Po umowach-zleceniach, kolejna forma zatrudnienia, która zostanie obłożona składkami ZUS to umowy o dzieło. Takie są plany.
Gdy w ubiegłym roku ozusowane zostały wszystkie umowy-zlecenia, część ekspertów była pewna, że na tym się nie skończy. Nie pomylili się – rząd zamierza rozszerzyć listę umów cywilnoprawnych, które podlegają opłacaniu składek ZUS o umowy o dzieło, a więc ostatnie, przy których takiego obowiązku nie było.
Nie mamy jeszcze danych za rok 2016, ale w 2015 roku na umowie o dzieło pracowało około 200 tysięcy Polaków, przy czym liczba ta uwzględnia wyłącznie te osoby, które w danym roku nie miały żadnej innej podstawy zatrudnienia. Ostatnia z tzw. umów śmieciowych była preferowana przez część pracodawców, którzy woleli ją od standardowej umowy o pracę, ze względu na mniejsze koszty zatrudnienia.
Posłowie Prawa i Sprawiedliwości chcą, by się to zmieniło. Rozważają „rozszerzenie katalogu tytułów podlegania ubezpieczeniom emerytalnym i rentowym”, czego efektem byłoby nałożenie obowiązku płacenia składek w przypadku umów o dzieło. Projekt zmian powinien być gotowy już niedługo.
Co to oznacza? Przede wszystkim zrównanie obciążeń umów o dzieło i umów o pracę. Nie do końca jednak, jako że zakłada się, że obowiązek dotyczył będzie wyłącznie opłacanie składek rentowej i emerytalnej, a wypadkowej i chorobowej już nie.
Rząd chce w ten sposób ograniczyć sytuacje, w których pracodawcy świadomie (ze względu na niższe koszty zatrudnienia) proponują pracownikom umowy o dzieło, co uniemożliwia tym ostatnim odkładanie pieniędzy na emeryturę, rzadko zaś ma realny wpływ na wysokość wynagrodzenia.
Źródło: Dziennik
Komentarze
21W sumie to rozwiązanie bez sensu. Albo pełna ochrona ubezpieczeniowa, albo nic. A tu posiekali - emerytalna tak, chorobowe nie. Widzi tu ktoś jakiś sens? Czyli pracownik może spaść z rusztowania złamać obie nogi i guzik będzie miał z tego całego ubezpieczenia. Klasyczny przypadek - a to Polska właśnie.
Wysadzić ten cały ZUS i OFE, i dać ludziom prawo wyboru jak chcą odkładać na emeryturę, a składki zdrowotne to fikcja. Służba zdrowia i tak jest w 200% płatna (100 normy + 100 łapówek).
Dobrze, że w końcu te umowy przestaną być aż tak śmieciowe gdyż jednak takie osoby wykonują pełny zakres pracy a nic do emerytury nie idzie. Szkoda, że tak późno ale lepiej tak jak wcale.
A jeszcze ostatnio słyszę o agencjach pracy to puzzle się układają tak, że wszystkim takie zmowy na rękę za wyjątkiem pracowników. No ale to już oczywiste, że każdy chce zarobić najwięcej. Ahh ta chciwość, znowu poruszam jej temat no ale jest wszechobecna.
No to teraz tylko czekać aż pracodawcy znowu będą cwaniakować i będzie jak zwykle. Tylko, że w końcu osiągną taki punkt, że nawet osoba zdesperowana za pracą powie nie na oferowane warunki i wynagrodzenie.
Po drugie, czy z samego faktu oskładkowania wyniknie uprawnienie do emerytury lub renty? Przecież pracodawcy, którzy migają się z kosztami często również mają zaległości względem ZUS, co w efekcie daje odmowę ZUS do uznania danego okresu za składkowy.
Po trzecie, co z całą masą wykonywanych faktycznie umów o dzieło - programistycznych, rękodzielniczych, literackich itp.? Przecież wykonawca dzieła będzie musiał z własnej kieszeni zapłacić składki, a to jest całkiem spory koszt (20-30% wartości umowy!), gdzie zysk stosunkowo niewielki się jeszcze zmniejszy.
Ja widzę to jako kolejny skok na kasę utrzymując obecne status quo ZUSu za wszelką cenę, zamiast go zreformować łącznie z KRUSem.
U nas to tak zawsze dać palec to urwą całą rękę.
Ponadto przez takie uchylanie się pracodawców od płacenia podatków na pracownika mamy problemy z funduszami na służbę zdrowia czy emerytury. Fakt faktem obydwa te systemy należy gruntownie przebudować, jednak jakaś cześć kasy ucieka przez to.
Ponadto niezależnie od tego czy zus przetrwa czy nie, na pewno będą liczone lata składkowe na emeryturę, bez takich wpłat musisz się sam zatroszczyć o to, ludzie co dostaną takie 2kzł na pewną to oleją a później będą walczyć o najniższe emerytury/renty.
Natomiast samo umowa o dzieło była często nadużywana, wiec nie dziwi że ktoś postanowił załatać tą dziurę trochę. Tym bardziej że jak tworzono ustawę o umowie o dzieło wykazywano że w obecnej formie będzie dochodzić do nadużyć.