W tym roku Activision jakby mniej na Gamescom. Pokazy Call of Duty: Modern Warfare ograniczono do poprzedzającego targi wydarzenia NVIDII. Stąd pierwsze skrzypce grał ray tracing. I w nowej strzelance światło i cienie wyglądają lepiej, ale mogą nie przekonać każdego.
Wersja demonstracyjna Call of Duty: Modern Warfare, jaką Activision przywiozło na Gamescom 2019 by pokazać mediom nie była do końca nowa. Już jakiś czas temu widzieliśmy zarówno tryb 2 na 2, jak i mapę, na której dane nam było w niego grać. Oryginalnym elementem tej prezentacji był jednak fakt, że akcja rozgrywała się w nocy, co pozwalało wyeksponować generowane przez ray tracing cienie i sztuczki ze światłem. A trzeba przyznać - były one całkiem imponujące.
RTX nie jest dla każdego
Technologia Nvidii efektywnie usuwa z planszy „twarde”, ostro zarysowane cienie, które rysują się na ziemi w postaci wielokątów i zastępuje je dużo subtelniejszymi efektami – tak delikatnymi, że momentami mamy wrażenie, że rzeczy zwyczajnie cienia nie rzucają.
Zarówno podczas rozgrywki, jak i na prezentacji, która ją poprzedzała, przejścia między włączonym a wyłączonym RTXem były bardzo zauważalne. Jednocześnie trudno było pozbyć się wrażenia, że część graczy będzie wolała nie korzystać z ray tracingu tylko dlatego, by pewne efekty świetlne wyglądały… cóż, po staremu.
Trudno mieć im to za złe, bo Modern Warfare wygląda fenomenalnie w obu wariantach, a technologia Nvidii sprawia tylko, że wygląda bardziej realistycznie. Nie każdy może chcieć za tym gonić.
Parami w Modern Warfare
Tryb, w jaki dane mi było zagrać podczas Gamescomowej prezentacji, to starcia par. Krótkie, 40-sekundowe potyczki, w których gra co dwie tury losuje nowy zestaw uzbrojenia (a może wylosować tylko „goły” pistolet albo dać nam dwie strzelby!) mocno premiują dobrą komunikację między graczami i współpracę.
Czy rozgrywka jest satysfakcjonująca? Diabelnie! Szybkie, krótkie rundy sprawiają, że adrenalina na dobrą sprawę nigdy nie spada, a jeżeli raz nam nie pójdzie danym zestawem broni, zawsze mamy drugą szansę. Jeśli natomiast broń nie przypadnie nam do gustu… cóż, poczekanie maksymalnie półtorej minuty na lepszy zestaw nie jest takie złe.
Tempo bardziej kojarzy się z innymi odsłonami Modern Warfare, niż Call of Duty: Black Ops IIII, co sprawia, że wymiany ognia nie sprowadzają się do nerwowego „kto się zobaczy pierwszy”, a różnorodność arsenału powoduje, że w trybie dwójek będzie można spędzić naprawdę dużo czasu.
Gdzie te wielkie mapy w Call of Duty: Modern Warfare?
Tym, czego Activision wciąż nie pokazało, są mapy, które wedle zapowiedzi mogą pomieścić ponoć ponad 100 graczy. Nie dostaliśmy żadnej, nawet skromnej zajawki tego trybu, co smuci, bo to w sumie chyba najciekawszy element najnowszego Call of Duty. Chociaż w tym wypadku „najciekawszy” oznacza raczej „jeden z wielu ciekawych”.
Komentarze
6