Gracze i twórcy gier stali się ofiarami ostatniej wypowiedzi Sapkowskiego. Bez względu na to, co autor miał na myśli, niesmak pozostał.
Jedni nazywają to specyficznym poczuciem humoru, inni chamstwem i samouwielbieniem. Faktem jest jednak, że wypowiedź Andrzeja Sapkowskiego na temat gier i graczy sprzed kilku dni wywołała ogromne, głównie negatywne emocje. Do tego stopnia, że jej echa rozbrzmiewają do dziś.
Andrzej Sapkowski to twórca rewelacyjnego, wiedźmińskiego uniwersum. Podczas piątkowego spotkania autorskiego na Polconie, pisarz wyraził się lekceważąco, a nawet obraźliwie na temat graczy. Pewnie widzieliście już tę wypowiedź co najmniej kilka razy, ale dla ścisłości przedstawiamy ją i tutaj:
„Sądzicie, że ja się będę przejmował tym, co jest w grze? A cóż mnie to może obchodzić. Szczególnie, że nie wiem co było w grze. Ale mogę kogoś zapytać – znam parę osób, które w te gry grało, ale niewiele. Obracam się raczej wśród ludzi inteligentnych”.
Sapkowski stwierdził, że gry o Geralcie nigdy nie dorównają jego powieściom. Autor znany jest jednak z krytycznych wypowiedzi na temat praktycznie wszystkich adaptacji jego dzieł. Tym razem oberwało się twórcom, między innymi Adrianowi Chmielarzowi, który dowodził studiem Metropolis, pracującym w latach 90. nad nieukończoną ostatecznie grą.
„Nic nie mogę powiedzieć, bo nie mam pojęcia, jak to tam wyglądało. Tak jak CD Projekt zaszczycił mnie ofiarowaniem wszystkich egzemplarzy kolejnych gier, tak od Chmielarza nie dostałem nic, nawet «Pocałuj mnie w dupę» nie usłyszałem… już nie mówiąc o pieniądzach”.
Na odpowiedź Chmielarza nie trzeba było długo czekać: „1) Egzemplarzaś pan nie dostał, bo gra się nigdy nie ukazała, co zresztą przypomina pytacz. Trudno mi wysłać w prezencie coś, co nie istnieje.
2) Kasęś pan dostał całą. Przez moment nawet myślałem, że może Sapkowi chodzi o to, że nie dostał tantiemów jakichś (bo nie wiedział, że gra się nie ukazała, a myśląc, że się ukazała, mógł liczyć na procenta) -- ale jakieś sześć do siedmiu sekund później sobie przypomniałem, że Sapek podpisał umowę z tzw. flat fee, a więc bez żadnych profitów procentowych.
3) Całowanie w dupę było, jako że uznałem, że ego pisarza wymaga intensywnego masażu i łaskotania, więc w każdej korespondencji zgrabnie odciskałem swoje usta na wirtualnych pośladkach autora. Zadziałało, umowę podpisaliśmy” – napisał Chmielarz na Facebooku.
Andrzej Sapkowski stwierdził również, że gry wideo nie są Wiedźminowi potrzebne do szczęścia. – „Wszystkie moje przekłady były dużo wcześniej niż gra, wszystkie. I to gra wykorzystała moją popularność, a nie ja wykorzystałem popularność gry” – powiedział.
Także do tego odniósł się Chmielarz, prezentując wykres dotyczący zainteresowania książkami i grami wiedźmińskimi w wyszukiwarce Google:
Jeżeli chcecie wysłuchać całego wywiadu z Sapkowskim, oto on:
Źródło: Gry-Online, Eurogamer, PPE. Foto: Alessio Sbarbaro/Wikimedia
Komentarze
55Opowieści o Geralcie wypromowały się na grze poza Polską co widać Panu Sapkowskiemu nie idzie przełknąć, czego nie rozumiem. Zamiast się cieszyć z sukcesu marki to jęczy...
W sumie to jednak do niego pasuje, bo w fandomie fantastyki panuje przekonanie, że pisarz dobry ale człowiek z niego niestety marny.
Były to czasy konwentów jak Krakon - na Imladris Spkowski nie dotarł bo zapił, zresztą to było normalne - Sapka trzeba było pilnować by w miarę trzeźwy dotarł na konwentowa prelekcję.
Nie dziwi mnie jego wypowiedź - mózg "zjechany" alkoholem.
W porównaniu przykładowo do Pilipiuka - Sapkowski jest cieniutki - mówię tu o podejściu do fanów, Pilipuk i wielu innych pisarzy jest otwartych, świetnie się z nimi rozmawia, mają też bardzo ciekawe prelekcje. Tymczasem każde spotkanie z Sapkiem przymoninało konferencję prasową sekretarza PZPR czy PiS'u a nie otwartą i fajna dyskusję.
Sapkowski napisał fajne książki, jest dobrym pisarzem - ale po kilkudziesięciu spotkaniach z nim zawsze wolę Pilipiuka i innych niż Sapkowskiego.
Po zagraniu w Wiedźmina myślałem, czy by nie zaopatrzyć się w książki, aby zobaczyć jak to wszystko było zaprezentowane w oryginale... (wiedźmaka jeszcze nie ukończyłem ;) )
Skoro jednak inteligencji mi brakuje... to niech dziad mnie w d. pocałuje. O!
Riposty Chmielarza w porządku :)
A może boi się ze gra przerośnie jego powieści, może sapek skończył się i ma od 10 lat kryzys twórczy heh :)
Ten wywiad widzę w coraz bardziej mainstreamowych mediach, nie tylko w tabloidach o tematyce pisarskiej/fantasy. Dajmy na to, taki Amerykański John Doe po przejściu gry przeczyta wywiad i zamiast kupić książkę (o ile się zainteresował backgroundem Wieśka), powie sobie: A co ja będę książki jakiegoś buraka czytał. Poczekam na następną grę.
Słowo daję. Uwielbiam Geralta i chłonę wszystko co z nim związane. Ba, będę chłonął każdą książkę napisaną za x lat, ale Sapkowskiego nigdy nie lubiłem jako człowieka.
Zamiast się ogarnąć, żyć w symbiozie z resztą mediów i czerpać profity z dobrze podpisanych umów na procentaż a nie konkretną sumkę pieniędzy, ten zachowuje się, jakby literatura była jedyną, najważniejszą i ostateczną formą przekazu. Bo to właśnie on jest pisarzem, więc developerzy gier / scenarzyści komiksów spierd***ć na drzewo.
To się nazywa człowiek nie przystosowany do życia w społeczeństwie.
Nie zgadzam się aby jego twórczość była bez gry tak popularna.
REDzi dziękuje a Panu Panie Sapkowski powiem tylko SPIEP**AJ DZIADU.
Skoro jego ksiazki byly uznawane za "game related", to znaczy ze CDP Red odwalil naprawde super robote tworzac swiat i historie przynajmnije rownorzedna do stworzonej przez samego "mistrza"... :)
Sapek to produkt czasow o ktorych pamiec juz powoli wymiera, za czasow pierwszych ksiazek o wiedzminie zaden polski autor w dziedzinie fantasy nie stworzyl nic co staloby na tym samym poziomie literackim.
Rzecz jasna ze ego autora rozroslo sie do rozmiarow dla ktorych gigant wzgorzowy jest nie wiekszy od pchly domowej :)
lecz jest to maly skutek uboczny.
Sapek stworzyl dzielo ktore wyroslo do stanu klasyki polskiej fantasy, wlasnie dzieki populrnosci tego cyklu mozemy dzisiaj cieszyc sie dzielami Pilipiuka, Brzezinskiej, Kossowskiej, Ziemianskiego, Cherezinskiej, Piekary czy dziesiatek innych wspanialych autorow.
Nie znaczy to ze wszyscy oni wzorowali sie na "mistrzu", lecz dzieki popularnosci tego gatunku i ilosci sprzedawanych egzemplarzy drukarnie i wydawnictwa bardziej laskawym wzrokiem spogladaly na nowych nie klasycznych autorow. Poczatki polskiej fantastyki to glownie krotkie opowiadania wydawane w magazynach skierowanych dla hardcorowych fanow a nie publicznego ogolu.
Z wczesnych konwentow z poczatku lat 90' pamietam ze zawsze by mocno "wyszczekany", ogromnie dumny z wlasnego dziela i nie lubil dzielic sie tym blaskiem. Czy to cos mu ujmuje lub umniejsza wartosc ksiazek? Moim zdaniem absolutnie nie! Cykl jest genialny nawet w porownaniu do zagranicznych swiatowej slawy autorow. Trylogia Husycka pokazalo ze nie byl to tak zwany "fuks" (J.K Rowling ?) a potezna ilosc wlozonej pracy i przemyslen. Samo tlo historyczne, ilosci autentycznych postaci i miejsc, wydarzen w ostatniej trylogi daje jasno do zrozumienia ile czasu musial spedzic "researczujac" te informacje.
Tak jest to czlowiek pyszne ale rownie utalentowany jak dumny. Nie trzeba go wielbic, zeby cieszyc sie jego kreatywnoscia i telentem pisarskim (szczegolnie lingwistycznym)
"Rzecz jasna, roli gry żadną miarą nie chcę umniejszyć, jest oczywistym, że miała wpływ - pozytywny - na zainteresowanie zagranicznych wydawnictw i liczbę przekładów. Sporo fanów gier, to oczywiste, za książkami jęło się rozglądać później, gdy gra im się spodobała. Inaczej nigdy by po książkę nie sięgnęli" - przyznaje Andrzej Sapkowski
http://www.eurogamer.pl/articles/2012-11-06-zastanawialicie-si-kiedy-czy-andrzej-sapkowski-gra-w-wiedmina