z silnikiem elektrycznym, który w ogólnym rankingu nie wypada jednak najlepiej.
Tesla to pierwsza marka, jaka wielu osobom przychodzi na myśl, gdy mówi się o samochodach elektrycznych. I rzeczywiście w Stanach Zjednoczonych to właśnie modele tego producenta zajmują trzy pierwsze miejsca na liście bestsellerów. W Europie sytuacja wygląda jednak inaczej.
Okazuje się, że najlepiej sprzedającym się samochodem elektrycznym na Starym Kontynencie jest Nissan LEAF. W 2018 roku sprzedało się ponad 40 tysięcy egzemplarzy. W osiągnięciu tego wyniku pomogli przede wszystkim Norwegowie, którzy kupili w ciągu minionych dwunastu miesięcy przeszło 12 tysięcy takich aut – model ten zresztą został ogłoszony sprzedażowym numerem jeden w tym północnoeuropejskim kraju.
Producent chwali się również, że LEAF jest też najlepiej sprzedającym się samochodem elektrycznym w historii. Od 2010 roku mianowicie znalazł już ponad 380 tysięcy nabywców.
„Fakt, że Nissan LEAF wciąż jest pierwszym wyborem nabywców samochodów elektrycznych w Europie to potwierdzenie uniwersalności przedstawiciela koncepcji Nissan Intelligent Mobility — zwłaszcza w sytuacji, gdy na rynku pojawia się coraz więcej rywali”, podsumował Ken Ramirez z Nissan Europe.
Nissan LEAF to lider europejskiego rankingu, a niewiele gorzej pod względem wyników wypada Reanult Zoe. Na kolejnych miejscach znajdują się zaś takie pojazdy jak BMW i3, Mitsubishi Outlander PHEV czy Volkswagen e-Golf.
Z pięciocyfrowymi wynikami daleko im jednak do samochodów z „klasycznym” napędem – na naszym kontynencie królowały w ubiegłym roku modele Volkswagen Golf (ponad 502 tys.), Renault Clio (365,5 tys.) oraz Volkswagen Polo (313 tys.). LEAF nie załapał się nawet do pierwszej setki.
Źródło: Nissan, CleanTechnica, MyEV, focus2move. Foto: Nissan
Komentarze
17Bzdura, Ken niech idzie zaimponować Barbie i przestanie opowiadać pierdoły.
Powody są następujące:
-cena
-CenA
-CENA
-dostępność.
Dziękuję.
Samochód nadajesz pocztą lotniczą a sam jedziesz Pendolino. :-D
Samochody elektryczne na dzień dzisiejszy nadają się tylko do miasta (podróż co najwyżej kilkanaście km w jedną stronę i z powrotem).
@chotnik2
Sam opowiadasz bzdury. Z Gdańska do Zakopanego jest 700 km a to żadna odległość dla Diesla. Octavią 2 1.9 TDI, robiłem na pełnym baku trasę z Wenecji do Wrocławia z 5 osobami na pokładzie i pełnym bagażnikiem! Benzyna ma zasięg około 750 km przy delikatnej jeździe, wiec i dla nich 700 km to jeden bak ale gdyby nawet nie to w 10 minut lejesz do pełna robisz siku i jeszcze weźmiesz coś do jedzenia a baterie ile się będą ładować?!
Jest kilka punktow ktore sprawiaja ze elektryki nadaja sie jedynie na jazde dla niedzielnych kierowcow do marketu i z powrotem!
1.) Slabe akumulatory. Musza one zostac wymyslone na nowo tak aby na jednym ladowaniu przejechac z Zakopanego do Gdanska!
Niewyobrazam sobie systuacji ze jadac juz po 100 kilometrach musialbym ladowac samochod aby jechac dalej!
2.) Szybkie ladowanie do 99% musi trwac nie wiecej niz 2 minuty czyli tyle ile tankowanie paliwa!
Nie wyobrazam sobie sytuacji ze musialbym czekac nawet 30 minut aby naladowac akumulatory przynajmniej do 90%!
3.) Stacje ladowania musza byc bardziej powszechniejsze niz stacje paliw!
Nie wyobrazam sobie systuacji ze podjezdzam prawie rozladowanym samochodem a tam 5 stacji ladowania i wszystkie zajete bo inni laduja swoje samochody a ja jestem w kolejce!
Takim elektrycznym samochodem podroz z Zakopanego do Gdanska trawalaby jakis TYDZIEN CZASU!!!