Aplikacja D-Link Wi-Fi
Konfiguracja, jaką zaleca wykonać producent opiera się o aplikację mobilną – D-Link Wi-Fi. Proces ten opisywaliśmy już przy wcześniejszych testach, więc napiszemy tylko, że jest bardzo prosty oraz intuicyjny – wystarczy po pobraniu aplikacji zeskanować kod QR i dalej postępować zgodnie z poleceniami kreatora. Tym razem dodatkowo jesteśmy jeszcze pytani, czy zautomatyzować również proces aktualizacji w przyszłości.
Po ukończeniu konfiguracji pierwszego z routerów zostaniemy zapytani, czy dodać kolejny z punktów Covr – tu proces przebiega już całkowicie automatycznie – zostaniemy tylko poinstruowani, aby routery ustawić logo producenta do siebie.
W samej aplikacji zmian nie odnotowaliśmy – wszystko wygląda praktycznie tak samo, jak to opisaliśmy w czasie testu D-Link EXO DIR-2660 + DAP-1620. Główny ekran pozwala podejrzeć na szybko ilość podpiętych urządzeń oraz aktywnych punktów sieci. Po jego przesunięciu ukazuje nam się kod QR, którym możemy się posłużyć, aby udostępnić dane do połączenia się z naszą siecią innym.
Mapa oraz lista klientów wygląda równie znajomo. Tak naprawdę dopiero przechodząc do ustawień zaawansowanych (ikona zębatki) napotkamy pierwsze różnice. Ze względu na brak wsparcia przez system Covr dla D-Link Defend, który to jak wiemy integruje w sobie funkcje kontroli rodzicielskiej, zmieniono ikonkę odpowiedzialną za harmonogramy na „Ochronę rodzicielską”.
Zanim jednak przejdziemy do omówienia tego aspektu, musimy jeszcze nadmienić, że w przypadku sterowania siecią bezprzewodową D-Link zdecydował się na bardzo odważne w naszym mniemaniu posunięcie – zrezygnowano z niezależnego sterowania obydwoma zakresami (2,4 oraz 5 GHz), a do tego ograniczono konfigurację Wi-Fi do jedynie zmiany nazwy i hasła sieci (oraz opcjonalnie ustawienia harmonogramu jego pracy).
Podobnie wygląda zresztą konfiguracja sieci dla gości – połączona obsługa obu zakresów pod jednym SSID. Tu możemy jednak jeszcze ograniczyć dostęp do sieci lokalnej klientom (gościom).
Przejdźmy jednak do wspomnianej wcześniej kontroli rodzicielskiej. Aplikacja pozwala utworzyć kilka profili – w domyśle każdy odpowiada danemu domownikowi wymagającemu kontroli. Ustalamy nazwę profilu i przechodzimy do konfiguracji Harmonogramu.
Tutaj oznaczamy odpowiednie kwadraty, aby określić, w jakich godzinach dostęp do sieci ma być możliwy. Najmniejszy możliwy okres to 30 minut. Następnie przechodzimy do ostatniego etapu, gdzie wybieramy, które urządzenia należą do danego użytkownika.
Konfiguracja przez przeglądarkę
Mimo całkiem rozbudowanej i dobrze działającej aplikacji, D-Link (słusznie) nie zrezygnował z konfiguracji przez przeglądarkę. Tutaj oczywiście opcji konfiguracji jest jeszcze więcej, ale skupimy się na tym, co istotne dla testowanego zestawu Mesh. Warto zaznaczyć, że w przeciwieństwie do świetnie przetłumaczonej aplikacji mobilnej, w przeglądarce musimy operować w języku angielskim.
Ku naszemu zaskoczeniu, nie odnaleźliśmy jednak dosyć istotnej funkcji, jaka wydawałaby się być raczej naturalną w przypadku testowanych routerów (wyposażonych w jedno złącze Ethernet i pozbawionych chociażby USB) – mowa oczywiście o trybie pracy jako punkt dostępowy. Co to oznacza w praktyce? Zaskakująco dużo.
D-Link Covr nie może pracować jako punkt dostępowy w standardowej sieci LAN
Stawiamy się w sytuacji, w której naszym routerem muszą być właśnie jednostki Covr. D-Link informuje jednak, że są to pierwsze na świecie routery, które otrzymały certyfikat Wi-Fi EasyMesh, co w przyszłości może przełożyć się na używanie ich np. jako dodatkowych punktów Mesh dla innego, bardziej rozbudowanego routera. Natomiast jeżeli już posiadamy w domu całkiem porządny sprzęt i chcemy tylko nieco poprawić kwestię działania Wi-Fi w odleglejszych zakątkach, to Covr zmusi nas do odizolowania swojej sieci kolejną zaporą NAT od reszty naszej sieci domowej.
Wróćmy jednak do konfiguracji testowanych routerów – tutaj również (podobnie jak w aplikacji mobilnej) względem testowanego na początku roku DIR-2660 uszczuplono możliwości zarządzania siecią bezprzewodową. Funkcja „Smart Connect” jest niejako domyślnie włączona. Nie znajdziemy też opcji wymuszenia konkretnego standardu pracy Wi-Fi. O ile w aplikacji mobilnej można by na to przymknąć oko, gdyż tam ważniejsza jest ergonomia i łatwość obsługi, tak interfejs przeglądarkowy naszym zdaniem nie powinien zostać aż tak okrojony. Tutaj jeszcze należy wspomnieć o możliwości wybrania szyfrowania WPA3 – czyli standardu, który dopiero od niedawana gości w urządzeniach domowych, ale znacznie podnosi bezpieczeństwo sieci. Przyznamy, że zaskoczyła nas obecność tego rozwiązania w tej cenie urządzenia.
Ustawienia połączenia z Internetem, sieci lokalnej, zapory ogniowej oraz przekierowania portów pozostały bez zmian względem tego, co możemy spotkać w modelach z wyższej półki tego producenta. Oznacza to, że tych opcji jest akurat całkiem sporo, czego nie można powiedzieć o niektórych rozwiązaniach konkurencji. Zabrało nam jedynie funkcji QoS. Mamy za to możliwość dodatkowego wzbogacenia kontroli rodzicielskiej o wykaz blokowanych stron (globalnie).
Co ciekawe „Ochrona rodzicielska”, którą znajdziemy w aplikacji mobilnej, nie ma swojego bezpośredniego odzwierciedlenia w interfejsie przeglądarkowym. Funkcję ochrony rodzicielskiej możemy indywidualnie dla każdego podpiętego urządzenia włączyć lub wyłączyć z poziomu listy klientów.
Natomiast same profile podpięto po prostu pod ustawienia harmonogramów.
To w zasadzie wszystko, co chcieliśmy o możliwości konfiguracji zestawu Covr napisać. Zapraszamy teraz na kolejną stronę, gdzie zaprezentujemy wyniki przeprowadzonych przez nas testów.