Dwaj hakerzy udowodnili, że za pomocą laptopa można przejąć kontrolę nad samochodem i stworzyć poważne zagrożenie.
W coraz większej ilości nowoczesnych urządzeń pojawiają się komputery, dla których poważnym zagrożeniem mogą być ataki hakerów. W zeszłym tygodniu o możliwej skali problemu mówili podczas konferencji dla hakerów - DEF CON w Las Vegas dwaj specjaliści z dziedziny bezpieczeństwa. Ich zdaniem już teraz hakerzy mogą przejąć kontrolę np. nad samochodem i stworzyć poważne zagrożenie. Co ciekawe, niedawno udało im się zademonstrować takie zagrożenia, włamując się do samochodu Toyota Prius.
Zapewne większość osób wie, że dobrze przemyślany i skonstruowany atak hakerski może wywołać ogromne szkody, teraz wszystko wskazuje na to, że już niebawem tego typu ataki będą mogły być jeszcze groźniejsze. Nie trudno wyobrazić sobie sytuacje rodem z filmów Sci-Fi, w której haker włamuje się do rozpędzonego samochodu, a następnie blokując układ hamulcowy, przejmuje kontrolę nad kierownicą i wykonuje nagły manewr skrętu w bok kierownicą, powodując groźny wypadek.
Jak przekonują specjaliści, to już nie scena wyreżyserowana przez studia filmowe w Hollywood, a być może najbliższa rzeczywistość. Otóż w ubiegłym tygodniu podczas konferencji DEF CON w Las Vegas dwaj tzw. „biali hakerzy” Charlie Miller i Chris Valasek - zajmujący się dotychczas badaniem zabezpieczeń i znajdowaniem luk w oprogramowaniu takich firm jak Apple czy Microsoft, poinformowali, że udało im się zdobyć dostęp do systemu komputerowego montowanego w samochodach marki Toyota Prius i Ford Escape (Maverick).
Jak stwierdzili podczas konferencji, udało im się, włamać do tych samochodów i wykonywać operacje np. gwałtownego hamowania, nagłego zwiększenia prędkości jazdy, czy też skrętu kierownicą. Co ważne w trakcie ich ingerencji, kierowca mimo usilnych starań przeciwdziałania temu, nie mógł zapanować nad samochodem.
Charlie Miller i Chris Valasek - to oni przejęli kontrolę nad samochodem Toyota Prius
Po konferencji, aby potwierdzić swoje tezy, zaprosili reportera Forbes - Andy Greenberga, który zasiadł za kierownicą wspomnianej już Toyoty. Dwaj hakerzy za pomocą laptopa podłączonego do portu diagnostycznego samochodu, siedząc na tylnym siedzeniu, skutecznie manipulowali samochodem, utrudniając jazdę dziennikarzowi.
Udowodni oni tym samym, że to nie tylko bzdurna teoria, a już rzeczywistość. Jak sami zdradzili, obecnie stosowane w samochodach technologie pozwalają także na przejęcie na nimi kontroli za pomocą komunikacji bezprzewodowej, a więc haker nie musiałby mieć w ogóle fizycznego dostępu do samochodu – udowodnili to w 2011 roku badacze z University of California.
Jeżeli ciekawi Was jak wygląda hakowanie samochodu, koniecznie obejrzyjcie poniższy materiał wideo.
Źródło: Forbes, TechSpot, en.autofocus.ca (foto)
Komentarze
32Gdyby włamanie odbyło sie przez wifi bądź BT to co innego. Wtedy mamy do czynienia właśnie z włamaniem a nie z wykorzystaniem zwykłego złącza serwisowego stworzonego właśnie po to by setupować komputer.
Niepotrzebne zawracanie głowy i szukanie sensacji tam gdzie jej nie ma.
Widzę że już nawet w samochodach sieją propagande, tak jak z niebezpieczeństwem jakie niosą za sobą nielegalne narkotyki (jakby alkohol czy nikotyna były bezpieczne- To są akurat dwa z 4 najniebezpieczniejszych narkotyków świata).
Precz z propagandą! Samochodu ci nikt nie shackuje!
Sęk w tym, że pokazali jak otworzyć sejf, który mamy we własnej piwnicy - full dostęp, bez żadnych ograniczeń.
Bardziej tego, że ktoś się włamie boję się takich autach tego, że któryś z systemów zawiedzie i/lub spowoduje zagrożenie lub/i unieruchomi pojazd. Znam przypadki gdzie z powodu awarii jednego maleńkiego czujnika ABS (w jednym kole) samochód wchodził w tzw. "tryb awaryjny" - ograniczone wspomaganie, wyłączona turbina, wyłączony GPS, wyłączony ABS/ASR/ESP (!) - tylko zatrzymać się na poboczu i dzwonić po lawetę.
I tak, mam starej konstrukcji samochód (produkcja koniec lat 90-tych, ale konstrukcja jeszcze koniec lat 80-tych), w którym najbardziej zaawansowanym technicznie, elektronicznym urządzeniem jest elektroniczny zegarek na środku kokpitu.
"Hakerzy" musieli cały czas być fizycznie podpięci do portu serwisowego autka - na tej zasadzie to za przy każdej wizycie w serwisie Wam "hackują" samochód.
Owszem, były przypadki wykorzystywania bezprzewodowej łączności ( głównie Bluetooth, ew. On Star ) ale jedyny sukces w tym to było odblokowanie drzwi.
Całość jest raczej zabawą i pewną wskazówką na przyszłość ( jeżeli samochody będą podłączone w jakiś sposób do sieci / siebie nawzajem ) niż realnym zagrożeniem obecnie
2. Testy takiej zabawy na publicznej drodze ? To niebezpieczne.
3. Brak jakiegokolwiek dodatkowego zabezpieczenia - kaski itd.
Bawienie się wspomaganiem w czasie jazdy na publicznej drodze... brawura. Mają przy tym niezłą zabawę.
PS Ciekawe za ile lat producenci oprogramowania antywirusowego będą sprzedawać firewalle do samochodów?! Albo rok 2050 i jedna z reklam: "Najnowsze jądro Linuksa ver. 3600.0.0001 z iptables do twojego samochodu!" ;-)
Czyżby takie "eventy" już miewały miejsce ?