Zamiast skupiać się na zdolnościach, takich jak zręczność, kostka wymaga od nas dobrej pamięci i umiejętności obserwacji.
Widzisz tę kostkę powyżej? Wiem, że trudno w to uwierzyć, ale to jest gra wideo. Aby być dokładnym – to Mario. Oczywiście ani trochę nie przypomina ona hitu Nintendo, ale możesz wierzyć na słowo, że faktycznie można (w) nią grać. Ten mały przycisk na górze, to kontroler. A te białe kropki z przodu to zarówno twój bohater, jak i świat gry.
Ta niezwykła kostka jest dziełem Isaaca Bertrana – projektanta z Nowego Jorku. Poza Mario, stworzył też tego typu wersje gier Tetris i Pong. Oprócz minimalizmu łączy je coś jeszcze – coś więcej: gracz może wykonać tylko jeden ruch w ciągu dnia.
Kostki zostały nazwane (cóż za dosłowność!) Slow Games. Pomysł polega natomiast na przekształceniu tego, co domyślnie koncentruje się na szybkości i zręczności w swego rodzaju kontemplacyjne doświadczenie.
Każda kostka została wyposażona w inny, odpowiadający typowi gry kontroler. Mario (jak widać u góry) ma mały przycisk, który w zależności od długości przytrzymania odpowiada za krótszy lub dłuższy skok. Klockami w Tetrisie sterujemy poprzez obracanie całej kostki. W Pongu wybieramy kierunek.
Kostka potrzebuje doby na zaakceptowanie (i wykonanie) ruchu. Dzięki temu, „zamiast skupiać się na zdolnościach, takich jak zręczność, kostka wymaga od nas dobrej pamięci i umiejętności obserwacji” – tłumaczy Bertran.
Bez wątpienia nie jest to gra, którą ukończysz podczas jednej sesji. To technicznie niemożliwe. Najprawdopodobniej spędzisz z nią co najmniej kilka tygodni (i to tylko jeśli uda ci się przeżyć). Z jednej strony może to być frustrujące – szczególnie gdy zastosujemy typowe nastawienie. Z drugiej jednak – być może to swego rodzaju powrót do szachów korespondencyjnych, dopasowany do naszych czasów?
Źródło: Wired
Komentarze
16Chodź pewnie cena i tak będzie zaporowa, jak nie to biorę tetrisa z miejsca! Świetne to jest :)
i po co to komu? kolejne alternatywne gówno, 'ciekawe' w teorii, a w praktyce nadaje się do kosza