Quakecon od lat kojarzy się z Dallas. To tam cyklicznie odbywa się ta impreza. W tym roku jednak postanowiono to zmienić i po raz pierwszy w historii do amerykańskiej edycji tego wydarzenia doszła także europejska. Za sprawą zaproszenia firmy Bethesda znalazła się na niej także i nasza redakcji. Miejsce akcji – Londyn. Czas – 26-27 lipca 2019.
Plan prezentacji i paneli dyskusyjnych obejmował zarówno transmisje z Dallas jak i lokalne wydarzenia. Bethesda zadbała też o odpowiedni klimat wybierając świetną miejscówkę. Londyński klub Printworks, powstały na ternach starej drukarni, z jego post-industrialnymi wnętrzami wprost idealnie pasował do Dooma.
Pierwszego dnia europejskiego Quakeconu wszyscy zaproszeni mogli uczestniczyć w streamie prosto z Dallas, podczas którego Pete Hines, vice prezes Bethesda Softworks, gorąco przywitał ekipę londyńskiej imprezy. Pewnie już o tym wiecie, ale przy okazji ogłoszono premierę klasycznych wersji Doom i Doom II na konsolach dużych i małych oraz, co najciekawsze, na smartfonach.
Choć sam obszar wystawienniczy nie był zbyt wielki, organizatorom udało się wydzielić część przestrzeni na miejsce spotkań ze znajomymi, dyskusji o grach i odpoczynku. Tu też najczęściej zobaczyć można było przygotowujących się cosplayerów.
Skoro to Quakecon to i sklepiku Bethesdy zabraknąć nie mogło. Ubrania, podkładki pod myszki, kubki, figurki i cała masa innych rzeczy czekała na chętnych, którzy skłonni byli nieco głębiej sięgnąć do portfela.
W gablotce wystawiono co ciekawsze eksponaty, choć bez podania ich ceny. Spojrzenie na podświetlane plansze potrafiło nieźle zmrozić. Falloutowy karabin za 125 funtów? Jak się bawić to na całego.:)
Możecie się śmiać, ale nawet mnie, growego-dinozaura dopadła zakupowa gorączka. Mogłoby się wydawać, że taki „statyczny pan” po 40-stce jak ja, wykaże się rozsądkiem. Oj, z tym bywa różnie. Gdyby nie skromnie wyposażony portfel i ograniczona wielkość bagażu zapewne wracałbym z Quakecon 2019 z…domową wycieraczką z Dooma, czarną, z czerwonym pentagramem. Oczami wyobraźni widziałem już zaskoczenie odwiedzających mnie ludzi. Gorzej gdybym kiedyś przed drzwiami zobaczył kiedyś księdza oprawiającego egzorcyzmy.:)
Na europejskim Quakeconie można było zagrać właściwie we wszystkie gry Bethesdy, w tym także te mobilne. Ba, było też całkiem sporo stanowisk z Nintendo Switch. Może i ta konsola nie jest zbyt popularna w naszym kraju, ale zagranicą robi absolutną furorę.
Wspominałem wcześniej, że Quakecon to także spore wydarzenie dla cosplayerów. Co prawda na zdjęciu widzicie dziewczynę, którą ubrał prawdopodobnie sam organizator, ale i pośród odwiedzających znaleźć można było świetne przebrania.
W pierwszy dzień europejskiego Quakeconu miała miejsce premiera nowych odsłon serii Wolfenstein – kooperacyjnego Younglood i dedykowanego goglom VR – Cyberpilot. W obie gry można było zagrać na imprezie, z czego oczywiście nie omieszkałem skorzystać. Wrażenia? Dość mieszane.
Bezapelacyjnie najjaśniejszą gwiazdą tegorocznego Quakeconu był Doom. Jakby nie patrzeć, wciąż obchodzimy 25-lecie tej niesamowitej marki. Stąd postać kultowego bohatera i cała masa dodatkowych, związanych z Doomem atrakcji.
Pierwszą z nich było stanowisko wręcz historyczne – przegląd przez wszystkie wydane platformy sprzętowe, z dedykowanymi im wersjami Dooma.
Znaleźć tu można było prawdziwe relikty przeszłości. Zainteresowanie było raczej średnie, ale trudno się dziwić, skoro oczy wszystkich skupiały się na dwóch stanowiskach, na których można było wypróbować Doom Eternal.
Jeśli pytacie czy i mnie udało się zagrać w Doom Eternal to odpowiedź może być tylko jedna – takiej okazji się nie odpuszcza. Przyznam jednak szczerze, że tego co w tym demie zobaczyłem i doświadczyłem zupełnie się nie spodziewałem. I nie chodzi mi tu wcale o większą dawkę brutalności czy już nie wiadra, a całe wagony posoki.
Doom Eternal to prawdziwa jazda bez trzymanki. Demony wyłażą praktycznie z każdego zakątka i jest ich tyle, że nie ma czasu na przymierzanie się do każdego strzału. Trzeba lawirować, rozdawać wokoło ciosy, błyskawicznie zmieniać bronie i posyłać każdemu przeciwnikowi po kilka serii. Można też co poniektórych potraktować piłą mechaniczną czy wbudowanym miotaczem płomieni, ale każde zatrzymanie może nas kosztować trochę zdrowia. Wszystko tu jest piekielnie szybkie, a twórcy jeszcze podkręcają tempo, na przykład każąc nam skakać po wiszących w powietrzu wysepkach, które rażą prądem. Oj, czuje w kościach, że fani pierwszych części Quake’a (ach, to tempo rozgrywki) będą tą odsłoną serii absolutnie zachwyceni.
Z ciekawostek – Bethesda wspólnie z producentem napojów „z prądem” przygotowała specjalny, okolicznościowy trunek. Towarzyszyła mu pięknie wykrojony w lodzie model Cacodemona.
Swoją drogą ciekawe jakie wzięcie wśród graczy miałaby Doom Bone Vodka, gdyby trafiła do normalnej sprzedaży. Jak sądzicie?
Pierwsze, europejskie wydanie Quakecon już za nami. W porównaniu do amerykańskiego oryginału wyraźnie zabrakło tu rozmachu. Doom Eternal, choć zapowiada się świetnie, to nieco za mało by rozkręcić imprezę. No chyba, że od początku miało to być święto nowego Dooma. Wówczas jednak trzeba było inaczej to nazwać. Może „Do piekła i z powrotem”?:)
Komentarze
4