Klawiatura nie posiada żadnego oprogramowania sterującego. Nie prezentuje też rewolucyjnych przełączników – ot, zwykła „membranówka”. Dlatego wydaje się być zwykłym produktem z innym od przeciętnego wyglądem z napisem „dla graczy”. Jak więc wypadła w czasie okresu testowego?
MB7C niczym mnie nie zaskoczyła. Trzeba to jednak traktować raczej jako zaletę, niż wadę, bo miałem pewne obawy o komfort użytkowania. Na szczęście nie mogę powiedzieć o niej nic złego, bo sterowanie za jej pomocą odbywało się sprawnie i bez większych koligacji. Oczywiście nie mamy tu do czynienia z highendowym produktem z mechanicznymi przełącznikami, ani nawet bardzo dobrym „membranowcem” – dlatego też moje odczucia są całkowicie neutralne.
Klawisze charakteryzują się dość typowym dla tego rodzaju klawiatur, dość dużym skokiem. Osobiście za nim nie przepadam, jednak jest to tylko moje subiektywne odczucie. Co do komfortu obsługi nie mam nic do zarzucenia poza ruszającymi się nieco na boki spacją i kilkoma innymi klawiszami.
Podstawka pod nadgarstki nie jest zbyt duża, jednak dobrze spełnia swoją rolę. W wystarczającym stopniu poprawia wygodę użytkowania.
W czasie codziennej pracy pozytywnie zaskakuje przyjemność obcowania z edycją dokumentów. Mimo dużego skoku klawiszy, klawiatura bardzo dobrze sprawdza się w czasie pisania tekstów. Dość szybko przyzwyczaiłem się do nowego produktu i korzystanie z niej do tworzenia dokumentów było naprawdę bardzo przyjemne.