Taką nadzieję ma zarząd firmy AEAC, która stworzyła prototypowy samolot, który korzysta w pełni z elektrycznego napędu.
Można już chyba śmiało stwierdzić, że do niedawna jeszcze nikomu nieznana firma Tesla Motors jest na najlepszej drodze, by zrewolucjonizować motoryzację. Teraz być może jesteśmy w przededniu podobnego wydarzenie w sektorze samolotów. Autorem podniebnej rewolucji także chce być firma, której nazwa nic wam nie powie. To AEAC (skrót od Aero Electric Aircraft Corp.), której inżynierowie przygotowali Sun Flyer – pierwszy prototyp całkowicie elektrycznego samolotu.
Według firmy AEAC w pełni elektryczny napęd doskonale sprawdzić może się w samolotach. Sam Sun Flyer powstał zaś z myślą o zastosowaniach treningowych, jako że po 30-minutowym ładowaniu może pozostawać w powietrzu nawet przez 3 godziny. Niemniej producent twierdzi, że tego typu rozwiązanie może też mieć poważny wpływ na przemysł lotniczy w ogóle, a konkretnie – przynajmniej na razie – na lotnictwo ogólne (a więc cały ruch lotniczy poza lotami rozkładowymi i wojskowymi).
Dlaczego jednak to miałaby być jakakolwiek rewolucja? Według autorów projektu, koszt energii potrzebnej na godzinę lotu szkoleniowego mógłby wynosić zaledwie 1 dolara, a koszty utrzymania silnika elektrycznego (z jedną zaledwie częścią ruchomą) – zdecydowanie niższe niż w przypadku konwencjonalnych rozwiązań. Plusem jest także cena samego samolotu, która miałaby wynosić około 250 tysięcy dolarów. Dla porównania, jeden z najpopularniejszych samolotów treningowych, Cessna 172, kosztuje o 50 tysięcy dolarów więcej.
Niższe koszty szkolenia pilotów mogłyby doprowadzić do zwiększenia ich liczby, co w dzisiejszych czasach – jak przyznają eksperci – jest konieczne. Zanim jednak Sun Flyer będzie mógł być używany, musi przejść proces zatwierdzania. Zarząd firmy AEAC ma nadzieję, że uda się go zakończyć w ciągu trzech lat. Firma Airbus z kolei zaprosiła do współpracy Samsunga, czego owocem może być hybrydowy samolot turystyczny. Na niego poczekamy jednak znacznie dłużej.
Źródło: Business Insider. Foto: AEAC
Komentarze
16mogliby też zwiększyć siłę nośną zwiększając powierzchnię skrzydeł
były już hybrydowe szybowce z rozkładanym śmigłem pchającym i silnikiem spalinowym, dzięki temu i jeśli za sterami siedział pilot z odpowiednimi zdolnościami zasięg mógł dochodzić do 1500 km a to już sporo
większość ULM czyli ultra lekkich samolotów potrafi wylądować na parkingu czy kawałku pola, specjalnie montują niskociśnieniowe opony aby nie podbijało takiego samolociku na nierównościach
o możliwość lądowania gdy wyczerpią się aku bym się nie obawiał, musieli zadbać o odpowiednią siłę nośną gdy zabraknie ciągu i te proporcje muszą mieć spory zapas aby słaby pilot dał radę również
wreszcie lot będzie w ciszy jak w szybowcu, o tym marzy wielu pilotów
Może jakby miał poszycie zewnętrzne z paneli słonecznych to by latał tak długo...
Ps. są drony spalinowe, co mają ponad godzinę lotu, a elektryki nadal max po kilkadziesiąt minut.