Zmiana czasu na zimowy już wkrótce. Kiedy przestawiamy zegarki wstecz i po co to robimy?
Zmiana czasu obowiązuje w Polsce dwa razy w roku. Kiedy zmieniamy czas na zimowy w 2022 roku i dlaczego się nam to opłaca?
Według najlepszej wiedzy internetowych guślarzy zmiana czasu na zimowy oznacza dla nas krótsze dni i początek wielomiesięcznego mroku. Tymczasem jest odwrotnie. Zmieniamy czas na zimowy, żeby nasze poranki były bardziej słoneczne, a życie znośne. Jak to?
Przejdź do informacji kiedy zmienić czas na zimowy
Dlaczego zmieniamy czas z zimowego na letni i odwrotnie?
Położenie równoleżnikowe Polski powoduje, że w skali roku nasze dni ma różną długość. Zależy ona od pozycji Ziemi względem Słońca. Jeśli nasz glob wystawia ku niemu biegun północny, mamy lato, a nasz dzień trwa nawet 16 godzin w skali doby. Zimą, kiedy Ziemia nachyla się ku Słońcu biegunem południowym, w Polsce dzień potrafi ograniczyć się do 8 godzin.
Posługując się czasem słonecznym nie pozostaje nam nic innego, jak się dostosować. Problem w tym, że we współczesnym świecie naszym pewnikiem nie jest wędrówka Słońca po widnokręgu, tylko położenie wskazówek na cyferblatach zegarków. Miarą czasu, która towarzyszy nam na co dzień jest czas urzędowy, a nie słoneczny i to on ulega zmianie z letniego na zimowy i odwrotnie.
Czym różni się czas urzędowy od słonecznego?
Jest on dużym uproszczeniem względem czasu słonecznego. Nie tylko doba urzędowa jest o kilka minut krótsza, niż słoneczna. Przede wszystkim czas urzędowy w Polsce jest ustalany względem strefy czasowej dla południka 15°E. W ten sposób zegarki większości z nas są wiecznie spóźnione względem Słońca. Południk 15°E przebiega przez terytorium naszego kraju, ale rozciągłość południkowa Polski wynosi aż 10° (od 14°E do 24°E). To sporo, ponieważ jeden 1° to 4 minuty różnicy.
Najistotniejszą konsekwencją korzystania z czasu urzędowego jest fakt, że południe słoneczne jest zmienne względem wartości czasu urzędowego. Dlatego nie może być wyznacznikiem najwyższej aktywności dziennej człowieka. Przypada ona na 14:00 czasu urzędowego, ponieważ to wtedy statystycznie wszyscy pracujemy. W związku z tym nasza statystyczna pobudka przypada na godzinę 7:00, a 18:00 jest statystycznym momentem rozpoczęcia odpoczynku. Idealnie byłoby, gdyby przez te 11 godzin towarzyszyło nam naturalne światło.
Na naszej szerokości geograficznej nie jest to możliwe przez cały rok. Zmiana czasu z letniego na zimowy i odwrotnie powoduje jednak, że w skali roku mamy więcej poranków i wieczorów w towarzystwie światła słonecznego.
Co tracimy posługując się czasem zimowym przez cały rok?
Zmiany czasu urzędowego z letniego na zimowy i odwrotnie stosujemy od czasów II wojny światowej. Wcześniej na terenach obecnej Polski posługiwano się tylko czasem zimowym. Powrót do tradycji niektórych może pociągać, ale najbardziej będzie odpowiadał tylko miłośnikom wczesnych pobudek.
Dostępność światła naturalnego w Polsce w przypadku stosowania czasu zimowego przez cały rok. Źródło: Urząd Miar i Wag
Czas zimowy przez cały rok to wyjątkowo dużo jasnych poranków. Wschód słońca następowały przed 7:00 aż 280 razy, ale z zachodem przed godziną 18:00 musielibyśmy się liczyć aż 196 razy.
W porównaniu z systemem dwóch regularnych zmian czasu w roku, zauważyliśmy niekorzystną różnicę od 2 maja do 14 sierpnia. Najdłuższy dzień w roku byłby imprezą, której w pełni doświadczą tylko cierpiący na bezsenność. 21 czerwca wschód Słońca następowałby tuż po 3:00, a nie 4:00 rano i zakończyłby się zachodem Słońca już po 20 stej, a nie kilka minut po 21 szej.
Co tracimy posługując się czasem letnim przez cały rok?
Próba radykalnego zerwania z tradycją to jeszcze gorszy pomysł. Stosując czas letni przez cały rok tracimy jasne poranki i to w bardzo niekorzystnym momencie:
Dostępność światła naturalnego w Polsce w przypadku stosowania czasu letniego przez cały rok. Źródło: Urząd Miar i Wag
Odpuszczając sobie cofanie czasu jesienią, możemy liczyć na wschód Słońca przed 7:00 218 razy w roku. Zachód przed 18:00 spotka nas rzadziej, bo tylko 137 razy. Nie jest to jednak korzystna zmiana dla śpiochów. Na uczelnię, do pracy i szkoły nadal będzie trzeba zasuwać na ósmą i dziewiątą rano, a zimą i jesienią będziemy to robić w mroku.
Od 10 listopada do 15 lutego zachody będą następować przed godziną 18.00, a wschody zobaczymy między 7:40 a 8:35. Dla porównania, jeśli zmieniamy czas, najpóźniejszy wschód słońca obserwujemy 22. grudnia i następuje on około 7:35. Zachód słońca spotyka nas tego dnia najszybciej, bo już o 15:40. Jeśli obowiązywałby czas letni, to szanse na naturalne światło mielibyśmy w godzinach 8:35 - 16:40. To utrudni nam życie, ponieważ popołudniowy szczyt komunikacyjny nadal będzie następował po zmroku i zafundujemy sobie tylko noc podczas porannych korków.
Co zyskujemy zmieniając czas z letniego na zimowy i odwrotnie?
Zmiany czasu z letniego na zimowy powodują, że nasze poranki i wieczory wyglądają w następujący sposób:
Dostępność światła naturalnego w Polsce w przypadku stosowania zmian czasu z letniego na zimowy i odwrotnie. Źródło: Urząd Miar i Wag
W skali roku mamy 267 jasnych poranków na 365 możliwych. Wieczory nie wypadają tak korzystnie, ale nadal jest na plus. 195 razy w roku Słońce zachodzi po godzinie 18:00. Nie zgarniamy wszystkich korzyści, bo wieczory następują szybciej, niż w przypadku czasu letniego, a ciemnych poranków mamy więcej, niż w przypadku jednolitego czasu zimowego. Mimo to statystyka jest nieubłagana:
Na 730 możliwych poranków i wieczorów w roku możemy mieć:
- 449 jasnych, jeśli stosujemy jednolity czas zimowy
- 446 jasnych, jeśli stosujemy jednolity czas letni
- 462 jasne, jeśli uwzględniamy zmiany czasu z letniego na zimowy i odwrotnie
Oprócz sukcesu statystycznego zmiany czasu eliminują zbędne nam skrajności. Wieczory szybciej nas atakują zimą, a poranki następują później latem. Zmiana czasu daje nam szansę na jasne poranki przez cały listopad, kiedy aura powoduje, że bardzo ich potrzebujemy. Dłuższe dni latem to nie wchód słońca w środku nocy, tylko dłuższe wieczory.
Kto ponosi koszty zmiany czasu?
Zmiana czasu na zimowy i letni przysparza odrobinę zamieszania, ale poziom automatyzacji naszego życia powoduje, że nie jest kosztowna. Rzeczywiście, najsilniej odczuwa ją transport, który uruchamia sieć zależności zdolnych zmienić życie eremity. O kosztach trudno jednak mówić, ponieważ zmiany czasu są regularnym elementem rzeczywistości. Jesteśmy w stanie planować swoje działania z ich uwzględnieniem i ograniczać ewentualne koszty.
Słynne pociągi, które stoją w szczerym polu czekając aż czas wróci do 24 godzinnej normy, to efekt złego planowania siatki połączeń. Jest to kosztowny błąd, ale nie wynika ze zmiany czasu. Ona nie jest zaskakująca, bo stosujemy ją od niemal 100 lat. Dla statków i samolotów obsługujących transport międzynarodowy zmiany czasu nie mają większego znaczenia. Dużo większym wyzwaniem jest dla nich różnica stref czasowych, z którą radzą sobie, używając czasu pokładowego.
Nawet rolnictwo w marginalnym stopniu odczuwa zmiany czasu, ponieważ są one przewidziane na moment, kiedy w tej branży jest mniej pracy uzależnionej od warunków atmosferycznych. Ewentualny dyskomfort, jaki odczuwać mogą zwierzęta hodowlane to współcześnie dobry żart. Przeciętna krowa mleczna w Europie nie widuje pastwiska i Słońca przez większą część swojego życia.
Czy opłaca nam się rezygnować ze zmiany czasu?
Nasze życie zmienia się w sposób, który coraz bardziej odrywa nas od postrzegania doby zgodnie z czasem słonecznym. Dlatego korzyści, jakich dostarcza nam zmiana czasu często nie dostrzegamy. Tymczasem każdy, komu zdarzyło się przeżyć jetlag dobrze wie, że nie jest to doświadczenie komfortowe i nasze organizmy dążą do tego, żeby móc funkcjonować w towarzystwie światła naturalnego.
Zmiany czasu z letniego na zimowy i odwrotnie to łagodny sposób na zapewnienie nam dostępu do niego. Są lekarstwem na niedogodności cywilizacyjne wynikające z regulacji naszego życia przez czas urzędowy. Rezygnacja z nich nie jest dobrym pomysłem.
Dlaczego zapłacimy za rezygnację ze zmian czasu?
Przede wszystkim dlatego, że nie będzie to oszczędność, tylko koszty. W Polsce jednolity czas zimowy lub letni to zawsze mniej godzin z dostępem do światła naturalnego w czasie przeznaczonym na aktywność. Funkcjonowanie bez naturalnego źródła światła jest możliwe, ale może być kosztowne i nigdy nie jest tańsze.
Negatywne efekty zdrowotne, jakie możemy odczuwać ze względu na zmiany czasu to bzdura. Rozdrażnienie lub dezorientacja, jakich niektórzy z nas doświadczają w kilka dni po zmianach czasu to nic w porównaniu ze skutkami niedoświetlenia, na jakie się narazimy, stosując zimą czas letni. Nasze samopoczucie naprawdę radykalnie się obniży, jeśli spotkają nas problemy ze snem, o które byłoby łatwiej, jeśli zastosujemy czas letni przez cały rok.
Kiedy zmieniamy czas na zimowy w 2022 roku?
W niedzielę, 30 października 2022 roku, o godzinie 3:00 nasz czas urzędowy cofa się o godzinę i startuje ponownie od godziny 2:00. Zegary, które korzystają z połączenia z Internetem, przestawią się automatycznie. Pozostałe czasomierze musimy zaprogramować indywidualnie. Ten drobny kłopot zrekompensuje nam dostrzegalnie więcej światła słonecznego aż do połowy lutego.
Źródła: Urząd Miar i Wag, informacje własne
Komentarze
23Redaktorka może wyjaśni jak to będzie latem przy czasie zimowym widno o 3 nad ranem :-) już lepszy czas letni cały rok... zimą rano będzie ciemniej ale o 16ej będzie jeszcze widno a nie ciemno.
Sorry autorko, ale wolę mieć dłuższy dzień.
Po zmianie czasu z ciemnego poranka i jasnego wieczoru, robi się jasny poranek i ciemny wieczór.
Cudów nie ma dzień się od zmiany czasu nie zrobi dłuższy a noc krótsza.
I w imię tego że będzie jasny poranek, trzeba zmieniać rozkłady jazdy pociągów, zatrzymywać je na stacjach itp.
No i wytłumaczyć psu który ma zegar w brzuchu a nie na łapie że od dzisiaj jadło jest o godzinę później niż tydzień wcześniej.
@Kasiu, nie napisałaś naprawdę nic, co tracimy zostając w tak chorym zmianowaniu czasu jak to ma miejsce teraz. mnie to zmianowanie tylko irytuje.
zmiany czasu nie zostały wprowadzone aby nam ludziom żyło się lepiej, ale żeby pracodawca musiał mniej świecić w 8-godzinnym systemie pracy. wtedy to były albo jakieś świeczuszki któe zmniejszały wydajność pracy, albo żarówki które żarły mnóstwo bardzo drogiego prądu.
a to że z lata na zimę "śpimy dłużej", to jest tylko jedna noc, a reszta połowy roku jak zwykle.
tak nawiasem, kogo widzisz częściej? ludzi którzy wczesnym świtem robią spacery przed pójściem do pracy, czy wręcz przeciwnie, tych co wracają z pracy i chcą skorzystać z reszty dnia na spacer?
btw. jak ktoś siedzi tylko przy kompie i nic więcej nie robi, to jest mu wszystko jedno czy przez okno świeci słońce, czy nie świeci, czy w ogóle nie ma okna w pokoju lub cały czas jest zasłonięte, aby nie świeciło na ekran bo źle widać.