Kiedy się leci w kosmos, trzeba mieć porządną mysz i podkładkę. Zestaw HyperX Pulsefire FPS i HyperX Fury S to idealny ekwipunek na gwiezdną odyseję Everspace.
wygodny profil; niewielki ciężar; możliwość zmiany DPI „w locie”, sensor optyczny o maksymalnej rozdzielczości 3200 DPI; przełączniki Omron
Minusystosunkowo mała liczba przycisków; niewielkie możliwości personalizacyjne
HyperX Pulsefire FPS i HyperX Fury S ruszają śladem Łajki
Czy istnieje większy poligon dla czegokolwiek, niż wszechświat? I mówiąc „czegokolwiek”, w tym akurat przypadku nie mamy na myśli żadnej broni jądrowej, ani konsoli potężnej, jak milion egzemplarzy PlayStation 4 czy Xbox One. Chodzi o coś znacznie skromniejszego, a jednocześnie tak niezbędnego każdemu graczowi – o mysz i podkładkę.
A i wszechświat, który wybraliśmy, po prawdzie nie jest realny, tylko wirtualny. Bo oto premiera kosmicznej strzelaniny Everspace zastała nas z myszą HyperX Pulsefire FPS i podkładką HyperX Fury S na biurku. A ponieważ zbiegi okoliczności są po to, żeby je wykorzystywać, postanowiliśmy sprawdzić, jak gryzoń projektowany z myślą o gatunku FPS wykaże się w tej gwiezdnej zręcznościówce, która koniec końców też polega na umiejętnym celowaniu i zasypywaniu wrogów ołowiem.
Specyfikacja techniczna HyperX Pulsefire FPS:
- Sensor: optyczny
- Rodzaj przełączników: Omron
- Maksymalna rozdzielczość: 3200 DPI
- Typ komunikacji: przewodowy
- Liczba przycisków: 6
- Wymiary: 128 x 71 x 42 mm
- Waga: 95 g
- Długość przewodu: 180 cm (w oplocie)
Specyfikacja techniczna HyperX Fury S XL:
- Rodzaj materiału: tkanina
- Wymiary: 90 cm x 42 cm
Astronauci nie lubią komplikacji...
Inżynierowie, którzy projektują promy kosmiczne zwykle nie bawią się w szczególnie finezyjny „dizajn”. Sprzęt wysyłany setki tysięcy kilometrów od Ziemi ma być przede wszystkim funkcjonalny. Nikogo nie interesuje kształt opakowania na jogurt, grunt, żeby pokarm z niego nie wylatywał i nie dryfował po całym pozbawionym grawitacji statku.
Podobnie jest z myszą HyperX Pulsefire FPS. Prosty kształt łączy się tutaj z masywnością i lekkością… Zaraz! Jak to „masywnością i lekkością”? To się nie wyklucza? Ano nie. Ten gryzoń potrafi zestawić ze sobą obie te cechy bez większego zgrzytu, bo wspomniana masywność jest tak naprawdę jedynie kwestią wyglądu.
Kiedy po raz pierwszy wziąłem ten sprzęt do ręki, zaskoczył mnie jego niewielki ciężar. Poza tym mysz naprawdę przyjemnie leżała w dłoni. Wyłożone wzorzystą gumą boki urządzenia zapewniały stabilny chwyt, a jej stosunkowo wysoki profil dobrze pasuje do tak zwanego „palm gripu”, czyli takiego operowania gryzoniem, podczas którego przylega do niego cała powierzchnia dłoni.
Jeśli chodzi o wygląd HyperX Pulsefire FPS, niezależnie od gustów, trudno mieć do niego zastrzeżenia. Inna rzecz, że nie olśniewa swoją klasyczną czernią, ale za to prezentuje się bardzo stylowo w stonowany sposób.
Zwłaszcza, że jednolitej barwy obudowę ozdobiono również dosyć delikatnym czerwonym podświetleniem rolki i niewielkiego logotypu HyperX. Czerwono-czarną kompozycję dopełnia kabel w oplocie, który też przygotowano w dwukolorowym wzorze.
W zasadzie jedyną wadą HyperX Pulsefire FPS jest mała liczba przycisków. Znajdziemy ich raptem sześć, z czego jeden – umieszczony tuż pod rolką – służy do zmiany DPI „w locie”. Wbudowana w niego dioda sygnalizuje kolorami, jaką rozdzielczość wybraliśmy, spośród czterech możliwości.
Warto wspomnieć również o tych cechach gatunkowych HyperX Pulsefire FPS, których nie widać na pierwszy rzut oka, a które zdecydowanie wpływają na komfort rozgrywki. Pierwsza z nich to sensor optyczny, który osiąga maksymalną rozdzielczość 3200 DPI, a więc powinien usatysfakcjonować nawet najbardziej zagorzałych zwolenników „szybkich ruchów” na ekranie.
Warto też wspomnieć o przełącznikach Omron, które sprawiają, że kliknięcia HyperX Pulsefire FPS są wyraźnie wyczuwalne i pozwalają poczuć spust wirtualnej spluwy pod palcami. Również ich czas reakcji jest w zupełności zadowalający.
Jednak nawet taki sprzęt nie osiągnie wymaganej od niego precyzji, jeśli nie dobierzemy do niego odpowiedniej podkładki. Na szczęście w tym przypadku pod HyperX Pulsefire FPS znalazła się HyperX Fury S, która prezentuje naprawdę wysoką klasę.
HyperX Pulsefire FPS przeszła testy na niepożądany efekt jitter (drgania przy wysokich rozdzielczościach sensora) i zjawisko predykcji (sztuczne wygładzanie ruchów)
...ale uwielbiają ogromną przestrzeń
„Ależ to jest ogromne!” Taki dwuznacznie brzmiący komentarz sam ciśnie się na usta, kiedy rozłożymy już HyperX Fury S (w wersji XL) na biurku. To naprawdę olbrzymich rozmiarów podkładka i trudno sobie wyobrazić gracza, dla którego ta pokaźna przestrzeń będzie zbyt małą.
Prostokątny kształt, 90 centymetrów długości, 42 szerokości… A do tego powierzchnia wykonana z tkaniny, która zapewnia niemal idealną kontrolę nad myszą. Logo HyperX widniejące w prawym dolnym rogu podkładki zostało na niej nadrukowane, a nie wytłoczone, co sprawia, że nie zmniejsza ono powierzchni użytkowej HyperX Fury S nawet o centymetr.
Wszystko to sprawia, że kiedy już zacznie się używać tej podkładki, trudno obyć się bez niej. Goły blat odpada w przedbiegach, a i konkurentkom trudno wytrzymać rywalizację z tym gigantem, bo rzadko która z nich może się popisać równie okazałym rozmiarem. Dodając do siebie HyperX Pulsefire FPS i HyperX Fury S otrzymujemy naprawdę kosmiczny wynik. A skoro tak, to czas przetestować ten ekwipunek w wymagającym środowisku Everspace.
Everspace nie prosi, a wymaga
W kosmos wysyłano już psy i małpy, ale chyba nikt jeszcze nie próbował odprawić w pozaziemską podróż elektronicznej myszy. Czas to zmienić!
Trzeba jednak dodać, że wszechświat Everspace to nie spokojna przestrzeń do podziwiania widoczków (choć i te zapierają dech w piersiach), ale pole bitwy najeżone wszelkiego rodzaju niebezpieczeństwami. Przemierzamy je w ciele i statku pilota, który niewiele pamięta ze swojego życia, poza sceną sprzeciwu wobec bliżej nieokreślonych drabów. To z kolei zaowocowało jego odyseją w małym myśliwcu przez gwiezdne układy.
Już od wejścia Everspace stanowi nie lada wyzwanie zarówno dla gracza, jak i jego gamingowego sprzętu. Niby to zwykła zręcznościówka, która każe siadać na ogonie pojazdom przeciwników i pruć do nich z arsenału, w którego skład wchodzą między innymi karabiny, rakiety czy też pociski szczególnie skuteczne w przebijaniu energetycznych tarcz. Ale to tylko pozór…
W rzeczywistości to kosmiczna przeprawa, w której najmniejszy błąd może zaowocować naszym zgonem. A obok zręcznościowego prucia z dział do przeciwników, pojawia się też eksploracja przestrzeni kosmicznej. Trzeba nieprzerwanie wypatrywać krążących w próżni „skarbów”, żeby z ich pomocą zwiększać swoje szanse na przetrwanie.
Oba te elementy sprawiają, że Everspace wymaga od gracza nieprzerwanej koncentracji, spostrzegawczości, a przede wszystkim refleksu osy. HyperX Pulsefire FPS to doskonały akcelerator tych growych talentów. Wysokie rozdzielczości pozwalają błyskawicznie zajmować dobrą pozycję strzelecką, a możliwość ich zmiany „w locie” to klucz do precyzyjnego celowania podczas próżniowych manewrów.
Podkładka HyperX Fury S XL dodaje co nieco od siebie, bo skoro cały wszechświat przed nami, to i powierzchnia, jaką przemierzamy gryzoniem po biurku musi być okazała. W rzeczy samej, czasem ten czy inny manewr powietrzny (a raczej próżniowy) wymaga od nas nie lada gimnastyki. Natomiast z HyperX Fury S sytuacja, w której brakłoby powierzchni do działania, nie zdarza się prawie nigdy. Jednak rozmiar czasem też ma znaczenie!
Nie wspomnę już o przyczepności, która, podobnie jak zmiana rozdzielczości w HyperX Pulsefire FPS, pozwalała płynnie przechodzić między szybkimi ruchami koniecznymi do dopadnięcia przeciwnika, a drobnymi korektami celownika niezbędnymi, żeby drania posłać w niebyt.
W jedności siła
Zestaw Everspace, HyperX Pulsefire FPS i HyperX Fury S XL udowadnia dobitnie, że posiadany przez nas sprzęt może dać wymierne korzyści podczas rozgrywki. Jasne, nie sprawi on, że w magiczny sposób przestaniemy ginąć w kosmosie i całą gwiezdną odyseję przejdziemy za pierwszym zamachem, ale z pewnością oszczędzi on nam dużo cierpienia i frustracji, w jakie obfitują gry typu roguelike.
Ponoć Tiger Woods swoją pierwszą partię w golfa z sukcesem rozegrał przy pomocy szklanej butelki od Coca-Coli. Podobnie jest ze sprzętem dla graczy. Być może mistrzowie wirtualnych potyczek poradzą sobie nawet z technologicznym odpowiednikiem flaszki po napoju, a znowuż inni nawet w najlepszych peryferiach doszukają się „rąbka spódnicy’.
Tym niemniej czasem warto zaopatrzyć się w porządny zestaw kijów do golfa, żeby nie pukać piłeczki od asteroidy do asteroidy, ale posyłać ją długimi uderzeniami przez kolejne sektory pełne kosmicznych piratów.
Ocena końcowa HyperX Pulsefire FPS:
- wygodny profil
- niewielki ciężar
- możliwość zmiany DPI "w locie"
- sensor optyczny o maksymalnej rozdzielczości 3200 DPI
- przełączniki Omron
- stosunkowo mała liczba przycisków
- niewielkie możliwości personalizacyjne
- Ergonomia/ kształt:
dobry plus - Jakość pracy przycisków:
bardzo dobry - Jakość wykonania:
dobry plus - Precyzja sensora:
bardzo dobry - Design/ stylistyka:
dobry - Możliwość personalizacji:
dostateczny
Ocena końcowa HyperX Fury S XL:
- ogromna powierzchnia
- tkanina zapewniająca dużą przyczepność i precyzję
- ma tendencje do zbierania kurzu
Komentarze
4Podkładkę Bloody można kupić za jakieś 40 zł, więc cały zestaw to 110 zł a nie aż 249zł! Resztę kasy można spożytkować na np zimne browary:)