Wszystko wygląda pięknie – podłączamy gogle LG 360 VR do smartfona LG G5, zakładamy na głowę i przenosimy się do rzeczywistości wirtualnej. Niestety… nie do końca.
Na pierwszy rzut oka wszystko wydaje się być w porządku. Estetyczne opakowanie, zgrabne „etui” do przenoszenia gogli i miękka ściereczka do soczewek.
Otwieramy plastik, a w nim… małe, ładne, minimalistyczne gogle. W kolorze szarym, czyli nudnym, ale w zasadzie nie ma się do czego przyczepić. Prawda? Otóż niestety jest.
Okulary faktycznie okazały się lekkie i dość wygodne, ale już po chwili zobaczyłem że odchodzi od nich okładzina (w nowym egzemplarzu). Jakość wykonania jest poniżej oczekiwań.
LG 360 VR działają na innej zasadzie niż konkurencyjne gogle Samsung Gear VR. Nie umieszczamy smartfona wewnątrz gogli, lecz podłączamy je za pomocą przewodu micro USB-C.
Soczewki oferują regulację rozstawu oraz niezależną regulację dioptrii. Aby dokonać poprawek trzeba jednak zdjąć okulary, wyregulować, założyć, zdjąć, wyregulować i tak do skutku.
Część która opiera się na nosie jest miękka i wygodna. Wnętrze nie jest uszczelnione. Światło z zewnątrz dostaje się do środka. Przeszkadza to niekiedy w korzystaniu z gogli.
Pomiędzy soczewkami wbudowano czujnik zbliżeniowy. Gdy założymy gogle obraz włączy się, a po zdjęciu wyłączy automatycznie.
Na spodzie gogli znajdziemy wyjście słuchawkowe.
Na górze z kolei widoczne są dwa przyciski – OK i COFNIJ.
Przed podłączeniem gogli do smartfona należy zainstalować aplikację 360 VR Manager. Pozwoli ona skorzystać z wszystkich funkcji gogli i pobrać dodatkowe aplikacje.
Włączam program 360 VR Manager i… rozczarowanie. W sumie to zbyt słabe słowo – przychodzą mi na myśl bardziej dosadne. Można ściągnąć 4 dodatkowe aplikacje. Tak. Cztery. Na bogato! Gwoli ścisłości dodam jeszcze, że z tych czterech pozycji w praktyce działała mi tylko jedna – wirtualne akwarium. Płacę prawie 1000 zł i mogę sobie popatrzeć na cyfrowe rybki. Po prostu WOW! Teoretycznie można trochę "pokombinować" i uruchomić na tych goglach aplikacje Google Cardboard, ale niech każdy sam sobie odpowie czy chciałby aż 1000 zł wydawać na Cardboard, gdy można kupić plastikowe gogle 10 razy taniej.
Producent dokłada do tej „kolekcji” jeszcze garstkę innych aplikacji, z których w praktyce można wykorzystać dwie – odtwarzacz filmów oraz galerię zdjęć. Włączymy też YouTube.
Szczegółowość obrazu jest zbliżona do tej z gogli Gear VR. Może nawet odrobinę lepsza. Jednak płynność jest znacznie gorsza. Obraz rozmywa się, a „klatkaż” jest niższy. Z gogli po prostu nie korzysta się przyjemnie. Nie dają żadnej frajdy (już nawet pomijając niemal zupełny brak aplikacji). Brak płynności sprawia, że więcej osób czuje się „niedobrze” po sesji z LG 360 VR, niż z goglami Samsung gear VR.
Już wiem dlaczego dostępność gogli LG 360 VR jest mała. Są one niemal bezużyteczne. Za ok. 1000 zł (+ cena smartfona) dostajemy sklep z czterema aplikacjami. Po prostu nie polecam. W porównaniu do tego oferta Samsunga wydaje się być iście olśniewająca (znacznie tańsze gogle + całkiem niezły wybór aplikacji). Ba! Nawet Alcatel ze swoimi darmowymi goglami dla smartfonów Idol 4 i Idol 4S wypada trochę lepiej. Być może LG zauważy swoje błędy i poprawi je w nowej wersji gogli. Do tego czasu wstrzymajcie się z zakupem, bo naprawdę nie warto.
Komentarze
16Taki koreanski punkt honoru - pokazac, ze my tez potrafimy zrobic VR.
Albo jeszcze się nie obudziłem, albo zdanie powinno brzmieć "...aż 1000 zł wydawać na LG 360 VR gdy można kupić kartonowe gogle 10 razy taniej."
Chyba że jeszcze się nie obudziłem i robię z siebie idiotę z samego rana.