Wisk Aero już po raz szósty prezentuje swoją latającą taksówkę. Tym razem jest już ponoć nareszcie gotowa do działania i czeka na certyfikat od FAA.
Wisk Aero: 6. generacja latających taksówek – to ta, która wreszcie trafi na rynek?
To już szósta generacja latających taksówek Wisk Aero, ale wcześniejsza piątka na dobrą sprawę była tylko przygotowaniem do tej premiery. Po raz pierwszy mamy bowiem do czynienia z kandydatką do oficjalnej certyfikacji przez FAA, czyli amerykańską administrację lotnictwa. Autorzy projektu wierzą, że będzie to pierwszy w swoim rodzaju autonomiczny i elektryczny latający środek transportu pionowego startu i lądowania.
Powietrzne taxi – lata samo i zabiera 4 pasażerów
Ta „taksówka” – jak nazywa ją producent – potrafi latać samodzielnie, a w jej kabinie zmieści się maksymalnie czterech pasażerów. Rozwija prędkość do 120 węzłów, czyli około 220 km/h, utrzymując się na wysokości 760 – 1220 metrów nad ziemią. Wykorzystuje system 12 wirników (z czego połowa może działać horyzontalnie lub wertykalnie) oraz akumulatory, których naładowanie do pełna zapewniać ma do 145 km zasięgu.
Wisk przekonuje też, że jest to wyjątkowo bezpieczna maszyna – ryzyko wypadku określa w skali „jeden na miliard”.
Autonomia kluczem do powietrznej mobilności
Producent uważa, że autonomiczne maszyny latające są kluczem do powietrznej mobilności i mogą pomóc w rozwiązaniu wielu „naziemnych” problemów, takich jak korki czy ograniczona infrastruktura. Technologia pionowego startu i lądowania znacząco przy tym redukuje ilość potrzebnego miejsca.
Droga do realizacji tego celu może być jednak długa i szalenie wyboista. Uzyskanie certyfikatu bywa żmudnym procesem nawet dla tak doświadczonych i „sprawdzonych” firm jak Boeing, a tu mowa o nowicjuszu i to jeszcze z projektem zupełnie nowego typu.
No dobra, a ile to będzie kosztować?
Kwestia zezwoleń to jedno, a pozostaje jeszcze pytanie o to, czy uda się tego rodzaju projekt rozwinąć w dochodowy biznes. Wiele będzie oczywiście zależało od cen. Według Wisk Aero pasażerowie zapłacą 3 dolary za każdą pokonaną milę. Dla porównania przejażdżka Uberem w Stanach kosztuje około 2 dolarów za milę. Przy takim cenniku latające taksówki faktycznie mogłyby więc odnieść sukces.
Źródło: Wisk Aero, Tech Crunch, New Atlas
Komentarze
4Nie podano przy jakim obciążeniu mamy taki zasięg i ile będzie to trwało ich naładowanie?
Bo czy te 145 km przy średnim obciążeniu wystarczy na dzień pracy?
Zdaje się, że lepszym rozwiązaniem byłyby wymienne akumulatory, tak aby ta powietrzna taksówka mogła pracować z jak najkrótszymi przerwami pomiędzy "uzupełnianiem paliwa". W końcu to narzędzie pracy i będzie musiało dawać zarobek.
wszyscy gapią się w to niebo, bo nie jest zapchane korkami. problem w tym, że w powietrzu w korku nie postoisz. obecna rzeczywistość komunikacyjna nie wygląda jak w filmie "piąty element". jak takich "taksówek" przybędzie, to zaraz zacznie się masa wypadków lotniczych, i się to wszystko skończy.
Kluczem do sukcesu jest obecnie niemal całkowita przebudowa infrastruktury, i nacisk na bardzo sprawną komunikację automatyczną, coś na kształt ruchu pakietów danych w sieci Internet. ale do tego ludzkość musi dorosnąć.