Tak, Xiaomi zbiera dane o użytkownikach smartfonów. W czym problem, skoro tylko niektóre i zgodnie z prawem?
Xiaomi zostało oskarżone o zbieranie bardzo szczegółowych danych na temat tego, w jaki sposób jego klienci wykorzystują smartfony. Tłumaczenia są dość obszerne, ale wydaje się, że nie wszystkich zadowolą.
Xiaomi tłumaczy się ze szpiegowania użytkowników smartfonów
Dwa dni temu pisaliśmy o odkryciach redakcji Forbes i ekspertów zajmujących się badaniem bezpieczeństwa. Sformułowano na tyle poważne zarzuty, że smartfony tego chińskiego producenta określono jako „backdoory z funkcjonalnością telefonu”. Xioami bardzo szybko odniosło się do tych rewelacji, zareagował także polski oddział producenta, który przesłał nam oficjalne oświadczenie w tej sprawie.
Xiaomi jest zaniepokojone tym co przeczytało w artykule opublikowanym przez Forbes. Firma uważa, że została źle zrozumiana w związku z tym, co przekazała odnośnie zasad związanych z polityką prywatności danych. Prywatność i bezpieczeństwo internetowe naszych użytkowników są najwyższym priorytetem w Xiaomi. Jesteśmy przekonani, że ściśle przestrzegamy i stosujemy się do lokalnych przepisów i regulacji. Jesteśmy w kontakcie z Forbes, by wyjaśnić tę niefortunną, błędną interpretację.
Xiaomi przyznaje się do zbierania niektórych danych. Zapewnia jednak, że wszystko jest zgodne z prawem
Centrala Xiaomi jest bardziej wylewna i faktycznie odnosi się do zarzutów, jakie wystosował Forbes. Zapewne domyślacie się, z jakim tonem mamy tu do czynienia. Xiaomi twierdzi, że artykuł będący tu w centrum zainteresowania jest fałszywym przedstawieniem faktów, a „prywatność i bezpieczeństwo użytkowników mają najwyższy priorytet”. Zapewnia też, że ściśle przestrzega przepisów i regulacji dotyczącymi ochrony prywatności użytkowników w krajach i regionach, w których działa.
Od ogółu do szczegółu, Xiaomi potwierdza zbieranie danych dotyczących aktywności użytkowników, ale tylko tych, na które udzielono zgody. Dodatkowo podkreśla, że zapewnia anonimowość i szyfrowanie całego tego procesu. Wszelkie dane, określane tu mianem danych statystycznych, są wedle zapewnień wykorzystywane do wewnętrznej analizy i nie ma tu mowy o żadnych danych osobowych. Nie zawahano się przy tym podkreślić, że tego typu praktyka jest powszechnym rozwiązaniem przyjętym przez firmy technologiczne na całym świecie i ma na celu poprawę ogólnego komfortu użytkowania smartfonów.
INCORRECT NEWS ALERT
— Mi India (@XiaomiIndia) May 2, 2020
Mi fans, a news report claiming, 'Mi Browser collects unnecessary user information' is floating on social media.
This is completely inaccurate.
Pls read, understand and be informed.
RT & spread the word
Details here: https://t.co/fpfqlkhz4P pic.twitter.com/mo9rztq24I
Mi Browser Pro i Mint Browser nadal na cenzurowanym, pojawiła się błyskawiczna aktualizacja
Powyższe tłumaczenia odnoszą się między innymi do przeglądarek Mi Browser Pro i Mint Browser. I jeśli są dla kogoś wystarczające, to wciąż pozostaje jedna wątpliwa kwestia. Chodzi o tryb incognito. Tutaj przepychanki ekspertów Forbes i zapewnienia Xiaomi zauważalnie się rozbiegają.
Ujawnione dowody pokazały, że w przypadku wspomnianych przeglądarek tryb incognito ma niewiele wspólnego ze swoimi założeniami. Mimo stosownych zapewnień, Mi Browser Pro i Mint Browser zostały błyskawicznie zaktualizowane. Wprowadzono nową opcję w ustawieniach, która pozwala na wyłączenie zbierania zagregowanych danych statystycznych w trybie incognito. Nie, opcja nie jest domyślnie aktywna.
Nowa opcja w ustawieniach przeglądarki Mint Browser (źródło: androidpolice)
MIUI 12 nastawione na, a jakże, prywatność
Artykuł opublikowany przez Forbes skupiał się jednak nie tylko na wymienionych przeglądarkach internetowych. Wspomniano tam również o nakładce MIUI, bo i ona wykazała się w testach sporą aktywnością. I tu, podtrzymując powyższe zapewnienia o zgodności z prawem i zapewnieniu anonimowości, Xiaomi przyznaje się do zbierania danych, np. informacji o systemie, preferencjach, wykorzystaniu funkcji interfejsu, wydajności, wykorzystaniu pamięci czy awariach.
Jednocześnie następuje płynne przejście do najnowszej wersji nakładki. Wraz MIUI 12 przyjęto podobno najbardziej rygorystyczne i przejrzyste w branży środki ochrony prywatności. Zwłaszcza wspomnienie o przejrzystości powinno cieszyć, pozwoli uniknąć podobnych sytuacji w przyszłości.
Xiaomi lepsze, Xiaomi bezpieczne
Tytuł publikacji jest tutaj delikatną ironią, ten nagłówek również. Każdy może zapoznać się z argumentami obydwu stron i ocenić samemu, po której z nich wypada się opowiedzieć. Nie da się ukryć, że obydwie strony mają swoje racje.
Trudno oczekiwać, że sprawa skończy się dla Xiaomi wielkimi problemami. Sporo (bo absolutnie nie wszystko) zostało przecież wyjaśnione, a wśród komentarzy pojawia się wiele głosów, iż identyczne praktyki stosują inni producenci. Co zresztą Xiaomi też sugeruje. Dodaje nawet, że dla dodatkowej przejrzystości zawsze z zadowoleniem przyjmuje oparte na faktach zapytania i dyskusje ze strony społeczności. Pozwalają one bowiem producentowi stale ulepszać swoje produkty i usługi.
Źródło: Xiaomi, blog.mi, androidpolice
Warto zobaczyć również:
- Jest afera. Każdy smartfon Xiaomi to podobno „backdoor z funkcjonalnością telefonu”
- Xiaomi Mi Note 10 Lite oficjalnie zaprezentowany. Może być łakomym kąskiem, o ile nie jesteś maniakiem foto
- Znamy polskie ceny Xiaomi Mi 10 i Xiaomi Mi 10 Pro! Drogo, ale przedsprzedaż z telewizorem!
Komentarze
21A my mamy wybór albo zaprzestać całkowicie korzystania z sieci, albo pogodzić się z tym - na pomoc państw i polityków nie mamy co liczyć, bo sami chętnie gromadzą dane o nas, by nas kontrolować.
Ktoś czytając ten tekst może odnieść wrażenie że jakieś tam gremium odpowiedzialne za bezpieczeństwo zasiadło, obradowało i na podstawie dowodów ustaliło że telefony Xiaomi są backdoorami. A tymczasem cofając się dwa dni wstecz czytamy: "Obracając całą sytuację w żart stwierdził on (jakiś Gabriel Cirlig) , iż smartfon Xiami to „backdoor z funkcjonalnością telefonu”. Niestety, jak twierdzi, nie tylko jego, ale każdy." Chcecie nadać swoim artykułom większej dramaturgii? No sama postać Cirliga jest kreowana jak by był jakimś guru w tym środowisku. A to koleś który studia skończył w Rumunii. Cała karierę w zasadzie w Rumunii dopiero od kwietnia 2019 siedzi w Londynie w jakiejś firemce. Więc musiał zabłysnąć i opowiedzieć światu o tym o czym wszyscy wiedzą. Tyle że on sprowadził to do tylko firmy xiaomi żeby narobić wokół siebie mnóstwo szumu. Generalnie zrobiona burza
w szklance wody.