A właściwie LiMuksa, czyli specjalnego projektu wdrożonego kilka lat wcześniej. Burmistrz Monachium poważnie myśli o powrocie do systemu Windows.
Dziewięć lat temu władze Monachium zdecydowały się na zmianę, która była czymś niezwykłym na skalę światową – postanowiono zrezygnować z systemu Windows na rzecz Linuksa, a właściwie LiMuksa, ponieważ tak nazywa się ten szczególny projekt. W efekcie tysiące komputerów pracowników instytucji publicznych zostało dostosowanych do korzystania z otwartego oprogramowania (open source). Wydawać by się mogło, że wszystko szło zgodnie z planem, okazuje się jednak, że jest inaczej.
Władze Monachium mają dość LiMuksa
Obecny burmistrz Monachium Dieter Reiter nigdy nie ukrywał, że nie po drodze mu z wolnym oprogramowaniem, wielokrotnie krytykował projekt LiMux, a ostatnio zlecił nawet przeprowadzenie badania, które wykaże czy pozostawanie przy rozwiązaniach open source aby na pewno jest dobrym wyjściem.
Badanie zostało zlecone firmie Accenture, która zdążyła już opublikować obszerny (prawie 500 stron) raport. Oczywiście nie znajdziemy w nim jasnej odpowiedzi na pytanie, czy korzystanie z Linuksa ma sens pod względem ekonomicznym. W raporcie zawarte zostały jednak dość silne sugestie.
Wszystkie problemy LiMuksa
Firma Accenture opublikowała raport, z którego wynika, że na korzystaniu z LiMuksa tracą między innymi pracownicy z działu zasobów ludzkich. Ich wydajność (jak twierdzą sami zainteresowani) jest niższa ponieważ otwarte oprogramowanie (a przede wszystkim LibreOffice) ma częste awarie oraz niejednokrotnie ma problemy z poprawnym wyświetlaniem i drukowaniem dokumentów. Brakuje też ponoć podstawowej funkcjonalności oferowanej przez Microsoft Office (a właściwie niewymienione z nazwy w raporcie „standardowe rozwiązanie”).
W raporcie można również znaleźć informacje o innych problemach. Najważniejszym z nich jest brak pełnej kompatybilności z produktami koniecznymi do efektywnej współpracy z państwową administracją, a pochodzącymi od Microsoftu, Oracle i SAP.
Obrońcy open source odpowiadają
Co na to wszystko druga strona? Obrońcy otwartego oprogramowania twierdzą, że raport to dowód nie na niedostateczną funkcjonalność LiMuksa, lecz na zbytnie uzależnienie się niemieckiej administracji od komercyjnych rozwiązań.
Obrońcy open source twierdzą również, że przejście na system Windows mogłoby mieć wiele negatywnych efektów. Po pierwsze, taka zmiana wymagałaby inwestycji dużych pieniędzy. Po drugie, komercyjne oprogramowanie musi być aktualizowane do nowych wersji (często odpłatnie), co spowodowałoby albo kolejne wydatki, albo też korzystanie z nieodpowiednio zabezpieczonego oprogramowania.
Co dalej?
Na razie decyzja nie zapadła. Można się jednak domyślać, że burmistrz Reiter mimo wszystko będzie chciał przejść na Windows, a konkretnie Windows 10. Równocześnie jednak LiMux najpewniej będzie nadal rozwijany i w wybranych zastosowaniach – wykorzystywany.
Źródło: dobreprogramy
Komentarze
37I praktycznie mało awaryjne w skali dużych firm, gdzie najczęściej co się psuje to sama poczta i trzeba naprawiać profile :)
Micro & soft smarowanko detected.
A pózniej będzie płacz, bo wirusy na kompie, bo cyberataki, bo wykradnięcie danych obywateli itd!
Windowsowi nie pomoże żaden antywirus, bo sam Windows jest WIRUSEM!!! Śledzi użytkownika, potajemnie przesyła jego dane na serwery M$ i sprzedaje je różnym firmom i zarabia na tym kasę!!!
Instalujcie Linuksy na swoich kompach!!! Najlepiej Ubuntu, bo najłatwiejszy w obsłudze i popularny!!! Unity przebija pod każdym względem środowisko graficzne WIndowsa 7 i 10!!!
W dodatku wszelkie wirusy odejdą w zapomnienie!! Tylko na Linuksa nie ma tego całego internetowego syfu jaki jest na Windows i Maca!!!
Na Linuksa nie potrzeba żadnego antywirusa!!! bo na Linuksa NIE MA WIRUSÓW!!!
Sam przesiadłem się na Linuksa w chwili gdy otrzymałem szpiegujący system Windows 10, który robi restarty kiedy ma na to ochotę, a nie kiedy ja o tym zdecyduję. Mówię NIE systemowi operacyjnemu, który przejmuje całkowitą kontrolę nad moim komputerem w kwestii aktualizacji, nie wspominając o słynnych ostatnio aktualizacjach BIOS-ów na komputerach z Win 10, które po takiej aktualizacji w ogóle się już nie uruchamiały.
I po roku korzystania z Ubuntu, wiem że do Windows już nie wrócę, bo po co? Wszystko co potrzebuję mam za friko, nie walczę z żadnymi wirusami, a konfiguruję swój system tak jak mi się podoba a nie jak chciałby producent i to jest to, na czym mi najbardziej zależało, mój komputer, mój system, moja konfiguracja.
I nie chodzi mi głównie o to, że programy bez wiedzy użytkownika działają w tle i zamulają system, ale często są problemy z wymuszeniem z poziomu windowsa z zamknięciem takiej knąbrnej aplikacji.
W Ubuntu wymuszanie zamykania programów w zasadzie działa idealnie.
Kwestia braku wirusów, prawa dostępu i repozytoriów, są natomiast czymś, co bezapelacyjnie przekonało mnie do linuksa.
No i to, że nie wspieram trojana wielkiej monopolistycznej korporacji, tylko korzystam z systemu stworzonego przez ludzi dla ludzi. A nie dla kasy...