“Stop niszczeniu gier wideo” to europejska inicjatywa obywatelska, której celem jest wywarcie presji na wydawcach, by ci pozostawili gry w stanie funkcjonalnym. Petycja cieszy się dużym zainteresowaniem i może trafić na biurko Komisji Europejskiej.
Kupujesz grę. Zapewnia ci ona wiele godzin znakomitej rozrywki. Być może jest to jedna z twoich ulubionych gier, więc przez wiele lat często do niej wracasz. Pewnego pięknego dnia okazuje się, że wydawca rzeczonej gry “wyciąga wtyczkę” – tracisz licencję na grę, którą kupiono za prawdziwe pieniądze.
Gracze mówią "dość"
Opisany scenariusz to nie jest opowieść z gatunku internetowego science-fiction. Przykład The Crew pokazał, że taka praktyka ma miejsce. Zamieszanie wokół tego tytułu najwyraźniej przelało czarę goryczy, czego wyrazem jest inicjatywa “Stop niszczeniu gier wideo”.
Główny cel to wywarcie presji, by opisana wcześniej sytuacja nie powtórzyła się w przyszłości. “Celem inicjatywy jest zażądanie od wydawców, którzy sprzedają konsumentom w Unii Europejskiej gry wideo (lub związane z nimi funkcje i zasoby do obsługiwanych przez nich gier) bądź udzielają na nie licencji, aby pozostawiali wspomniane gry wideo w stanie funkcjonalnym (umożliwiającym grę).” – czytamy na oficjalnej stronie.
W praktyce chodzi o możliwość zapobiegania zdalnego blokowania gier wideo przez wydawców, zanim zdecydują się oni na całkowite porzucenie danego tytułu. Tak “uśmiercona” gra – zgodnie z przedstawionymi celami inicjatywy – powinna być grywalna niezależnie od wydawcy. Petycja “Stop niszczeniu gier wideo” to europejska inicjatywa obywatelska, która ma szansę trafić na biurko Komisji Europejskiej.
Gracze z Unii Europejskiej zbierają podpisy
By tak się stało, należy zebrać 1 mln podpisów. Aktualnie, 8 sierpnia 2024 r., jest ich ponad 207 tys. Deklaracje można składać do dnia 31 lipca 2025 r. Co więcej, ważna jest realizacja narzuconych progów w co najmniej siedmiu krajach Unii Europejskiej. Aktualnie jedynie Finlandia spełnia ten wymóg. Jeśli chodzi o Polskę, to wymagany próg wynosi 36 660 podpisów, a to oznacza, że polscy gracze przekroczyli półmetek zbierając niespełna 20 tys. podpisów.
Co dalej? Jeśli te warunki zostaną spełnione, organizatorzy inicjatywy muszą przedstawić szczegóły właściwym organom krajowym, by uzyskać certyfikację deklaracji poparcia. Z kolei władze krajowe mają trzy miesiące na certyfikację. Poprawnie zgłoszona inicjatywa trafia na biurko Komisji Europejskiej.
“Gdy do Komisji wpłynie prawidłowo zgłoszona inicjatywa, Komisja jest zobowiązana do niezwłocznego opublikowania jej w rejestrze europejskich inicjatyw obywatelskich i do przyjęcia organizatorów na odpowiednim szczeblu w celu umożliwienia im szczegółowego objaśnienia ich wniosku. Po wymianie poglądów z Komisją organizatorom umożliwia się przedstawienie inicjatywy podczas publicznego wysłuchania w Parlamencie Europejskim” – czytamy na stronie Europarlamentu.
Czy presja ma sens?
W tym miejscu warto oddać głos sammy graczom. Czy taka inicjatywa ma sens? Dajcie znać w sekcji komentarzy, co myślicie o akcji "Stop niszczeniu gier wideo". Zachęcamy również do udziału w sondzie.
Źródło: “Stop niszczeniu gier wideo”
Komentarze
7