Vivaldi w wersji 1.3 to kilka ciekawych nowości, w tym większe możliwości personalizacji.
Przeglądarka Vivaldi może i dość wolno, ale systematycznie zjednuje sobie nowych sympatyków. Stojący za tym projektem byli twórcy Opery nie ustają w wysiłkach, aby ich nowy projekt prezentował się jak najlepiej. Dostępna jest już wersja 1.3.
Tym razem nowości, a przynajmniej część z nich, widoczne są na pierwszy rzut oka. Zwiększono bowiem możliwości personalizacji i oddano do dyspozycji użytkowników motywy, które pozwalają na dostosowanie każdego elementu interfejsu do indywidualnych upodobań. Jednocześnie dodano wsparcie programowe dla wymuszania minimalnego kontrastu.
To oczywiście nie wszystkie nowości. W celu zadbania o wyższą ochronę prywatności wprowadzono możliwość wyłączenia obsługi standardu WebRTC. Umożliwia on wprawdzie natywną obsługę połączeń głosowych, wideokonferencji oraz dzielenie dokumentów w HTML, ale może także wysyłać adres IP, co strony internetowe mogą wykorzystać do śledzenia aktywności w sieci.
Poprawiono również gesty myszy, dodano kilka nowych. Osobom korzystającym z wersji na system Linux spodobać może się poprawienie hibernacji zakładek.
„Vivaldi ma na celu przekazanie kontroli użytkownikom. Niezależnie od tego, czy chodzi o poprawę personalizacji poprzez dodanie motywów użytkownika, zwiększenie ochrony prywatności czy zaoferowanie większej liczby opcji i funkcjonalności, zawsze stawiamy użytkowników na pierwszym miejscu. Chcemy, żeby przeglądanie sieci było bezpieczniejsze, bardziej spersonalizowane, bardziej produktywne i przyjemniejsze dla każdego. — Jon von Tetzchner, prezes Vivaldi Technologies
Przeglądarkę Vivaldi w wersji 1.3 pobierać można z oficjalnej strony producenta. Oferowana jest w trzech wersjach - na Windows, Linux oraz Mac OS.
Źródło: Vivaldi
Komentarze
17Brawo
Z takim podejściem to ja wróżę twórcom sukces na miarę Opery czy 1% rynku.....
Dlatego wolę Firefoksa. Płynne przewijanie kółkiem i lepszy zoom stron internetowych przebija te wszystkie przeglądarki oparte na Chromium.
Pamiętam Zoom strony w Chromie 100%, 125%, 150%. Masakra, nigdy nie dało się dopasować idealnie strony do monitora. Trzeba było instalować rozszerzenia a to powinno być standardem.
W Firefoksie nie mam z tym problemu i zawszę mogę dostosować każdą stronę pod swój monitor.
Po miesiącach testowania Chroma i chromopodobnych przeglądarek z Operą i Vivaldi na czele wróciłem do Firefoksa.
Bardzo mili ludzie....
Oni podobnie jak Polacy zasuwają za pełną miskę, tylko oni budują tym potęgę swojego kraju...
My albo niemiecką (PO) albo amerykańską (PIS)
Nigdy swoją - niestety....