Wydawnictwa, a także Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego doszły do następującego wniosku - aparat cyfrowy może służyć do kopiowania książek. Chcą 1% zysku od sprzedaży aparatów.
Fundamentem tak absurdalnego pomysłu jest ustawa o prawie autorskim i prawach pokrewnych z 1994 roku. Zgodnie z jej treścią możliwe jest pobieranie opłat od dystrybutorów nośników mogących służyć do kopiowania utworów chronionych - jako forma rekompensaty autorom.
Stowarzyszenia KOPIPOL, REPROPOL i "Polska Książka" zasugerowały Ministrowi Kultury, by w wydawanych regularnie rozporządzeniach aktualizujących tę listę nośników, uwzględnić tym razem także aparaty cyfrowe. Zdaniem wydawców nie jest istotne przeznaczenie urządzenia tylko realny możliwości jego zastosowania. I właśnie dlatego liczą, że wkrótce przypadnie im ustawowe 1% od ich sprzedaży.
Podobny los spotkać ma także... zwykły papier formatu A3 i A4. Jako nośnik mogący służyć do kopiowania różnej maści utworów objętych prawem autorskim zostanie objęty nową stawką reprograficzną wynoszącą 1,5% ceny (dotychczas 0,001%).
Rozporządzenie wydaje się być dość niecodzienne. O ile lista nośników dotychczas prowadzona była raczej rozsądnie (niedawno dopisano do niej blu-ray i pamięci flash), tak obecność aparatów cyfrowych zastanawia. Czym bowiem różnią się aparaty cyfrowe od analogowych? I dlaczego na listę wpisano aparaty, skoro dane przenoszone są na kartach pamięci? Czy to oznacza, że Ministerstwo ugięło się przed wydawniczym lobby? Dalecy jesteśmy od konstruowania teorii spiskowych, jednak treść rozporządzenia, która pojawiła się w Biuletynie Informacji Publicznej pozbawiona była spornego i kluczowego załącznika numer 3, który można jednak znależć w Polskiej Izbie Informatyki i Telekomunikacji.
I wreszcie najważniejsze pytanie - czy skoro autorzy pobierają tego typu opłaty za wczasu, następne powielanie ich dzieł jest w takim razie legalne? Sprawa wydaje się nie tyle niejasna, co po prostu nielogiczna. Pozostaje mieć nadzieję, że w najbliższej przyszłości zainteresują się nią jacyś ambitni prawnicy z odrobiną wolnego czasu...
Źródło: Dziennik Internautów
Polecamy artykuły: | ||
Najlepsze bezpłatne gry do pobrania | Test GPGPU: NVIDIA Fermi vs ATI Evergreen | Chłodzenie przy 4.0 GHz - woda vs powietrze |
Komentarze
59W takim razie czekamy na opodatkowanie dysków twardych, cd, dvd, kaset magnetofonowych, kart pamięci coś pominąłem?
cytat
"Tłoczenie płyt kompaktowych jest to proces polegający na wyprodukowaniu płyty poprzez wtrysk roztopionego granulatu poliwęglanu do formy, a następnie odciśnięciu (wytłoczeniu) na niej wcześniej przygotowanej matrycy z materiałem do nagrania. Jest to najbardziej profesjonalne i trwałe rozwiązanie wśród dostępnych technologii powielania płyt."
dodam do tego również wszelkiego rodzaju materiały wybuchowe
skanery, czytniki linii papilarnych itp.
pewnie jeszcze się znajdzie parę innych przedmiotów do opodatkowania
:]
Swoją drogą, autorzy tychże książek pewnie nic z tego nie mają.
jak by nie bylo długopisem tez moge ksiazke przepisac-.-
bezsens
Lepiej opodatkować aparaty cyfrowe, ponieważ zysk z jednego procenta ceny aparatu jest zdecydowanie wyższy, niż gdyby opodatkować nośnik, na którym faktycznie przechowywane są dane. Prawda ? A to właśnie byłoby zgodne z prawem. Analogicznie : Na tej samej podstawie należałoby opodatkować nagrywarki, zamiast płyt, drukarki zamiast papieru...
Nie jest to pierwszy, i z pewnością nie ostatni, przykład pokazujący, iż prawo nie musi być ani logiczne, ani zrozumiałe. Dlaczego ? Coraz częściej spotykamy się z sytuacją, gdy prawo zdaje się służyć zarabianiu większej ilości pieniędzy i utrzymaniu przy władzy tych, którzy te prawa ustanawiają.
Najciekawszym przykładem jest prawo Unii Europejskiej, która np. zalicza zwykłego ślimaka do grupy ryb słodkowodnych. Dlaczego ? By hodowcy ślimaków mogli korzystać z tych samych dopłat, co hodowcy ryb słodkowodnych.
Swoja droga te podatki w podatkach to coraz wieksze zdzierstwo, zamiast "tylko" 22% wychodzi duzo duzo wiecej.
co do kwestii rozwiązania tej na prawdę śmiesznej propozycji wszystko zależy czy rozpatrywać ją będą ziomale pomysłodawcom to wiadomo jak to się skończy
Powinni opodatkować szczoteczki do zębów bo w odpowiednich rękach mogą posłużyć jako broń i zostać użyte do napadu na bank...
"Zgodnie z jej treścią możliwe jest pobieranie opłat od dystrybutorów nośników mogących służyć do kopiowania utworów chronionych"
Teraz napiszę całkowicie poważnie:
Takim sposobem można wyciągać podatek od... posiadania mózgu. Dlaczego?
Mam książkę. Książka jest chroniona prawem autorskim. Wszystko więc, co jest zapisane na kartkach tej książki jest chronione prawem autorskim. Otwieram książkę, czytam jedno zdanie. Zapamiętuję je. W tym momencie mój mózg jest urządzeniem, które pośredniczy w kopiowaniu treści chronionych prawem autorskim. W takim wypadku dystrybutor mojego mózgu (rodzice) powinien zapłacić podatek?
O.o
Wg mnie są to organizacje które z walką z piractwem nie mają nic wspólnego. Nie prowadzą kampanii edukacyjnych, nie promują użytkowania legalnych kopii, nie udzielają wsparcia twórcom. Wg mnie są to organizacje, które wykorzystując nieprecyzyjnie zapisy prawne, uczyniły sobie z tego procederu niezłe źródło utrzymania! Czy jest jakaś kontrola nad sprawozdawczością tychże instytucji?? Czy rozliczają się one z haraczy które uzyskały??
Na koniec prosty przykład. Masz punk ksero, kserujesz książki... Płacisz opłatę z tego tytułu, mającą zadość uczynić wydawcom. Odwiedza cię Kopipol, udając klienta. Jeżeli jesteś zaradny masz zarchiwizowane kopie najczęściej powielanych tytułów. I na prośbę "klienta" drukujesz książeczkę i KOPIPOL już cię ma... Nie ma tu nic do rzeczy, że JEDYNĄ OPŁATĄ JAKĄ POBIERASZ JEST OPŁATA ZA USŁUGĘ KSEROGRAFICZNĄ np. 100stron x,012zł = 12zł. Dla KOPIPOLU jest okazja aby cię uczynić piratem!
Podsumowując uważam że wynagrodzenie dla twórcy jest istotne! Ma on do niego święte prawo. Ale szabrownicy w postaci KOPIPOL-u i innych jemu podobnych, które mieniąc się obrońcami twórców nabijają kabzę tylko i wyłącznie sobie powinny zniknąć z powierzchni Ziemi!
Pytanie tylko dlaczego rządzący pozawalają na takie naginanie prawa i czy aby nie mają z tego tytułu korzyści majątkowych.
Rządzie wstydź się!
"Inną sprawą jest to, że twórcy dostaną najwięcej za sprzedaż aparatów z najwyższej półki (1% ceny). Czy naprawdę te urządzenia stanowią dla nich największe zagrożenie? Czy ludzie kupują drogie lustrzanki, aby skopiować jak najwięcej tekstu?"
Bardzo słuszna uwaga.
- środków transportu, którymi zmierzamy do punktu gdzie chcemy dokonać "aktu pirackiego"
- baterii/akumulatorków (w końcu aparaty tego potrzebują)
- obuwia (w końcu boso nie będziemy "piracić")
- produktów spożywczych i napojów (jeśli "piratowi" zachce się jeść i pić, to musi się jakoś utrzymać na nogach aby dalej "piracić")
Krótko mówiąc nasza Polska to bardzo "intrygujący" kraj...
Tak na zapas, żeby każdemu który chce ukraść nam to co pozostało dla nas, dla naszych rodzin
... "starczyło".
... W imieniu prawa