Projekt PRISM - inwigilacja na masową skalę, tłumaczenia firm, pozwy oraz losy źródła wycieku
O projekcie PRISM codziennie pojawia się wiele informacji. Zebraliśmy je wszystkie w jedno miejsce.
Projekt PRISM, o którym niedawno informowaliśmy, zdołał już wywołać prawdziwą burzę i to nie tylko medialną, ale i również społeczną. Sprawa dostępu rządowych agencji USA do prywatnych danych użytkowników z wielkich światowych usług budzi wielkie kontrowersje z tego powodu, powstały już pierwsze głośne akcje protestacyjne, do sądu w tej sprawie został złożony pierwszy pozew zbiorowy, a duże koncerny jak Google czy Facebook proszą amerykańskie władze o zgodę na ujawnienie danych, jakie przekazują agencjom. Nie należy również zapominać o sprawcy wycieku informacji o PRISM, któremu w USA grozić może wieloletnia kara pozbawienia wolności.
Afera dotycząca projektu PRISM w szybkim tempie zdołała rozwinąć się do niewyobrażalnych rozmiarów. Wszystko zaczęło się od publikacji w dwóch prestiżowych gazetach fragmentów z tajnej prezentacji, za której wyciek odpowiadał jeden z oficerów CIA. Prezentacja wskazywała metody inwigilacji, zbierane dane oraz firmy, które przystąpiły do programu dobrowolnie i tym samym umożliwiały amerykańskim agencjom nielimitowany dostęp do danych użytkowników.
Początkowo publikacje dotyczące PRISM zostały niemalże wyśmiane, wytykano im wiele niedopowiedzeń, nieścisłości, nierealną sumę pieniędzy pochłanianą przez program oraz oczywistą sprzeczność z prawem. Później w czasie kiedy wymienione w prezentacji firmy, które zdaniem informatora dobrowolnie przyłączyły się do projektu, oficjalnie dementowały rewelacje opublikowane w gazetach – nazywając je kłamstwem, głos w sprawie zabrał James Clapper – dyrektor Amerykańskich Agencji Wywiadowczych. Wbrew temu, co przekazywały firmy Microsoft, Facebook, czy Google, potwierdził on istnienie projektu, zaznaczył jednak, że zbierane są dane spoza terytorium USA.
Wspomniana wypowiedź tylko zwiększyła wrzawę, jaka przewija się obecnie w mediach. Spowodowało to, że o projekcie zaczęto mówić w szerszej skali, bardziej przyglądać się działaniom służb oraz zażądano od władz wyjaśnień. Informacje o PRISM w bardzo drastyczny sposób pogorszyły zaufanie i wizerunek wymienionych firm, które miały brać udział w projekcie. I mimo oficjalnego zdementowania przez samych zainteresowanych, swojego udziału w PRISM, postanowili oni spróbować odzyskać stracony wizerunek. Z tego powodu David Drummond z firmy Google zapowiedział, że jego firma chce upublicznić wszelkie nakazy i żądania na mocy, których organy państwowe sięgają po dane użytkowników.
Jego zdaniem firma Google przekazuje dane o użytkownikach tylko w przypadkach oficjalnych żądań organów do tego uprawnionych i wyłącznie na wniosek sądu. W żadnym z tego typu wypadków, nie robi tego dobrowolnie i nie udostępnia informacji bez podstawy prawnej. Dlatego Google chce przedstawić opinii publicznej wszelkie nakazy i statystyki z informacji, które koncern prawnie musi ujawniać.
Drummond zaznacza, że poprosił już Prokuratora Generalnego w USA o zgodę na udostępnienie i ujawnienie raportów dotyczących wspomnianych nakazów – jego zdaniem pomoże to opinii publicznej zrozumieć, że Google robi tylko to, do czego zmusza ją prawo. Warto także zaznaczyć, że ujawnione dane miałyby uwzględniać także nakazy wystawione przez FISA, które z urzędu są nakazami niejawnymi. Po deklaracji Google, na podobne działania zdecydowały się również Facebook i Microsoft, którzy poparli Google i zapowiedzieli swój udział w ujawnianiu nakazów. Microsoft wezwał również władze USA do zwiększenia przejrzystości w kwestii danych pozyskiwanych dla agencji bezpieczeństwa.
Jak to zwykle w takich sytuacjach bywa, narodziła się akcja protestacyjna, którą zainicjowała fundacja Mozilla wraz z Reddit, Electronic Frontier Foundation, 4chan czy też FreedomWorks. Do protestu przyłączyło się już ponad 86 organizacji i firm, które domagają się od kongresu, do którego wysłały list otwarty, powołanie specjalnej komisji do zbadania sprawy PRISM i działania agencji USA w sprawie pozyskiwania prywatnych danych użytkowników. W ramach protestu podniesiono również kwestię potrzeby zreformowania systemu prawnego, ograniczenia dostępu służb do danych użytkowników oraz pociągnięcia do odpowiedzialności osób odpowiedzialnych za program PRISM.
Warto także zwrócić uwagę, że do Federalnego Sądu w USA został złożony pozew zbiorowy zainicjowany przez Larrego Klaymana – byłego prokuratora. Wspólnie m.in. z rodzicami Michaela Strange – żołnierza US Army, który zginął w Afganistanie, oskarża sieć Verizon, Amerykańską Agencję Wywiadowczą oraz Prezydenta Stanów Zjednoczonych – Barracka Obame o złamanie zapisanych w konstytucji USA praw do prywatności i wolności słowa. Zauważają oni, że władze wykorzystują PRISM do własnych celów. Sami obawiają się też, że zostanie on użyty przeciwko nim. Jak twierdzą rodzice żołnierza, który zginął w Afganistanie, władze są im nieprzychylne m.in. za krytykę działań Prezydenta, czy prowadzonych akcji zbrojnych. Jak się okazało, chwilę po pierwszym pozwie, do sądu trafił kolejny – tym razem od Amerykańskiej Unii Swobód Obywatelskich.
O ile na sądowe rozstrzygnięcie zapewne trzeba będzie poczekać kilka miesięcy lub nawet lat, to obecnie sprawa jest bardzo rozwojowa i praktycznie każdego dnia pojawiają się nowe informacje.
Na koniec warto wspomnieć o osobie, która ujawniła informację o tajnym projekcie PRISM. Edward Snowden jest 29-letnim, byłym oficerem agencji CIA, który pracował przy wspomnianym projekcie i jak sam zauważa - był nim przerażony i obawiał się skali, na jaką służby gromadzą dane użytkowników. Snowden bardzo dobrze poznał mechanizmy działania projektu, najpierw jako oficer CIA, a później jako pracownik jednej z zewnętrznych firm wykonujących zlecenia dla NSA.
Jak sam przyznaje, do przekazania informacji mediom przygotowywał się kilka tygodni, kiedy zebrał materiały, powiedział w pracy, że wyjeżdża, pożegnał się również ze swoją rodziną i dziewczyną – po czym zjawił się w Hongkongu. Jednak jak wskazuje, znając metody i działania wywiadu USA, boi się nawet wychodzić ze swojego pokoju, bo wie, że najprawdopodobniej jest bardzo dobrze obserwowany.
Twierdzi również, że możliwości wywiadu w inwigilacji obywateli są znacznie większe, niż ktokolwiek podejrzewa, a do tej pory, niewiele osób zdawało sobie z tego sprawę, czy też nawet się tym nie interesowało. Według niego agencja NSA kłamie w swoich odpowiedziach dla Kongresu na temat inwigilacji.
Co dalej z Snowdenem? Otóż liczy on na ochronę przez władze Chin, ale z drugiej strony obawia się, że będą chcieli wykorzystać jego wiedzę dla siebie. Sam martwi się również o swoją rodzinę, która pozostała w USA. Dodaje, że mimo wielkich kłopotów, które go spotkały – postąpił słusznie. Przyznaje, że nie spodziewa się ujrzeć już więcej swojego domu, ale nie chce również żyć w świecie, w którym wszystko, co zrobi jest rejestrowane przez władze.
Niestety jak się okazało, w ostatnich dniach słuch o Snowdenie zaginał, wymeldował się z hotelu i od tamtej pory nie ma o nim informacji. Niewykluczone, że obwiał się ekstradycji do USA, na którą ponoć naciskają władze w Waszyngtonie. Jest bardzo prawdopodobne, że sprawca wycieku poprosi o azyl polityczny w Islandii, która angażuje się w obronę wolności słowa – o czym sam wcześniej wspominał.
Warto jednak dodać, że jego sprawa bardzo przypomina casus jednego z informatorów WikiLeaks, któremu również grozi wieloletnia odsiadka w USA za ujawnienie tajnych informacji. Wracając jednak do sedna sprawy, w przypadku ujęcia Snowdena przez USA, za zdradę i ujawnianie niejawnych informacji może spędzić nawet całe swoje życie w zakładzie karnym, gdyż za każdy ujawniony dokument przewidziano od 10 do 20 lat pozbawienia wolności.
Co jak co, ale wyjawienie informacji co prawda tajnych, ale istotnych dla społeczeństwa, w którego imieniu funkcjonuje państwo, które i tak były sprzeczne z konstytucyjnymi zasadami, nie powinno być traktowane na równi np. ze współpracą z obcym wywiadem i udzieleniu mu kluczowych informacji chociażby o funkcjonowaniu i rozmieszczeniu ważnych arterii obronnych kraju. No cóż – takie rzeczy zdarzają się nie tylko w USA.
Co wy sądzicie o całej sprawie?
Źródło: Engadget, Washington Post, The Guardian, Reuters, TorrentFreak, Dziennik Internautów, Venturebeat, latuffcartoons, gizmodo, ubergizmo
Komentarze
44"Gdy spoglądasz w otchłań, ona również patrzy w ciebie." - Fryderyk Nietzsche
Dzisiaj to internet jest taką otchłanią...
"Ci którzy rezygnują z Wolności w imię bezpieczeństwa, nie zasługują na żadne z nich." - Thomas Jefferson
Jak miło że używacie, Wielki Brat dziękuje prolom za samoinwiligację!
jescze bedęą podlądać co robie i w czym chdze po mieszkaniu
Nie ma takiego czegoś jak demokracja. Od początku jak tylko człowiek zaczął myśleć to władza, cesarzowie, imperatorzy, królowie, papieże, premierzy, prezydenci inwigilowali poddanych i wiernych. Zmieniły się tylko metody. Jesteśmy tylko barankami, którzy myślą że są wolni i nic się z tym nie zrobi. Smutne ale prawdziwe.
Inwigilacja jest faktem a motłoch myśli że to dla jego dobra!
.. nie dodal jednak, ze (najprawdopodobniej, bo sadzic inaczej byloby glupota i naiwnoscia) dane o uzytkownikach z USA sa zbierane w komorkach pracujacyuch poza USA :)
hex3n: z ta Twoja wydumana "wolnoscia", o ktorej myslisz niejasno gdzies tam pomiedzy przerwa na kanapke, a pierdnieciem w kiblu - jest tak, ze w zestknieciu ze swiatowym terroryzmem i innymi mechnizmami, padlaby ona w godzine. Moze dwie. Przejeta przez [i tu kazdy se wpisze, co chce].