Europejski cel na 2030 rok obejmował pozyskiwanie aż 42,2 proc. energii ze źródeł odnawialnych. Niestety biurokratyczna rzeczywistość Unii Europejskiej sprawia, że osiągnięcie tego jest coraz mniej realne.
Łączna moc energetyki wiatrowej w krajach Unii Europejskiej w końcówce 2022 roku wynosiła 204,5 GW. Najwięcej produkcji tej mocy przypada w udziale Niemcom (66 GW), jednak na 27 krajów Polska też ma całkiem niezły wynik, gdyż z wiatru pozyskujemy 7,8 GW, co plasuje nas na 6 pozycji w rankingu.
Wiatraki dają zbyt mało mocy
W całym 2022 roku na terenie Unii Europejskiej uruchomiono dosyć elektrowni wiatrowych, by zwiększyć pozyskiwaną z tego źródła moc o 16 GW. Taki roczny przyrost jest jednak zbyt mały, aby do 2030 roku osiągnąć cel, jakim jest korzystanie w 42,5 proc. z energii pochodzącej ze źródeł odnawialnych. Komisja Europejska stwierdziła, że aby to osiągnąć elektrownie wiatrowe musiałyby wówczas generować ponad 500 GW mocy. Roczny przyrost mocy z nowych turbin wiatrowych jest więc przynajmniej dwukrotnie zbyt mały.
Aby przyspieszyć rozwój energetyki wiatrowej, Komisja Europejska zaproponowała strategię EWPAP (European Wind Power Action Plan), w której wyszczególniono najważniejsze działania mające na celu wsparcie i pobudzenie sektora energetyki wiatrowej. Opierają się one głównie na wsparciu materialnym dla podmiotów rozwijających technologie wiatrowe, a także na rozbudowie sieci przesyłowych i dystrybucyjnych. Autorzy strategii zwrócili szczególną uwagę na sektor morskiej energetyki wiatrowej, która obecnie generuje zaledwie 16 GW mocy, a do 2030 powinna być w stanie zapewnić jej przynajmniej 111 GW. Warto zwrócić uwagę, że więcej mocy niż cały morski sektor energetyki wiatrowej Europy potrafią generować budowane przez Chińczyków megaturbiny, z których największa (w budowie) będzie miała średnicę odpowiadającą wysokości wieży Eiffla.
Jak biurokracja zabija zieloną transformację w UE
Już pod koniec 2022 roku na terenie Unii Europejskiej wstrzymano budowę farm wiatrowych o łącznej mocy nawet 80 GW ze względu na brak odpowiednich pozwoleń. W niektórych częściach Europy uzyskanie takiego pozwolenia może zająć nawet 9 lat. Brak pozwoleń ma bardzo poważną przyczynę, gdyż jak oceniają eksperci około 40 proc. instalacji elektrycznych w Unii Europejskiej ma ponad 40 lat i zwiększenie ich obciążenia energetycznego mogłoby być fatalne w skutkach. Aby więc w ogóle myśleć o rozwoju energetyki wiatrowej, należałoby najpierw przeznaczyć gigantyczne środki na modernizację istniejących instalacji.
Tymczasem w samej Wielkiej Brytanii na podłączenie do sieci oczekuje 140 projektów, które mogłyby zapewnić łącznie 300 GW mocy. Z kolei w Polsce brak zgody na podłączenie sprawia, że około 65,5 GW mocy, które mogłoby być wykorzystane, nie trafia do użytkowników.
Źródło: salon24, clearenergy
Komentarze
11A nie mam elektrycznego auta, roweru i hulajnogi...