Jedni pomysł chwalą, inni nie pozostawiają na Sony suchej nitki.
Crowdfunding okazał się ideą jak najbardziej słuszną. Często dzięki niej właśnie bardzo interesujące projekty doczekały się swoich premier, na co bez finansowego wsparcia społeczności nie byłoby szans. Kolejne serwisy bazujące na tym pomyśle nikogo zatem nie dziwiły, ale tym razem jest już nieco inaczej.
Okazuje się bowiem, iż z własną platformę crowdfundingową wystartowało Sony. Po First Flight, bo na taką nazwę się zdecydowano, spodziewać można się zasad takich samych, jakie znamy z konkurencyjnych rozwiązań. Pytanie tylko, dlaczego jedna z największych firm w naszej branży chce, abyśmy to my finansowali jej pomysły?
Wedle oficjalnego stanowiska, First Flight to miejsce, do którego trafiać będą najbardziej „oryginalne czy nawet eksperymentalne” projekty pracowników japońskiego producenta. Zainteresowani będą mogli je nie tylko wspierać, ale również kupować przedpremierowo.
Spodziewać można się, że na First Flight zawitają najróżniejsze projekty, zdecydowanie nie tylko z branży gier. Obecnie znaleźć można tam FES Watch, czyli SmartWatch z e-papierowym ekranem, o którym pisaliśmy wam już jakiś czas temu, a także MESH - zestaw Smart DIY i HUIS Remote Controller.
Na ten moment First Flight posiada jedynie japońską wersję językową, ale wkrótce może się to zmienić. Tak samo zresztą, jak ilości znajdujących sie tam projektów. Jedni pomysł chwalą, inni nie pozostawiają na Sony suchej nitki i już zastanawiają się kiedy ruszy zbiórka na PlayStation 5. Pozostaje mieć nadzieję, że tak źle jednak nie będzie.
Co wy sądzicie o decyzji japońskiego producenta?
Źródło: first-flight.sony, theverge
Komentarze
12Zresztą crowdfunding to jedna wielka maszyna do scamu.
Chcieliby mieć jak najszybciej, jak najlepsze rzeczy, najlepiej za darmo... A żeby docenić pracę i nakłady firmy, która to tworzy i jej pracowników, to już niechętnie...
Jak już napisano nikt nikogo nie zmusza...
To chyba oczywiste, że firma komercyjna chce zarabiać, a nie rozdawać za darmo, jak wielu by chciało, natomiast w ten sposób można mieć silniejszy wpływ na to czym się będą zajmować ich naukowcy.
Nie tylko na podstawie analizy rynku, widzimisię marketingowców czy menadżerów, ale poprzez bardziej bezpośredni kontakt.
Co więcej ustalona w taki sposób cena może być bardziej przyjazna niż w tradycyjny sposób.
I w końcu może też pomysły odbiorców znajdą większy posłuch.
Koniec końców i tak konkurencja będzie prowadzić do spadku cen w podobnych projektach, więc też korzyść dla tych którzy się uprą, by nie wspierać tej platformy, choćby nie wiadomo co...