Od dwóch lat Instytut Technologii Materiałów Elektronicznych boryka się z coraz większymi problemami. Przyszłość „polskiego grafenu” jest niepewna.
News [20.07.2017]: Instytut Technologii Materiałów Elektronicznych w Warszawie to jedno z najważniejszych miejsc w historii polskiej nauki. Głośno zrobiło się o nim przede wszystkim za sprawą prac badawczych nad grafenem, które zaowocowały opracowaniem rewolucyjnej metody wytwarzania tego materiału – udało się osiągnąć wysoką jakość przy niskich kosztach produkcji. I choć mogłoby się wydawać, że stąd już tylko krok do spektakularnego sukcesu, to rzeczywistość wygląda inaczej.
Problemy zaczęły się w 2015 roku, kiedy ceniony dr Zygmunt Łuczyński został odwołany z funkcji dyrektora ITME, a w jego miejsce pojawił się Ireneusz Marciniak. Od tego czasu – jak informuje Rzeczpospolita – rosną wyłącznie: „deficyt, administracja i premie dla dyrekcji”, a przychody maleją – z 70 milionów złotych w 2015 roku, przez 38,5 mln w 2016, do (wszystko na to wskazuje) mniej niż 30 mln w tym roku. Spada też liczba publikacji naukowych (o 15 proc. rocznie) i liczba naukowców (o prawie 20 proc.).
Instytut, który jeszcze do niedawna był wyróżniany w najważniejszych rankingach, dziś jest na skraju upadku. Działalność komercyjna jest właściwie zerowa. Są wprawdzie podejmowane próby (jak wprowadzenie grafenu do sprzedaży na początku tego roku), ale jest ich za mało i są realizowane na zbyt małą skalę. Jak podaje „Rz” na pytania pracowników o brak nowych kontraktów dyrektor odpowiadał, że nie należy to do jego kompetencji.
Nowych kontraktów nie ma, nie ma więc też pieniędzy. W ramach oszczędności dyrektor zwolnił część załogi, a inni – niezadowoleni z sytuacji – zwolnili się sami. Kadra znacząco zmalała – także kosztem wybitnych naukowców, takich jak dr Włodzimierz Strupiński, jeden z ojców „polskiego grafenu”. Problem więc zamiast się rozwiązać, tylko się powiększył. Mimo to, według informacji „Rz”, kadra zarządzająca się poszerzyła i zwiększyła sobie pensję (o 20 proc.).
Od wielu miesięcy naukowcy z ITME głośno wyrażają swoje niezadowolenie z obecnego stanu rzeczy. Narzekają nie tylko na zarząd, ale też na władze państwa, które nie oferują żadnego realnego wsparcia. Dopiero w maju bieżącego roku minister rozwoju odwołał Ireneusza Marciniaka z funkcji dyrektora, a w jego miejsce pojawił się Zenon Godziejewski – dotychczasowy zastępca, który zdaje się kontynuować „misję” poprzednika. Są więc obawy, że do końca roku nie starczy nawet pieniędzy na działanie.
Pozostała część załogi instytutu próbuje nagłośnić sprawę i kieruje listy do ministra rozwoju Mateusza Morawieckiego oraz ministra nauki i szkolnictwa wyższego Jarosława Gowina. Ci jednak nie zdecydowali się jak dotąd na konkretną interwencję. Tymczasem sprawa wygląda tak, że jeśli w ITME nie będzie zmian, to wkrótce może nie być czego ratować. Kilkudziesięcioletni dorobek instytutu, który pchał polską inżynierię do przodu, może zostać zniszczony.
Aktualizacja [21.07.2017]: Dział Promocji i Marketingu Instytutu Technologii Materiałów Elektronicznych przesłał na naszą skrzynkę mailową komentarz w nawiązaniu do newsa. Zapewnia, że sytuacja nie jest tak zła, jak przedstawiła to Rzeczpospolita w swoim artykule. Zwraca uwagę na to, że w rankingu globalnym SCImago instytut wciąż zajmuje wysoką pozycję, a w ciągu ostatnich dwóch lat zdobył liczne prestiżowe nagrody. Skomentowana została także sytuacja finansowa:
„Przez ostatnie lata przychody ITME kształtują się na zbliżonym poziomie, podobnie jak rozmiar produkcji. Co prawda Instytut, zresztą tak jak większość instytutów badawczych, notuje pewne trudności finansowe, jednakże wynikają one przede wszystkim z olbrzymiej dominacji przedsiębiorców nad jednostkami naukowymi, przy pozyskiwaniu środków unijnych na badania. ITME nie ma zaplecza przemysłowego, więc nawiązanie współpracy z przedsiębiorcami jest utrudnione”.
ITME potwierdza informacje o odejściu kilkunastu pracowników, ale dodaje, że w części wiązało się to z osiągnięciem wieku emerytalnego. „Zamknięto też dwie pracownie, które od lat nie tworzyły żadnej wartości dodanej, gdyż nie były realizowane tam projekty badawcze, jak również nie generowały one publikacji naukowych” – dodaje dział promocji. Informuje przy okazji, że otworzono także nowe pracownie i zatrudniono 10 nowych pracowników naukowych.
Słowem podsumowania, Instytut Technologii Materiałów Elektronicznych znajduje się obecnie w trudniejszym momencie. Powszechny problem związany z relacjami nauka-przemysł oraz zmiany w kadrze powodują pewne trudności finansowe, ale jest jednak nadzieja na to, że z nowym zarządem (a 17 lipca zostali powołani nowi zastępcy dyrektora) ITME zdoła utrzymać dotychczasowy poziom, tym bardziej że zatrudnia licznych wybitnych specjalistów.
Źródło: Rzeczpospolita, ITME. Foto: ITME
Komentarze
74Polska miała i wciąż ma potencjał by poważnie zaistnieć na rozwijającym się, szalenie ważnym i lukratywnym, globalnym rynku technologi grafenu więc WROGIE NASZEMU NARODOWI istoty, mające nasz rząd w kieszeni, machające gadającymi kukiełkami w wystąpieniach, obsadziły stołki spasłymi larwami i na tym etapie osiągają efekt.
Tutaj już nie chodzi tylko o pieniądze w kontekście jednostki, lecz o duszenie Polski i Polaków od środka.
Lecz jest w tym wszystkim szansa. Żyjemy w ciekawych i trudnych czasach transformacji. Zainteresowanych odsyłam do zapoznania się z tematem częstotliwości Schumana i tegoż wpływu globalnego.
Co raz trudniej utrzymać iluzje i pozory, co raz częściej niewygodna prawda wychodzi na jaw.
Więc TAK, nagłośnienie sprawy jest zdecydowanie dobrym kierunkiem.
I TAK, wciąż jest jeszcze szansa, czy to pod szyldem instytutu, czy innego podmiotu.
Pamietajcie jedna prosta zasade - rzad sie wyzywi.
Chocby mieli wam zabrac ostatniego ziemniaka za pomoca 5 policjantow to zrobia to jezeli sami nie beda mieli.
My mozemy zdechnac z glodu jak psy, byle dla rzadu starczylo.
Albo walczyć z środkami zapobiegającymi zajściu w ciążę...
Wtedy pieniądze od tego "rzondu" popłyną rzeką....
:(
moge sie zalozyc ze w usa dostali by niesamowite dotacje na rozwoj takiej przyszlosciowej technologi.
W polsce mozna liczyc ze pieniadze predzej koscioly dostana niz nauka. zal.pl
Nie wiem kto, od kogo i ile kasy dostaje za uśmiercenie tej technologii, ale to powinno być rozpatrywane w kategorii zdrady narodowej. I to nie są żadne jaja!
Ale oczywiście politycy mają ważniejsze sprawy, za jakiś czas wszyscy obudzimy się z ręką w nocniku...
Jednak podobnie jak w przypadku takiej produkcji diamentów, gdzie tylko Gemesis opracowało warunki depozycji pozwalające na produkcję diamentów dowolnej wielkości. Identycznie jest w przypadku ITME.
Jest okazja wypada się z tego kraju takie są realia:)
Misiewicze to akurat symbol na przykladzie PiSu, ale symbol jest symbol... bez nadania partyjnego. Wywozic matołków na gnojówkę, gdzie ich miejsce. Niech przeliczają megabajty na pełne tysiące kilobajtów ;-)
Już wiecie dlaczego nowa władza wymienia szefów? Bo tacy jak on prawdopodobnie CELOWO sabotują. Albo są skrajnie niekompetentni. Ale ja obstawiam celowy sabotaż.
"Im gorzej, tym lepiej".
Rządy PO w pigułce. I oni wytykają PiS Misiewiczów, a sami byli dużo gorsi.
Niedlugo znowu za grosze ten patent sprzedamy bo polska nie mysli przyszlosciowo.
Nie wiem czy życie i obserwowanie tego jest jeszcze śmieszne czy żałosne. TO JEST POLSKA WŁAŚNIE. Władają nami niestety same cieniasy dla kasy, własnej kasy. Nikt Poważny się tam nie pcha bo to bagno bez dna no i trzeba umieć patrzeć sobie w lustro. Widać nawet uczeni potrafią tracić twarz dla srebrników bo chwały nie zyskują raczej wysłuchują obelg i czekają na przelewy. Nasze przelewy.