Ochrona praw autorskich - serwisy nie ukryją się już za marnymi mechanizmami
Komisja Europejska przygotowała projekt, zgodnie z którym serwisy, takie jak YouTube, będą musiały samodzielnie tropić i usuwać nielegalne treści.
Trudno o prawidłową ochronę praw autorskich w Internecie. Komisja Europejska zamierza jednak zadbać o interesy ich właścicieli. Na pewno odczują to wszystkie popularne serwisy internetowe, a prawdopodobnie także i my.
Duże serwisy internetowe, takie jak YouTube czy Facebook, pełne są nielegalnie udostępnianych treści. Obecnie o wszelkich naruszeń można informować moderatorów portali, korzystając z wbudowanych mechanizmów. Komisja Europejska stwierdziła jednak, że to za mało. Postanowiła wymusić na właścicielach stron internetowych, by ci sami tropili i usuwali nielegalne treści, a nie czekali na zgłoszenia.
Projekt dyrektywy przygotowany przez Komisję Europejską ma na celu poprawę ochrony twórców i dzieł, które są ich własnością. Dla właścicieli serwisów internetowych może to być jednak spore wyzwanie. Operatorzy takich portali jak Vimeo, DailyMotion czy YouTube będą bowiem musieli na bieżąco kontrolować, jakie filmy publikują ich użytkownicy. Aby przekonać się o tym, jak duże jest to wyzwanie, najlepiej zerknąć na statystyki – co minutę na serwerach YouTube’a pojawia się ponad 500 godzin nowych treści.
Oczywiście serwisy, takie jak YouTube, już teraz mają narzędzia do wykrywania łamania praw autorskich, ale nie zawsze działają one jak należy. Wielokrotnie już słyszeliśmy o kontrowersjach związanych na przykład z systemem ContentID. Trzeba się więc spodziewać, że będzie trzeba wprowadzić jeszcze mocniejsze zabezpieczenia. Jakie konkretnie? Trudno w tym momencie wyrokować. Stowarzyszenia dbające o wolność słowa obawiają się jednak wprowadzenia różnych form cenzury.
Zgodnie z obecnie obowiązującym prawem, właściciele portali społecznościowych nie są odpowiedzialni za to, co udostępniają ich użytkownicy. Jest tylko jeden warunek: muszą usunąć nielegalne treści, gdy otrzymają zgłoszenie. Nowe przepisy natomiast mają być bardziej restrykcyjne – każda platforma ma mieć dopracowany system antypiracki. W innym razie będzie można mówić o współodpowiedzialności.
Źródło: Gazeta Prawna, inf. własna
Komentarze
20Można napisać jakiś program do sprawdzanie czy dana treść jest wstawiona legalnie ale jak w wspomniano takie programy nie zawsze działają poprawnie.
Wniosek z tego jest taki że jak jakiś serwis nie usunie danego utworu po w prowadzeniu tego prawa to wydawca może go pozwać do sądu i prawdopodobnie on wygra. Dla małych serwisów będzie to oznaczać pewnie bankructwo bo wątpię żeby sobie poradziły z tym wszystkich, a te większe będą miały jeszcze więcej przygód z wydawcami.
Ten co wymyślił to całe prawo to powinien je przeczytać 5 razy i zastanowić się co to w ogóle oznacza bo coś mi się wydaje że nie zna tego rynku i od tak machną ręką i wyszło co wyszło.