Tsu to portal społecznościowy, jak Facebook czy Twitter. Z tą jednak różnicą, że 90 proc. wygenerowanych zysków przekazuje użytkownikom.
Dziesiątki milionów ludzi każdego dnia publikują na Facebooku, Twitterze lub innych portalach społecznościowych zdjęcia oraz wpisy informujące o szczegółach z ich życia – chwalą się gdzie byli, co robili i jak zmienili się od ostatniego postu. Robią to zupełnie za darmo, a nawet niejako ich to kosztuje – większość z nich ogląda przecież przy okazji umieszczone to tu, to tam reklamy. A gdyby tak serwis płacił nam za to, że dzielimy się naszymi prywatnymi sprawami ze światem? Taka właśnie idea przyświeca portalowi Tsu.
Serwis Tsu ma już ponad rok i 4,5 miliona użytkowników. Wydaje się, że to niewiele, ale wiąże się to ze stosowaną polityką – aby założyć konto trzeba otrzymać zaproszenie od jednej z zarejestrowanych już osób. Podobnie jak na Facebooku czy Twitterze, aktywność polega przede wszystkim na publikowaniu zdjęć i wpisów oraz przeglądaniu treści umieszczanych przez resztę społeczności i wyrażaniu na ich temat opinii. W przeciwieństwie jednak do wymienionych portali, Tsu zachowuje dla siebie tylko 10 proc. wygenerowanych dzięki reklamom pieniędzy, a pozostałe 90 proc. oddaje użytkownikom publikującym wpisy i zdjęcia.
To, ile zarobi użytkownik, zależy oczywiście od popularności opublikowanego postu i liczby jego udostępnień. Autorzy portalu twierdzą, że osoby, które byłyby odpowiednio aktywne, a ich wpisy i zdjęcia przyciągałyby szeroką publiczność, mogłyby zarobić spokojnie 25 dolarów dziennie. Nie wiadomo jednak jak zyski użytkowników wyglądają w rzeczywistości – właściciele serwisu (a są nimi Thibault Boullenger, Jonathan Lewin i Sebastian Sobczak) nie podają bowiem żadnych tego typu informacji do wiadomości publicznej.
Co uważacie na temat tego portalu?
Źródło: Adweek, Tsu
Komentarze
14www.patologiaiglupota.pl
https://www.tsu.co/yamrox